REKLAMA

Kontrowersje na festiwalu w Opolu. Organizatorzy "uśmiercili" żyjącą artystkę

O trwającym festiwalu w Opolu jest teraz głośno, ale niestety mówi się o nim przez pryzmat kontrowersji, które ciągną się za muzycznym wydarzeniem, zanim tak naprawdę zdążyło się ono zacząć. Wczoraj organizatorzy zaliczyli ogromną wpadkę - Telewizja Polska "uśmierciła" bowiem Jolantę Borusiewicz, wyświetlając jej zdjęcie wśród innych nieżyjących artystów. "Nie mam słów na to zajście" - skomentowała skandal piosenkarka.

Kontrowersje na festiwalu w Opolu. Organizatorzy "uśmiercili" żyjącą artystkę
REKLAMA

Jubileuszowa 60. edycja Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu z pewnością zapisze się na długo w historii wydarzenia organizowanego przez Telewizję Polską. Do jego bojkotu namawiali dziennikarze - Maciej Orłoś oraz Wojciech Mann, a na temat festiwalu wypowiadała się także krytyczka muzyczna, Elżbieta Zapendowska, twierdząc, że "największą wadą festiwalu w Opolu jest fakt, że jest bardzo zależny od władzy". Oliwy do ognia dolała Doda, która, zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem wydarzenia, roztrzęsiona opowiedziała swoim fanom o warunkach, jakie panują podczas nagrywek, co skutkowało zmianą reżysera jej występu.

REKLAMA

I kiedy wydawało się, że kryzys został już zażegnany, okazało się, że na widzów czeka jeszcze kilka niespodzianek.

Organizatorzy festiwalu w Opolu "uśmiercili" Jolantę Borusiewicz. Artystka ostro odniosła się do wpadki

Podczas koncertu "Czas ołowiu", który miał być hołdem dla uznanych, nieżyjących już artystów, widzowie wyruszyli w sentymentalną podróż do przeszłości. Znane gwiazdy wykonały bowiem kultowe utwory, mające przypomnieć tych, którzy odeszli. Natasza Urbańska wystąpiła zatem z utworem Maanam - "Cykady na Cykladach", Justyna Steczkowska wykonała kawałek "Moja krew" zespołu Republika, a piosenkę "Sen o Warszawie" Czesława Niemena usłyszeć można było w wykonaniu Piotra Cugowskiego.

Fragment koncertu "Czas ołowiu"

W tle na telebimie wyświetlane były fotografie zmarłych gwiazd polskiej sceny muzycznej, wśród których znalazła się także Jolanta Borusiewicz. Wokalistka na opolskiej scenie wystąpiła trzykrotnie, pierwszy raz 55 lat temu. Problem pojawił się wtedy, gdy okazało się, że artystka żyje i ma się dobrze. Co więcej, wystąpiła ona niedawno w programie "Piosenka dla ciebie", emitowanym przez TVP3 Lublin.

Sytuacji opolskiego skandalu nie da się opisać. Dowiedziałam się o moim "uśmierceniu" od zbulwersowanych fanów. Nie mam słów na to zajście. Dziwi mnie to, że organizatorzy i TVP nie zadali sobie nawet trudu, by sprawdzić, czyje zdjęcia zamieszczają w gronie tych, którzy odeszli

- skomentowała dla Plejady artystka.

Borusiewcz dodała, że TVP nigdy się z nią nie kontaktowała. Dodała, że w Opolu, gdzie została dwukrotnie nagrodzona, m.in. za piosenkę "Hej, dzień się budzi", nie został po niej nawet ślad, a całe zdarzenie odbiera jako "wielki skandal".

Do sprawy odniósł się reżyser koncertu, Michał Bandurski, który przeprosił artystkę, twierdząc, że taka pomyłka nie powinna była mieć miejsca:

REKLAMA

Taka pomyłka nie powinna się zdarzyć i jest mi strasznie przykro z tego powodu. Jako reżyser chciałbym przeprosić panią Jolantę Borusiewicz i ukłonić jej się nisko. Mam duży szacunek do niej i jej dorobku artystycznego. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, dlaczego tak się stało, bo to prozaiczna rzecz

- skomentował Bandurski.

Zdjęcie główne: kadr z odcinka "Piosenka dla ciebie" oraz koncertu "Czas ołowiu"

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA