REKLAMA

Ten film nakręcono już 11 razy. Polacy robią swoją wersję hitu „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”. I też mają Kasię Smutniak

„(Nie)Znajomi”, polska wersja „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” będzie już jedenastym remakiem włoskiego hitu.

Kadr z filmu (Nie)Znajomi
REKLAMA
REKLAMA

Polski Internet obiegły pierwsze zdjęcia promocyjne filmu „(Nie)Znajomi” Tadeusza Śliwy, czyli polskiej wersji włoskiego obrazu „Perfetti Sconosciutti” w reżyserii Paolo Genovese, który w polskich kinach wyświetlano pod niezwykle długim tytułem – „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” .

Włoska produkcja z 2016 roku to swoisty ewenement.

Opowieść o siedmiorgu przyjaciół, którzy podczas kolacji decydują się zagrać w ryzykowną grę, zachwyciła widzów na całym świecie. Główni bohaterowie wyciągają telefony na stół i postanawiają, że od teraz będą czytać na głos każdą wiadomość, która do nich przyjdzie oraz odbierać, włączając głośnik, każdy telefon. Zabawa zaczyna się niewinnie, ale z każdą kolejną wiadomością, napięcie rośnie – wzajemne oskarżenia, ukrywane waśnie i inne sekrety zaczynają się spiętrzać, a cała sytuacja nie tylko wymyka się spod kontroli, co jeszcze każe zastanowić się członkom grupy, czy kiedykolwiek w ogóle naprawdę się znali.

Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie class="wp-image-298277"
Foto: J. Sosiński

Film zyskał niezwykłą przychylność publiczności, będąc jednym z najdłużej granych w polskich kinach – wyświetlano go przez ponad rok, a na seanse wciąż przychodzili nowi widzowie.

Ba! Produkcja okazała się takim hitem, że krótko po premierze prawa do scenariusza sprzedano aż do piętnastu krajów – do dzisiaj wyszło aż jedenaście wersji tej historii.

„Perfect Strangers” zobaczymy w wersjach oryginalnych prosto z: Grecji, Francji, Hiszpanii, Węgier, Turcji, Korei Południowej, Chin, Indii, Meksyku i Rosji. Nad swoimi wersjami pracują także: Katar, Szwecja i Niemcy. Chwilowo nieznany jest status amerykańskiej adaptacji, gdyż prawa do remake’u kupiła The Weistein Company, która od tamtego czasu ogłosiła przecież bankructwo.

Teraz nadszedł czas na polski remake, w którym zobaczymy Tomasza Kota, Maję Ostaszewską, Aleksandrę Domańską, Michała Żurawskiego, Łukasza Simlata oraz Wojtka Żołądkowicza. Co najciekawsze, w polskiej wersji ponownie zobaczymy także Kasię Smutniak, aktorkę, która zagrała w oryginalnym filmie. Nie wiadomo jeszcze, jaka konkretnie przypadła jej rola. Niezwykle ciekawie byłoby, gdyby polska aktorka, na co dzień pracująca we Włoszech, miała szansę wcielić się w inną niż w pierwowzorze postać, dostając w ten sposób szansę kolejnego ciekawego zadania aktorskiego.

Informacja na temat polskiej wersji kazała mi się także zastanowić, co leży u sukcesu tego kameralnego filmu, że tyle nacji tak chętnie sięga po tę historię.

Wydaje się, że głównym wabikiem oryginalnego scenariusza jest tak silne osadzenie go w dzisiejszych czasach i postawienie pytania o to, czy przypadkiem częstokroć nasz telefon komórkowy nie zna nas lepiej od naszych najlepszych przyjaciół. Film nie tylko stawia tę śmiałą tezę, co jeszcze w doskonały sposób potwierdza ją na ekranie. W ten sposób włoski pierwowzór ogrywa nasz lęk przed tym, że nasze najskrytsze sekrety mogłyby wyjść na jaw, testuje granice naszej przyjaźni, a także pozwala odczuć pewnego rodzaju katharsis, gdy możemy wreszcie grać z najbliższymi w otwarte karty.

Ogromną siłą filmu jest także jego otwarte do interpretacji zakończenie, które zmusza nas do zastanowienia się nad prawdziwymi konsekwencjami tak silnej i otwartej szczerości. Finał filmu, który każe nam wybrać która wersja wydarzeń byłaby dla bohaterów lepsza, samoistnie stawia pytanie o to, co sami zrobilibyśmy w podobnej sytuacji i w jakiej rzeczywistości chcielibyśmy żyć.

Na dodatek sytuacja przedstawiona w filmie jest niezwykle namacalna, uniwersalna. Łatwo nam wczuć się w bolączki bohaterów i przeżywać ich rozterki.

Dość powiedzieć, że ja też od czasu pierwszego seansu, zacząłem odkładać telefon ekranem do dołu, gdy jestem gdzieś w gościach i nie trzymam akurat aparatu w kieszeni. To się dopiero nazywa siła kina.

Nic więc dziwnego, że tyle krajów chce przygotować swoją wersję tej historii. Można wprawdzie zadać pytanie, czy nie łatwiej byłoby po prostu wykupić prawa do emisji oryginalnego dzieła, ale wydaje mi się, że w tym konkretnym wypadku nie będzie nadużyciem przyrównanie obrazu Genovese do sztuki teatralnej (warto też wynotować, że w Izraelu rzeczywiście przygotowano i zaprezentowano teatralną wersję filmu).

Nie tylko ze względu na pewną teatralność samej sytuacji przedstawionej – jedność miejsca, czasu i akcji, ale także ze względu na jej uniwersalny wydźwięk. Tak jak w świecie teatru nikogo nie dziwi, że wielokrotnie dostajemy nowe interpretacje słynnych sztuk, a nawet ich filmowe wersje, tak teraz nie powinno nikogo dziwić, że dostajemy wiele wariacji na temat tej samej historii w licznych wersjach „Doskonałych nieznajomych”. Niezwykle ciekawym byłoby także zobaczyć wszystkie wersje językowe i na ich podstawie porównać różnice kulturowe w podejściu do tej samej historii.

REKLAMA

„(Nie)Znajomi” trafią do polskich kin już 27 września bieżącego roku.

Oryginalny, włoski film „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” dostępny jest na platformach VOD.pl i Player.pl. Na Netfliksie możemy natomiast oglądać francuską wersję - „Le Jeu” („Nothing to hide”) .

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA