REKLAMA

"Nóż w nocnej ciszy" to świąteczny prezent dla fanów horroru

W świątecznych horrorach Mikołajowie nie roznoszą prezentów, ani tym bardziej nie sprowadzają wszystkiego na właściwe tory. Zamiast tego zabijają i znęcają się nad swoimi ofiarami. Kiczowate ozdoby normalnie niosące ze sobą szczęście i radość stają się natomiast morderczymi narzędziami. Dlaczego? Bo filmy te mają wywracać na lewą stronę całą poetykę bożonarodzeniowej tandety, którą rok do roku karmi nas Hallmark do pary z Netfliksem. Na takich zasadach funkcjonuje też "Nóż w nocnej ciszy".

nóż w nocnej ciszy horror świąteczny
REKLAMA

Już sam oryginalny tytuł - "It's a Wonderful Knife" - nawiązuje do świątecznego klasyka, w którym anioł stróż ratuje głównego bohatera przed samobójstwem, pokazując mu "To wspaniałe życie" ("It's a Wonderful Life"). W "Nożu w nocnej ciszy" też mamy anioła. Ale zamiast raczyć kogość szczęściem, w stylu slasherowych morderców, zabija on nastolatków. Trafia jednak na swoją final girl. Winnie szybko i bez większych problemów się z nim rozprawia. Spoiler? Ani trochę. Mówimy tu o pierwszym akcie.

Co to za horror, w którym morderca ginie na samym początku i od razu poznajemy jego tożsamość? Taki, w którym współscenarzysta "Pięknej i rzeźnika" Michael Kennedy ponownie wykorzystuje motyw science fiction, aby wprowadzić nieco świeżości do wyświechtanej i nieakceptowalnej już konwencji klasycznego slashera. Rok po rozprawieniu się z morderczym aniołem, życie Winnie znajduje się w rozsypce. Rodzice ją ignorują, a chłopak zdradza z najlepszą przyjaciółką. Spoglądając na niecodzienną łunę przypominającą zorzę polarną, wypowiada życzenie w stylu Kevina, pozostawionego samego w domu. Spełnia się. Nikt już jej nie kojarzy, a zabójca dalej grasuje.

Więcej o horrorach poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA

Nóż w nocnej ciszy - recenzja świątecznego horroru

"Nóż w nocnej ciszy" jest filmem o wyparciu. Każdy tu coś wypiera. Jak już nie bohaterską walkę Winnie z mordercą, to śmierć jej brata. Matka zatraca się w ramionach kochanków, a ojciec apatycznie pogrąża w smutku. Twórcy pozwalają jednak rozwidlić się swojej opowieści. Tu zajdą w rejony przepracowywania żałoby, a gdzie indziej zaprowadzą nas w uliczkę o nazwie "każde życie ma znaczenie". W horrorowo-przewrotny sposób podchodzą bowiem do mądrości świątecznych produkcji, stawiając podwaliny pod fabularną woltę w finale produkcji.

Nóż w nocnej ciszy - horror -co obejrzeć?

Stojący za kamerą Tyler MacIntyre nie pała nienawiścią do świątecznego klimatu. To nie Joe Begos, który w "Ściętej nocy" przykrywał go horrorowym mrokiem i zagłuszał black metalem. Tutaj reżyser daje się ponieść klasycznej bożonarodzeniowej atmosferze. W postaci złowrogiego przedsiębiorcy przypominającego Donalda Trumpa wyczytać można krytykę konsumpcjonizmu, którym tak bardzo gardzą bożonarodzeniowe komedie romantyczne. Kapitalistyczna zachłanność prowadzi do ogłupienia tłumu, rodzinne wartości sypią się, jak żywica z choinki, tylko po to, aby twórcy mogli je zrekonstruować i celebrować na sam koniec.

"Nóż w nocnej ciszy" nie jest tak ostry, jakby sobie tego życzył.

REKLAMA

MacIntyre tylko pozornie dokonuje subwersji tropów gatunkowych, znanych z filmów bożonarodzeniowych. W rzeczywistości nie chce jednak, aby wigilijny karp stanął nam ością w gardle. Ulega schematom świątecznych produkcji, aczkolwiek potrafi też dostarczyć horrorowej rozrywki. Trup ściele się całkiem gęsto, a anioł-morderca serwuje kilka pomysłowych zabójstw. Są jednak krótkie i estetyzowane. To produkcja bardzo wygładzona, wręcz grzeczna. Momentami nawet przesłodzona.

Stępiony pazur "Noża w nocnej ciszy" łatwo wybaczyć, bo MacIntyre'owi nie sposób odmówić reżyserskiej sprawności. Prawi co prawda tanie morały, ale nie przynudza, ani nie rzuca wujowymi żartami. Znajduje właściwy rytm dla swojej opowieści, przez co produkcję ogląda się całkiem przyjemnie. Reżyser celuje w prostą rozrywkę i trafia w nią bez pudła. Jedną ręką polewa nas bowiem krwią, a drugą ciągnie pod jemiołę, aby pocałować tam, gdzie masowa publiczność lubi najbardziej. Znajduje w ten sposób złoty środek między horrorem a filmem świątecznym. Udowadnia tym samym, że gwiazdka na czubku choinki najlepiej wygląda w towarzystwie morderczego aniołka.

"Nóż w nocnej ciszy" już w kinach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA