Polski Bon Iver! Polski Sigur Ros! Takimi porównaniami traktowano Fismolla, którego debiutancka płyta „At Glade” szturmem zdobyła polskich słuchaczy i zachwyciła krytyków w 2013 r.
Nie ukrywam - sam byłem pod wielkim wrażeniem niezwykle dojrzałego debiutu tak młodego artysty. Fantastycznie wymyślona płyta, delikatnie wygrana, z piekielnie dopracowanymi aranżami i fenomenalnym barytonowo-falsetowym wokalem.
Długo kazał nam czekać na nowy materiał. Udało mi się go kilka razy zaczepić na Facebooku pytając o nowe pieśni („piosenka” brzmi w przypadku utworów Fismolla nieco obraźliwie). Odpowiadał, że już, że to za chwilę. Czas mijał.
Jednak już jutro, tj 29 czerwca, Fismoll wraca z drugą płytą. Drugą, czyli najtrudniejszą w karierze. Bo towarzyszą jej największe oczekiwania powtórzenia sukcesu. Bo prawie w każdym przypadku powstaje z nowego materiału, a nie pisanego i zbieranego przez lata. Bo trzeba sprostać zupełnie innym wyzwaniom.
Od dwóch dni jest z nami pierwszy singiel z płyty „Box of Feathers” zatytułowany „Eager Boy” w postaci teledysku na YouTubie.
Ile razy go oglądam i słucham, tylekroć coraz bardziej łapie mnie za gardło i ściska. Jest dokładnie tak, jak zapowiadał Fismoll - nieco bardziej dynamicznie, z nieco gęstszym aranżem, z nieco większą liczbą instrumentów.
Jeśli „Eager Boy” jest reprezentatywnym kawałkiem dla całej płyty, to nie mam wątpliwości - drugi album Fismolla będzie triumfem.