REKLAMA

"Obi-Wan Kenobi: Powrót Rycerza Jedi" to coś lepszego niż kontynuacja serialu

Choć w pierwszej chwili możecie pomyśleć, że "Obi Wan Kenobi: A Jedi's Return" to kontynuacja bardzo popularnego serialu nie tak dawno wyemitowanego przez Disney+, to nie jest to prawda. Najnowszy film to dokument rzucający nowe światło na wspomniany serial. Czy warto go obejrzeć? Sprawdzamy.

obi wan kenobi disney plus film
REKLAMA

Disney+ w rekordowo niskiej cenie. Subskrypcję możesz wykupić tutaj - tylko do 19.09.

"Obi Wan Kenobi: A Jedi's Return" brzmi jak kontynuacja najnowszego serialu "Star Wars" z Ewanem McGregorem w roli głównej. W rzeczywistości dostaliśmy coś znacznie lepszego. "Obi-Wan Kenobi: Powrót Rycerza Jedi" jest niefabularnym filmem poświęconym pracom nad "Obi-Wanem Kenobim". Rzuca on nowe światło na kulisy powstania tej produkcji z uniwersum "Gwiezdnych wojen". Dokument można już oglądać w Disney+.

REKLAMA

Najnowszy serial osadzony fabularnie w odległej galaktyce był jedną z najbardziej wyczekiwanych produkcji "Star Wars" ostatnich lat. Podczas gdy ostatnie kinowe "Gwiezdne wojny" nie przypadły do gustu wielu fanom, seriale Disney+ w postaci "Mandalorianina" i "Księgi Boby Fetta" okazały się strzałem w dziesiątkę. "Obi-Wan Kenobi" pozwolił nam z kolei zobaczyć, jak wyglądało życie tytułowego bohatera na Tatooine, a wcielił się w niego ponownie Ewan McGregor. To właśnie ten aktor jest głównym, ale nie jedynym bohaterem dokumentalnego filmu "Obi-Wan Kenobi: Powrót Rycerza Jedi".

Nowy dokument o "Gwiezdnych wojnach" na Disney+, czyli "Obi-Wan Kenobi: Powrót Rycerza Jedi".

Premierę dokumentu zaplanowano na 8 września 2022 r., gdyż właśnie na ten dzień przypadł Disney+ Day. Film trwa równą godzinę, a na wstępie... wcale nie widzimy w nim Ewana McGregora. Producenci zamiast od razu przechodzić do Kenobiego znanego z prequeli złożyli hołd nieżyjącemu już aktorowi, który jako pierwszy wcielał się w Bena Kenobiego w "Nowej nadziei". Tak, produkcja rozpoczyna się od przypomnienia archiwalnego wywiadu, którego Alec Guiness udzielił przed śmiercią na temat kręcenia oryginalnych "Gwiezdnych wojen".

Czytaj też:

Obi-Wan Kenobi: Disney+

W dalszej części dokumentu "Powrót Rycerza Jedi" pojawia się oczywiście Ewan McGregor we własnej osobie. Aktor, który zagrał blisko dwie dekady temu młodszą inkarnację Obi-Wana Kenobiego w trylogii prequeli "Star Wars", opowiada o latach swojej młodości i pierwszym zetknięciu się z sagą. Dowiadujemy się, że oglądał tę oryginalną trylogię "milion razy do zdarcia taśmy z magnetowidu" i "znał całość na pamięć". Nawiasem mówiąc, dokładnie tak samo, jak ja w dzieciństwie.

"Obi Wan Kenobi: A Jedi's Return" to laurka, która uderza w nostalgiczne nuty.

Oczywiście nie ma co się spodziewać, że dokument nakręcony przez Disneya (na temat serialu udostępnianego wyłącznie w Disney+) będzie krytyczny wobec omawianego materiału. Może to i dobrze, bo jego twórcy nie szukają dziury w całym. Zamiast tego po prostu pokazują, jak przebiegały prace na planie najnowszego serialu "Star Wars". Materiał przypomina nam też, że serial "Obi-Wan Kenobi" powstawał on w ciężkich warunkach, gdy na świecie szalała pandemia.

Możemy teraz zobaczyć, jak wyglądał pierwszy dzień na planie serialu "Obi-Wan Kenobi", gdy wszyscy jeszcze nosili maseczki, by chronić się przed Covid-19 (kręcono wtedy scenę w rzeźni na Tatooine, w której główny bohater pracował). Wśród ekipy widać ogromny entuzjazm, który udziela się oglądającemu. Podoba mi się też sposób, w jaki zostały nakręcone przebitki, gdzie widać fragmenty pierwszych "Gwiezdnych wojen" i ciemną sylwetkę człowieka przed kinowym ekranem.

Tą osobą jest oczywiście wspomniany Ewan McGregor, czyli Obi-Wan Kenobi we własnej osobie.

Autorzy produkcji starają się podkreślić, że jest on nie tylko aktorem, który wcielił się w tytułowego bohatera, ale również producentem tego składającego się z sześciu odcinków serialu Disney+. Sporo czasu poświęcono też kreacji zupełnie nowych bohaterów na potrzeby nowej produkcji, a także powrotowi Haydena Christensena do roli zarówno Anakina Skywalkera, jak i jego mrocznego alter ego, Dartha Vadera.

Oprócz tego materiał jest pełen archiwalnych nagrań, w tym z castingu Ewana McGregora, jego pierwszych spotkań z George'em Lucasem oraz momentu, gdy wybierał swój miecz świetlny. Nie ma jednak sensu, żebym tutaj zdradzał, jakie jeszcze asy w rękawie ma "Powrót Rycerza Jedi". Jeśli uwielbiacie "Gwiezdne wojny" tak, jak ja, z pewnością będziecie chcieli zobaczyć ten dokument (dostępny z polskimi napisy lub lektorem, aczkolwiek nie tłumaczy on wszystkich kwestii).

Na koniec dodam tylko, że "Powrót Rycerza Jedi" okazał się zaś dokładnie tym, czego oczekiwałem: obowiązkową pozycją dla każdego fana "Gwiezdnych wojen". To niezwykle przyjemny, a przy okazji nieco niespodziewany, powrót do "odległej galaktyki". Mam tylko ogromną nadzieję, że na tym się nie skończy, a w niedalekiej przyszłości Disney ogłosi oficjalnie drugi sezon "Obi-Wana Kenobiego", my zaś jeszcze chociaż raz usłyszymy z ekranu "Hello there!" w wykonaniu McGregora.

REKLAMA

"Obi-Wan Kenobi: Powrót Rycerza Jedi" to tylko jedna z wielu produkcji "Star Wars", jakie możecie znaleźć w ofercie serwisu Disney+. Oprócz tego w bazie są kinowe epizody i spin-offy, liczne animacje zaliczane do nowego kanonu (w tym "Ruch oporu", "Rebelianci", "Parszywa zgraja" i "Wojny klonów").

Do tego dochodzą niekanoniczne anime "Star Wars: Vision" i animacje z kolekcji Vintage, a także oczywiście wspomniane wcześniej seriale aktorskie: "The Mandalorian" i "The Book of Boba Fett". Za miesiąc dołączy do nich "Star Wars: Andor", czyli prequel filmu "Łotr 1", w którym do roli Cassiana powróci Diego Luna.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

Tekst opublikowano we wrześniu 2022 r.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA