REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Nowa era seryjnego killera? The Following w Polsce

98ff2f5d1b88e7256af58082e980aed3
10.02.2013
16:28
REKLAMA

Od 11 lutego na nSeriale w katalogu VOD znajduje się najnowszy serial z amerykańskiej stacji FOX, opowiadający o seryjnym zabójcy i podopiecznym podążających jego śladami. Oglądalność w Stanach sięga zenitu, ale czy formuła sprzeda się również u nas?

REKLAMA

Byłego agenta FBI, Ryana Hardy’ego, ogłoszono bohaterem narodowym, gdy zaaresztował Joe’a Carrola  - jednego z ponad 300 seryjnych morderców grasujących na terenie Ameryki. Kilka lat później, przestępcy udaje się uciec z więzienia, by dokończyć rzecz, od której Hardy go powstrzymał. W przeciągu jednak całej odsiadki, Joe zbawił do siebie wielu wiernych fanów, którzy są w stanie rzucić się w ogień, by spełnić jego wolę.

Produkcja brzmi niesamowicie. Co tu, by nie mówić, nieczęsto otrzymujemy możliwość oglądania serialu o podążaniu za seryjnym zabójcą. „Dexter” to klasyka jakości, lecz przedstawia motyw z zupełnie innej perspektywy. A „The Following” to taki standardowy, sztampowy czasem do bólu Hollywood w pigułce rozdrobniony na kilkanaście epizodów, a przy większym sukcesie może i nawet na parę sezonów. Przynajmniej, tak się zapowiada.

James Purefoy, wcielający się w Carrola, to taki Hannibal Lecter z brytyjskim akcentem i bez zacięć kanibalistycznych. Zresztą oboje posiadają ten zabójczy maniakalny wzrok nieprzewidywalności. Czyżby narodziny nowego socjopaty? A każdy z nich musi się zakochać w środowisku akademickim. W „The Following” szwarccharakter przejawia nieodwzajemnioną miłością prozę i fikcję Edgara Allana Poe. Stąd cytaty z „The Raven” czy „Tell-tale Heart” oraz mroczna gotycka atmosfera. Ale każdy „seryjniak” swojego wieszcza musi mieć. Zabijać bez inspiracji? Żadna to frajda.

Grobowa mina Kevina Bacona, to idealny wybór na cierpiętnika Ryana Hardy’ego. Postawa „dajcie mi spokój, już nie pracuję dla was” jest wymalowana na twarzy aktora od pierwszych minut odcinka. Każde spojrzenie agenta to niczym prolog do retrospekcji tłumaczącej wnikliwą historię bohatera – mam trudną przeszłość. „The Following” przyjmuje zatem narrację „Zagubionych” tudzież „The Event”. Historia jest po części ciekawa i to forma dłużyzn zatrzymująca tak naprawdę niebanalną intrygę. Ta realizacja może się przyczynić do szybkiego spadku oglądalności.

REKLAMA

Po obejrzeniu pilotowego odcinka wysuwają się pewne obawy. Z historii polowania na seryjnego mordercę, formuła staję się na pół proceduralna. Czy FBI będzie ścigać po kolei wyznawców poglądów Carrola, czy może bardziej skupią się na ogólnym zarysie fabuły. W stronę, w którą idzie opowieść jest o tyle intrygująca, że nie wiadomo, czego się spodziewać. Ale, gdy twórcą całości jest człowiek odpowiedzialny za scenariusze do filmów z serii „Krzyk”, to z pewnością nie będzie to taka sztampa, na jaką to na dzień dzisiejszy wygląda.

Czas pokaże, czy widzowie wytrzymają podążanie za „The Following” tak, jak robią to wierni fani Carrola. Więcej informacji można zasięgnąć na stronie nSeriale.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA