Zgodnie z kalendarzem dzisiaj jest dzień bez mięsa ale to się nie uda, bo wystartowała paka tanich jak kebab na Dworcu Centralnym gier od Bundle Stars. Warto ostrzyć zęby?

Za minimum półtora dolara do wzięcia jest StarDone i Jazz: Trumps Journey. Warto już dla samego StarDrone, dwuwymiarowej produkcji od chłopaków z Beatshapers. Ktoś napisał, że to połączenie pinballa z LSD. W stu procentach oddał ducha tej zakręconej jak piłka z Biedronki zręcznościówki.
Na drugim miejscu rozbrzmiewa dźwięk… jazzowej trąbki. Jazz: Trumps Journey to jeden z ciekawszych i nie ostatni z projektów, który umknął fanom gier, bo wszystkiego ogarnąć się nie da. Wyobraźcie sobie klimaty Nowego Orleanu połączone z obrazami niemego kina lat 20. ubiegłego wieku. Do tego jeszcze niesamowitą trąbkę mistrza Luisa Amstronga. I to wszystko upakowane do dwuwymiarowego platformera. To się nie mogło udać a jednak udało! Ta brawurowa gra wymiata konkurencję do czysta i przyklepuje. W tych pieniądzach tylko brać i grać!
Okej, to była paka dla oszczędnych, natomiast bogacze, którzy mają w kieszeni sześć papierków z podobizną Jerzego Waszyngtona (5,94$) mogą pójść po bandzie i dołożyć do powyższej dwójki jeszcze sześć gier. Czy warto? Dla miłośników klasyków, na pewno, bo można spotkać się choćby z niezapomnianym Boltem Loganem z taktycznego fpsa Techlandu.
Mowa oczywiście o Chrome, któremu za kilka tygodni stuknie dziesięć lat i chyba mało jest graczy, którzy niegdyś nie zapierniczali po zaułkach systemu Valkyria. To była świetna, dobrze oceniania giera i nadal taka jest. Nawet na emeryturze. Baj de łej, ktoś pamięta obleczoną w pomarańczowe plastiki Carrie More?
Co tam jeszcze buja się w ogonach? Następcy Kubicy mogą obłaskawić mechaniczne konie w grze Crash Time 2 ale wiele szczęścia z tego nie będzie. Gra jest słaba jak chińska opona, zresztą cała seria podaje tyły. Najnowsza gra z serii - Crash Time 4: The Syndicate została zniszczona przez fanów czterech kółek a przecież tylko kontynuowała „osiągnięcia” swoich poprzedników.
http://www.youtube.com/watch?v=opVOGt_dJuo
W pudełku od Bundle Stars nie mogło oczywiście zabraknąć przygodówek, więc są. Coś w sam raz dla osób, które mają na ścianie plakat detektywa Rutkowskiego i legendy FBI Johna Edgara Hoovera. Dwa poważne śledztwa w ramach gry Still Life i Still Life 2 to aż nadto szczęścia dla fanów gatunku, chociaż „dwójka” była wyraźnie słabsza od pierwszego spotkania z agentką McPherson. Lepsza byłaby Syberia, ale cóż począć.
Na koniec coś ekstra, czyli totalny fekał, a może arcydzieło? Ciężko się zdecydować, bo Virgil: Blood Bitterness ryje mózg jak stado dzików pole kukurydzy. Grałem może pięć minut i naprawdę poczułem, że czarny pan wzywa mnie do popełnienia jakiegoś morderstwa. Uwaga, poniższe filmiki należy oglądać pod kontrolą rodziców lub lekarza rodzinnego.
Na samym końcu, bardzo słusznie, leży i powiewa jak gacie na sznurku geometryczny fps z rodziny Tron. Tank Universal to giera z rodziny WWZ, czyli włącz, wyłącz, zapomnij. Może fajniejsza od napełniania flamastrów w fabryce, ale niewiele.
To już cały pakiet Bundle #5: "Indie MashUp" i… jest dobrze, nawet pomimo ciężkich jak kowadło gier w rodzaju Virgil. Do końca bundle zostało 27 dni. Cena, jak zwykle, będzie powoli rosła, więc lepiej za długo nie marudzić.