Marvel wskrzesza Wolverine’a. „Old Man Logan” zapowiada się na moją nową ulubioną serię
Komiksowe uniwersum Marvela znacząco różni się od swojego filmowego odpowiednika. To ilustrowane opowieści wyznaczają ogólny kierunek kinowym hitom, których producenci swobodnie interpretują kluczowe wydarzenia z kart komiksów. Takie jak wojna domowa, sformowanie Avengersów czy… śmierć Wolverine’a.
Nikt z miłośników ilustrowanych opowieści Marvela nie wierzył w permanentną śmierć Rosomaka. Gdy ten wyzionął ducha na kartach komiksu, wszyscy zastanawialiśmy się, kiedy i co wskrzesi ulubionego mutanta czytelników. Nie przypuszczałem wtedy, że wytwórnia komiksów będzie aż tak konsekwentna w swoich decyzjach.
Wolverine, którego znaliśmy od lat, wciąż nie żyje. Mimo tego, uniwersum wzbogaciło się o dwie postacie nawiązujące do jego spuścizny.
Pierwszą z nich jest kobieta – mutant X-23, która po śmierci Rosomaka zakłada jego kostium i kontynuuje walkę ze złem i przestępczością. X-23 każe do siebie mówić per Wolverine, z kolei razem z innymi mutantami formuje nowych X-Menów. Jeżeli jesteście zaciekawieni żeńską wariacją Logana, proponuję zapoznać się z serią The All-New Wolverine.
Mnie znacznie bardziej zainteresowała druga postać nawiązująca do kultowego bohatera komiksów. Tytułowy Old Man Logan to Wolverine z alternatywnej rzeczywistości, w której świat zostaje zdominowany przez przestępców, z kolei Ziemia zaczyna przypominać pustkowia znane z Mad Maksa. Pośród nich żyje podstarzały Logan, poturbowany przez życie i z brakiem woli do walki ze złem. Rosomak zaakceptował świat taki, jakim jest i zawiesił kostium super-bohatera, w imię ochrony swoich bliskich – żony i syna.
Niestety, to i tak nie wystarczyło. Logan (ponownie) traci wszystkich, na których mu zależało. Mężczyzna zamienia się w zgorzkniałego odludka, o którym zapomniała historia. Właśnie w tym stanie Rosomak trafia do tej najważniejszej, „naszej” rzeczywistości. Wszystko na skutek wydarzeń z potężnego eventu o nazwie Secret Wars. To właśnie Secret Wars przyczyniło się do „wyzerowania” wszystkich serii o super-bohaterach Marvela oraz kilku głośnych transferów postaci z alternatywnych światów. W tym Logana.
Pierwszy zeszyt „Old Man Logan” nareszcie miał swoją premierę. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.
Twórcy serii wyszli z ciekawą koncepcją na bohatera. Zamiast serwować prostą, starszą wersję Rosomaka, dostałem łowcę lawirującego między dobrem i złem, skupionym tylko i wyłącznie na prywatnej krucjacie. Cofając się do roku 2015, były Wolverine rozpoczyna polowanie na wszystkich tych, którzy skrzywdzili jego i jego bliskich w alternatywnej rzeczywistości. Fakt, że to nie te same osoby, co w „naszym” wszechświecie, zdaje się go niewiele interesować.
Pierwszy cel z krótkiej listy Logana pada w kałuży własnej krwi już w otwierającym zeszycie. Stary Rosomak zabija bez cienia wątpliwości, co odróżnia go od zmarłego Wolverine’a oraz X-23. Morderstwo na kartach zeszytu stawia tego bohatera w niepewnym świetle. Zwłaszcza, że następnym celem starego Logana jest nie kto inny, jak… sam Bruce Banner, aka Hulk.
Podoba mi się kreska. Podoba mi się stopień brutalności. Podoba mi się klimat. Old Man Logan zapowiada się na jedną z bardziej poważnych i mrocznych serii. Miła odmiana, po kolorowych Avengersach, odmłodzonych X-Menach i zalewie Spider-Manów. Nareszcie solidna historia dla nieco starszych odbiorców, którą z chęcią będę dalej śledził.