REKLAMA

Bracia Pang przeżywają pewnego rodzaju kryzys tożsamości. Podpisując umowę z hollywoodzką wytwórnią filmową zapewnili sobie dodatkowe fundusze na kolejne produkcje, ale jednocześnie stworzyli swoje najsłabsze obrazy. Horror Posłańcy mieszał w sobie typowe ghost story z konwencją american gothic, lecz nie spełniał podstawowych warunków kina grozy - brakowało autentycznego przerażenia. Mogłoby to się wydawać dziwne, gdyż Danny i Oxide zasłynęli Okiem, które zostało wliczone do kanonu najstraszniejszych azjatyckich horrorów. Dzięki polskiemu dystrybutorowi, Mayfly, od niedawna możemy się zachwycać edycją dvd tej produkcji.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Mun straciła wzrok, gdy miała 2 lata. Nie poddała się jednak i starała się normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Została nawet skrzypaczką w orkiestrze zrzeszającej ludzi niewidomych. Pewnego dnia otrzymała szansę od losu, aby znowu widzieć. Przechodzi skomplikowaną operację rogówki. Efekt końcowy jest pozytywny. Dziewczyna z powrotem odzyskuje wzrok i odkrywa świat na nowo za pomocą kolejnego zmysłu. Wkrótce odkrywa, że zaczyna widzieć więcej niż przeciętni ludzie - Mun za pomocą nowych oczu zauważa zmarłych.

REKLAMA

Oko stało się kultowym filmem dla fanów horroru. Z początku może przypomina typowe azjatyckie ghost story, ale kreuje zupełnie inną wizję niż The Ring czy Dark Water. Da się zauważyć, że bracia Pang podchodzą do sprawy w niestereotypowy sposób. Woleli wykreować atmosferę współgrającą z odczuciami głównej bohaterki poprzez kameralną muzykę w tle; nie narzucają też jakichkolwiek wskazówek co do fabuły już w pierwszych minutach, jak zostało to zrobione w przypadku amerykańskiego remake'u. Twórcy próbują zaskoczyć widza nowatorskimi pomysłami i dlatego właśnie w swoją wizję kina grozy wplątują walory artystyczne. Scena, w której Mun odgrywa swoje solo na skrzypcach, przepełniona jest tak niesamowitą dawką emocji, że staje się nie tylko rozładowaniem frustracji dziewczyny, lecz również odizolowanym kawałkiem świata filmowego idealnie pasującego na krótką nowelę filmową.

Te artystyczne elementy są wprowadzane umyśle, gdyż - za wyjątkiem zwykłego horroru - reżyserzy chcieli przede wszystkim zobrazować odkrywanie świata przez osobę niewidomą w momencie, gdy zaczyna znowu widzieć. Przepięknie sportretowano zaznajamianie się z własną twarzą (fragment z zaparowanym lustrem), symbolizujące odkrywanie kawałka własnej tożsamości, co nie jest zbyt częstym wątkiem w horrorach. Kobieta próbuje zaadaptować się do społeczeństwa, które poznawała jedynie za pomocą dotyku. Ten niecodzienny widok może się wydawać ckliwy i melodramatyczny, ale w połączeniu z narastającym poczuciem strachu i pojawiającymi się znikąd duchami, funkcjonuje jako znakomita odskocznia od wrażeń, jakich dostarczają nam autorzy przy kreowaniu napięcia.

Ale Oko to przede wszystkim horror, który na pierwszy rzut oka nie przeraża w oryginalny sposób, ale wykorzystuje najlepsze techniki, aby wywołać u widza gęsią skórkę. Dzięki "zdolności" Mun jesteśmy w stanie zauważyć świat duchów połączony z tym rzeczywistym. Dlatego sam moment, kiedy pojawią się duchy, nie jest przesądzony i pewny. Pangowie wręcz atakują ilością zgubionych dusz, chcąc przytłumić i wystraszyć główną bohaterkę, a nastrój ten odgrywa się również na zwykłych odbiorcach. Takiego właśnie uczucia brakowało w trakcie oglądania The Ring i Dark Water. Ta produkcja zdecydowanie wygrywa w tym zestawieniu. Pewnie ze względu na to, że główny antybohater jest tu kolektywny i rozumiany pod ogólnym pojęciem nieumarłych, zaś w przypadku horrorów Nakaty czarnym charakterem jest ciemnowłosa blada Azjatka, której postać została znacznie lepiej wykorzystana w tajlandzkiej wersji Shuttera aniżeli w Ringu. Bracia Pang mają talent, bez dwóch zdań.

REKLAMA

Jak już wcześniej wspomniałem, na polski rynek film został wypuszczony przez Mayfly. Po sześciu latach od światowej premiery i przy okazji wejścia do kin remake'u postanowiono zaprezentować oryginał rodzimej publiczności. Lepiej późno niż wcale. Był to doskonały ruch, by zapoznać polskich widzów z klasyką gatunku. Edycja dvd, która jest dostępna od połowy września, wygląda bardzo atrakcyjnie. Metalowe pudełko z eleganckim graficznie symbolem Asia Extreme jest znakomitym znakiem rozpoznawczym całej serii. Na płycie dodatkowo znajdziemy zwiastuny i ciekawe wywiady z twórcami. Światowa jakość wydania.

Oko w wersji azjatyckiej kończy się w słodko-gorzki sposób. Z jednej strony, bracia Pang nie oferują nam typowego hollywoodzkiego happy endu, jak w przypadku remake'u z Jessicą Albą w roli głównej, ale z drugiej mocno się starają, by nie popaść w absurd otwartych zakończeń, dzięki którym mogliby kontynuować serię. Mimo wszystko sequele się pojawiły i choć nie zrobiły szumu medialnego, to są akceptowane przez fanów pierwszej części. Jedno jest jednak wiadome! Dzięki Oku Pangowie stali się rozpoznawalni, a ich film przeszedł do historii azjatyckiego kina grozy. Warto! Nie zawiedziecie się!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA