Polskie nadzieje na literackiego Nobla zawsze były rozbuchane. Ale Olga Tokarczuk w tym roku naprawdę ma szansę
Literacka Nagroda Nobla od dosyć dawna ma nie po drodze z polskimi autorami. A przecież szanse na to wyróżnienie dostrzegaliśmy przy okazji wielu pisarzy, reporterów i poetów. Dlatego warto spojrzeć na tegoroczne szanse Olgi Tokarczuk i Adama Zagajewskiego szerzej niż tylko przez pryzmat stawek bukmacherów.
W zeszłym roku światem literackim wstrząsnęła informacja o olbrzymich nadużyciach wewnątrz Akademii Szwedzkiej i skazaniu byłego męża jednej z jej członkiń za molestowanie i gwałt. Fotograf Jean-Claude Arnault miał zresztą używać swoich kontaktów wśród jury noblowskiego nie tylko do wykorzystywaniu niewinnych kobiet, ale też zarabiania pieniędzy na doniesieniach bukmacherów. Mężczyzna odpowiadał za przecieki m.in. na temat nagród dla Wisławy Szymborskiej, Boba Dylana, Harolda Pintera i Patricka Modiano. Wszystko to sprawiło, że Akademia postanowiła nie przyznawać w zeszłym roku nagrody.
Roczna przerwa miała oczyścić atmosferę wokół jury, wprowadzić nowych członków i podkreślić nowe otwarcie w historii Literackiej Nagrody Nobla. Jednocześnie postanowiono, że w październiku 2019 Akademia ogłosi nie jednego, a dwóch zwycięzców. Co ciekawe, cała ta sytuacja (jakkolwiek oburzająca i niestety aż do czasu #metoo ukrywana przez prominentnych członków Akademii Szwedzkiej) w pewnym sensie przyczyniła się do szans na wyróżnienie dla Olgi Tokarczuk.
Ostatnie dwanaście miesięcy to dla polskiej pisarki okres licznych sukcesów na polu międzynarodowym.
Tokarczuk doceniono w zeszłym roku Man Bookerem dla książki nieanglojęzycznej za powieść „Bieguni”, a jej następna książka - „Prowadź swój pług przez kości umarłych” - została niedawno nominowana również w obecnej edycji tej nagrody. Większe zainteresowanie prozą polskiej pisarki widać nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale również we Francji, gdzie prestiżową nagrodą Laure-Bataillon wyróżniono przekład „Ksiąg Jakubowych”.
Medialny szum i szeroki dorobek pisarki na pewno przyczyniają się do błyskawicznego zwiększenia jej szans na literackiego Nobla. Według oficjalnej wiedzy przekazywanej w szkołach Polacy do tej pory zdobywali tą nagrodę czterokrotnie (Sienkiewicz, Reymont, Miłosz i Szymborska). Przy czym warto zaznaczyć, że jako jeden z niewielu narodów nie dopisujemy sobie laurów zdobytych przez osoby urodzone w naszym kraju, a będące pochodzenia żydowskiego. W tym kontekście należałoby jeszcze mówić o nagrodzie dla Isaaca Bashevisa Singera.
Oczywiście nie jest tak, że Polacy nie mieli w przeszłości innych szans na Literacką Nagrodę Nobla. Tajemnicą poliszynela jest, że Witold Gombrowicz prawdopodobnie otrzymałby to wyróżnienie, gdyby nie jego przedwczesna śmierć. Mówi się też, że jury noblowskie poważnie rozważało kandydatury Iwaszkiewicza i Herberta, ale zadecydowały względy polityczne i sprzeciw komunistycznego rządu. Od wielu lat Polska była jednak białą plamą pod względem noblistów, zwłaszcza prozaików.
Olga Tokarczuk ma w tym roku bardzo duże szanse według bukmacherów. To wynik jej sukcesów, podwójnej nagrody i... feminizmu.
Wśród potencjalnych kandydatów jest też Adam Zagajewski, ale poeta i eseista znajduje się w tym gronie od ponad dekady. Na razie bez powodzenia i nie wydaje się, żeby akurat w tym roku miało się cokolwiek w tym temacie zmienić. Szanse Tokarczuk są bez porównania większe, bo wydaje się niemal pewne, że wśród dwójki tegorocznych wygranych będzie jedna, a może nawet dwie kobiety. Można to odczytać jako gest zadośćuczynienia za długoletnie ignorowanie świetnych autorek i ostatni skandal.
Największa polska firma bukmacherska STS widzi Olgę Tokarczuk wśród zdecydowanych faworytek zestawienia. Kurs na nią wynosi 7,50, co daje pisarce trzecie miejsce wśród najbardziej prawdopodobnych laureatów. Wyprzedzają ją tylko kanadyjska poetka Anne Carson i pochodząca z Gwadelupy autorka fikcji historycznej, Maryse Conde (obie z kursem 5,00). Na dalszym miejscach znaleźli się m.in. Haruki Murakami, stojąca za „Opowieścią podręcznej” Margaret Atwood, Ludmiła Ulicka i George R.R. Martin. Nieco inaczej sprawę widzą Brytyjczycy z Nicer Odds, którzy dają Tokarczuk szanse 10/1, co plasuje ją w grupie twórców pod koniec pierwszej dziesiątki.
Polacy mają zwykle tendencję do przesady i reagowania nieposkromionym entuzjazmem na nawet najmniejsze szanse naszych rodaków.
Co przeważnie kończy się zawodem i gniewem, bez względu na to, czy mówimy o zawodach sportowych, czy nagrodach kulturalnych. Wystarczy przypomnieć co działo się w naszym kraju w związku z możliwą nominacją do Oscara dla Joanny Kulig za „Zimną wojnę”. Prawdopodobieństwo zdobycia przez Olgę Tokarczuk Nagrody Nobla w dziedzinie literatury jest jednak bez porównania większe. Co nie zmienia wcale faktu, że warto być ostrożnym ze świętowaniem.
Jury Akademii Szwedzkiej potrafiło zaskakiwać w ostatnich latach, nie zawsze pozytywnie. I choć doszło ostatnio do pewnych wymuszonych zmian, to czwartkowe ogłoszenie wyników będzie dopiero pierwszym testem, który wcale niekoniecznie musi zostać przez akademików zaliczony na szóstkę.