Kolejny weekend, kolejna promocja na GOG.com. Tym razem obniżone zostają ceny na produkty firmy, która chlubnie zapisała się swego czasu w historii gier - Apogee.

To właśnie ta firma stworzyła kultową już dla wielu graczy postać Duke’a Nukema - wówczas bohatera trylogii platformówek, osadzonych w przyszłości, tj. w 1997 roku. Nasz bohater rusza w pościg za demonicznym Doktorem Protonem, który chce zawładnąć światem za pomocą swojej armii robotów. Wszystkie trzy części to typowe platformery, z całkiem przyjemnym gameplayem, sporą ilością rozmaitych bonusów, urozmaiconych przeciwników i poziomów do zwiedzenia. Dwie pierwsze części zakupić możemy w jednej paczce i fani Księcia nie powinni się zastanawiać - to świetna okazja, by poznać początki tej postaci, gdy jej styl nie był wykrystalizowany, a autorzy jeszcze nie mieli pojęcia, że ten osiłek w różowej (!) koszulce stanie się jedną z ikon gier komputerowych.
Potem z Apogee wypączkowała m.in. sekcja 3DRealms, mająca odpowiadać za trójwymiarowe tytuły. Z czasem, w związku z ogromnym zapotrzebowaniem ówczesnego rynku na klony Wolfensteina 3D, a potem Dooma, przemianowano tak cała firmę. Efektem tego zwrotu było - zgodnie z duchem czasu oraz modą - przeniesienie Duke’a w trzy wymiary. Powstała wówczas gra, której przedstawiać chyba nie trzeba. Duke Nukem 3D to jeden z kamieni milowych dla FPSów, który choć nieco odstawał technologicznie od swojego głównego konkurenta - Quake'a, to zaproponował coś zupełnie innego, a mianowicie charakternego głównego bohatera, którego nie sposób było nie lubić. Duke nader często rzucał złośliwymi i zabawnymi one-linerami, a od czasu także i banknotami - prosto pod stopy tańczących striptizerek. Poza tym, z wrodzoną swadą przedzierał się przez zastępy mutantów, kosmitów i inne pokraki, nie szczędząc im obelg i wymyślnych sposobów śmierci, np. zamrażając i rozbijając w kawałeczki albo zmniejszając i rozgniatając jak robaka. Książę to po prostu swój chłop, twardy gość, z którym każdy chłopaczek zagrywający się w DN3D chciał się utożsamiać. Sama gra zapewniała zabawę na długie godziny, a przy tym bywała naprawdę wymagająca, jednocześnie nagradzając wytrwałych rozmaitymi sekretnymi pomieszczeniami i easter eggami do odkrycia. Nie wspinam już nawet o setkach modów, dodatkowych misji i innej zawartości, masowo tworzonej przez fanów.
Do platformówkowych korzeni autorzy kultowego shootera wrócili przy okazji Duke Nukem Manhattan Project, trójwymiarowego platformera, gdzie - jak za starych dobrych czasów - przemy w prawa stronę, przebijając się przez zastępy zmutowanych świń i innych znanych z duke’owego uniwersum wrogów. Gra ma bardzo wygodne sterowanie, ładną jak na ówczesne czasy grafikę, a i grywalność stoi na rozsądnym poziomie. Czuć jednak, że nie miał to być pełnoprawny sequel, a jedynie rodzaj bonusu dla fanów w oczekiwaniu na długo wyczekiwany Duke Nukem Forever. I swoją droga, skończyło się tak, że Manhattan Project okazał się trzy razy lepszą grą niż najnowsza odsłona...
Ale to nie wszystkie gry w portfolio Apogee/3D Realms. Po wydaniu Duke Nukem 3D, firma wydała kolejny shooter - Shadow Warrior, gdzie dominują bardziej orientalne klimaty - wcielamy się bowiem w niejakiego Lo Wanga, uzbrojonego w zarówno broń białą, palną, jak i... własne kończyny tytułowego Wojownika Cienia, pogromcę gangsterów i rozmaitych kreatur z piekła rodem. Gra wyciskała ostatnie soki z silnika Build i jest całkiem ciekawym rozwinięciem formuły z Duke Nikem 3D, zarówno pod względem kreacji bohatera (który też nie żałuje sobie one-linerów), jak i gameplayu (obijanie przeciwnikom twarzy za pomocą gołych pieści dawało niesamowitą satysfakcję).
Oprócz tego, w ramach promocji możemy zakupić także 4 nieco starsze tytuły. Po pierwsze, dwie części cyklu Blake Stone: Planet Strike i Aliens of Gold, gdzie jako tytułowy agent strzelamy do rozmaitych obcych kreatur w kosmicznym otoczeniu wygenerowanym na zabytkowym silniku Wolfensteina 3D - i każda z tych gier to niezła lekcja historii. Po drugie - Rise of the Triad: Dark War, całkiem przeciętny shooter, który jednak powinien być perełką dla fanów Wolfenstein 3D - miał być bowiem początkowo sequelem tej drugiej gry i sporo elementów w finalnej wersji wciąż o tym świadczy. W końcu, po trzecie - Terminal Velocity, swego czasu zachwycający swoja dopracowaną muzyką shooter, gdzie wcielamy się w pilota kosmicznego myśliwca, odwiedzającego rozmaite obce światy, by zmniejszyć tam populację wrogich pilotów. Nic nadzwyczajnego, ale w 1995 roku, kiedy gra wyszła, była niezłym hitem, głównie ze względu na nieskomplikowane sterowanie i szybką akcję.
Za wszystkie gry zapłacimy po $2,39 za sztukę, natomiast cała paczka będzie nas kosztować $16,73 - oszczędzamy zatem 60% normalnej ceny. I choć nie wszystkie gry moim zdaniem są tutaj naprawdę warte polecenia, to wśród promowanych pozycji znajdują się klasyki takie jak Duke Nukem 3D czy Shadow Warrior, które zwyczajnie trzeba posiadać w swojej kolekcji. Fani Duke’a z kolei nie będą pewnie żałować zakupu platformówek z Księciem, natomiast pozostałe tytuły mogą być gratką głównie dla najbardziej zapalonych fanów retro-grania, szczególnie, jeśli za swoją specjalizację uważają gry FPS.