Netfliksowi i TVP coraz bliżej do współpracy w tworzeniu filmów i seriali. O co chodzi gigantowi VOD?
Netflix to bezwzględnie największy i najpotężniejszy serwis VOD na świecie. TVP to z kolei kontrowersyjny nadawca publiczny ze średniej wielkości kraju w Europie. Na pierwszy rzut oka coraz współpraca obu tych podmiotów nie ma wiele sensu. Ale czy tak jest w rzeczywistości?
Pierwsze doniesienia o możliwej produkcyjnej i dystrybucyjnej współpracy Netfliksa i TVP pojawiły się pod koniec marca. Wtedy też ogłoszono, że pierwszym wspólnym projektem obu podmiotów miałaby być serialowa adaptacja „Erynii” Marka Krajewskiego. To jedna z najpopularniejszych powieści polskiego mistrza kryminałów. Negocjujące strony nie chciały oficjalnie potwierdzić swoich planów, ale kuluarowe rozmowy wciąż się toczyły.
Jak poinformował portal Wirtualne Media, obecnie rozmowy są na bardzo zaawansowanym etapie. Oficjalne dokumenty nie zostały jeszcze podpisane, ale anonimowi pracownicy Telewizji Polskiej zaznaczają, że przy Woronicza oczekują pozytywnego zaopiniowania współpracy przez zarząd TVP. Byłaby to zmiana dotychczasowej strategii udostępniania oryginalnych materiałów tylko za pomocą własnego serwisu VOD. Takiej firmie jak Netflix ciężko jednak odmówić.
Obie strony mają zresztą swoje motywacje, dlaczego decydują się na współpracę.
Zacznijmy od bardziej oczywistych powodów zaangażowania TVP. Koprodukcja z Netfliksem z wiadomych względów jest czymś niezwykle prestiżowym w branży. Ugruntowałoby to publicznego nadawce jako twórcę wartościowej oferty, zarówno tej tworzonej razem z Netfliksem, jak i tylko na nim pokazywanej. W dalszej perspektywie mogłoby to pozwolić zareklamować oryginalne dzieła TVP również poza granicami Polski. Przyczyniło by się to też do ogólnej promocji polskiej kultury na Zachodzie, na czym obecnie rządzącym bardzo zależy. Dotychczasowa praktyka w tym zakresie pokazuje, że zbyt często sukcesy na polu propagowania rodzimych dzieł mieszają się z absurdalnymi decyzjami i wizerunkowymi porażkami.
Pytanie, jaka konkretnie oferta interesuje Netfliksa. Trudno sobie wyobrazić, żeby na platformie były pokazywane rodzime telenowelowe tasiemce. TVP ma na swoim koncie kilka bardziej ambitnych produkcji, stojących na wysokim poziomie produkcyjnym, ale fabularnie są one zazwyczaj nastawione na bardzo konkretny segment polskich odbiorców. Prędzej widzę sens w pokazywaniu na Netfliksie najlepszych polskich filmów tworzonych w ostatnich dwudziestu latach przy wsparciu Telewizji Polskiej.
Wyraźnie w tym układzie widać dysproporcję między potrzebami TVP a Netfliksa. Dlaczego więc serwis decyduje się na współpracę (a podobno sam ją zaproponował)?
Wbrew temu co sądzą osoby korzystające głównie z usługi Video on Demand telewizja wciąż jest niezwykle ważnym medium dla znacznej większości Polaków. Najwyższą oglądalnością od lat cieszą się obyczajowe seriale właśnie od TVP, czasem też od TVN-u czy Polsatu. Wystarczy spojrzeć na listę najbardziej popularnych seriali zeszłego roku, by zobaczyć, że Netflix może mieć ochotę odkrojenie kawałka tego tortu. Szefowie platformy od ponad roku coraz wyraźniej stawiają zresztą na strategię oferowania osobom w danym kraju produkcji w ich języku i wrażliwości.
Podobnymi produkcjami z Niemiec czy Hiszpanii mało kto interesuje się w pozostałych krajach, bo to dzieła stricte telewizyjne. Podobny cel zapewne przyświeca również zaangażowaniu TVP. Inna sprawa, że Netflix oraz pozostałe serwisy VOD są do takiej strategii niejako przymuszane przez Unię Europejską. To właśnie z inicjatywy tej organizacji międzynarodowej wprowadzona została minimalna kwota produkcji z Europy, które muszą pojawić się w bibliotece danej platformy. Wynosi ona 30 procent, co nie jest wcale proste do spełnienia dla tak ogromnego serwisu.
Jest więc coś ironicznego w fakcie, że to właśnie Unia walnie przyczyniła się do połączenia TVP i Netfliksa, choć na kanałach należących do nadawcy publicznego często była atakowana i szkalowana. Jeżeli współpraca obu podmiotów dojdzie do skutku, to będziemy mieć do czynienia z drugą falą polskich produkcji na Netfliksie. Od jakiegoś czasu systematycznie przybywa tam dzieł dystrybutora filmów Next Film.
- Czytaj także: Znamy ofertę Netfliksa na następny miesiąc. Jakie produkcje pojawią się wkrótce w bibliotece platformy?