"Noc noży" to debiutancka powieść Iana C. Esslemonta osadzona w uniwersum "Malazańskiej Księgi Poległych", stworzonego wspólnie ze Stevenem Eriksonem. Akcja zamknięta w jednej dobie, mroczna atmosfera i dynamiczne tempo sprawiają, że książka dostarcza czytelnikowi intensywnych wrażeń. Czy jednak debiut Esslemonta dorównuje twórczości jego przyjaciela?

Malazańska Księga Poległych – rozległy świat pełen tajemnic
Noc noży należy do wieloksięgu Malazańskiej Księgi Poległych, czyli świata opisywanego (jak dotychczas) przez Stevena Eriksona. Saga zaskarbiła sobie przychylność czytelników, a przez wielu opisywany przez Eriksona świat to jedno z najciekawszych uniwersum we współczesnej fantastyce. Autorem Nocy noży jest Ian Cameron Esslemont, bliski przyjaciel Eriksona. Niestety jest to pierwsza powieść z cyklu, z jaką miałem styczność, dlatego nie mogę powiedzieć, czy Esslemont nie zawiedzie fanów.
Początki Malazu – wspólna wizja Eriksona i Esslemonta
We wstępie do powieści napisanym przez Eriksona, wyjaśnia on nam w jaki sposób, wspólnie z Esslemontem wymyślił on świat Malazu. O tym, że autor Nocy noży już wcześniej maczał w nim palce widać na pierwszy rzut oka. Od nazw frakcji, światów, władców i świata zakotłowało mi się nieco w głowie, bo Malaz jest uniwersum zupełnie mi nieznanym, przez co spędziłem kilka chwil na układaniu sobie w głowie poszczególnych aspektów.
Jedna noc pełna chaosu i walki o władzę
Akcja książki zamyka się w okresie jednej doby, nie ma więc podróży po potężne artefakty. Toczy się ona w malutkim sennym miasteczku portowym Malaz, od którego całe Imperium zaczerpnęło nazwę, a które dziś nie przykuwa niczyjej uwagi. Jednakże raz na pokolenie na nocnym niebie wschodzi Księżyc Cienia, który sprowadza na ulice miasteczka demoniczne istoty, a ludzi płoszy do domów. Tejże nocy będą miały tam jednak wydarzenia dużo większej wagi, których epicentrum będzie mordercza walka o tron Imperium.
W to wszystko zamieszany nieco wbrew sobie zostanie stary weteran Hart oraz młodziutka Kiska.
Malaz – miasto, które trudno sobie wyobrazić
Na okładce mamy wyraźnie napisane, że Noc noży jest debiutancką powieścią Esslemonta, co jako czytelnik zdołałem nieco odczuć. Nie to, aby powieść była zła - autor zdecydowanie nie ma się czego wstydzić. Narracja jest prowadzona bardzo sprawnie jednak autor nie chciał albo nie potrafił wyraziście przedstawić nam miasteczka. Przez całą książkę nie zdołałem nakreślić sobie w myślach nawet pobieżnego opisu miasta. Nie wiedzieć jak dachy domów zamieniają się w zarośnięty gąszcz, w którym z kolei stoi nieznanego pochodzenia mur. Opisy akcji są już dużo zgrabniejsze, choć w kilku miejscach przystawałem, bo nie potrafiłem zrozumieć co się dokładnie dzieje.
Czy warto sięgnąć po Noc noży?
Ale mimo wszystko z czytania płynie niezmącona przyjemność. Akcja nie zwalnia ani na trochę, więc czytanie w ogóle nie męczy, należy tylko choć trochę znać Malazańską Księgę Poległych, bo jak pisałem na początku, w gąszczu różnorakich nazw można się przez tę nieznajomość zgubić.