Akademia Oscarowa zakochała się w polskim kinie. „Boże ciało” z nominacją za najlepszy film zagraniczny
Po długich latach zapaści polskie kino powróciło jakiś czas temu na europejskie i międzynarodowe salony. Poskutkowało to wyjątkową liczbą nominacje do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej. W 2020 roku kolejny rodzimy film został wyróżniony nominacją w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Czy „Boże ciało” ma szansę na Oscara?
Kończąca się w tym roku dekada z perspektywy czasu zostanie zapewne nazwana przez polskich historyków kultury „kinowym odrodzeniem”. Istnieje kilka powodów do świętowania. Dochody rodzimych filmów w box office z każdym rokiem systematycznie rosnąć, choć w całej Europie branża przeżywa dosyć wyraźny kryzys. A co ważniejsze dobre wyniki finansowe w dużej mierze przekładają się na lepsze jakościowo produkcje, zarówno w kinie, jak i telewizji. To z kolei prowadzi do większej liczby nominacji i nagród zdobytych przez polskie filmy.
Najlepiej świadczy o tym liczba nominacji do Oscarów w ostatnich kilku latach. Początek dobrego czasu dla naszego kina zwiastowała nagroda dla „Idy” (jeszcze wcześniej była nominacja dla „W ciemności”), a w kolejnych latach akademicy docenili też „Zimną wojnę”. Ostatnia produkcja Pawła Pawlikowskiego otrzymała aż trzy nominacje, ale ostatecznie nie wygrała w żadnej kategorii. Paradoksalnie to dobra wiadomość dla zgłoszonego w tym roku „Bożego ciała”. Dlaczego?
„Boże ciało” zostało nominowane do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.
To dopiero drugi przypadek w historii, gdy rodzima produkcja drugi raz z rzędu zostaje wyróżniona przez amerykańską branżę filmową. Ostatni raz coś podobnego miało miejsce w latach 70., wówczas po kolei nominowano „Potop”, „Ziemię obiecaną” oraz „Noce i dnie”. Na przykładzie wspomnianych wcześniej wyróżnień (a także coraz częstszych przypadków zdobywania nagród na europejskich festiwalach) wyraźnie widać jak bardzo zmieniła się pozycja naszych reżyserów na globalnym rynku.
- Czytaj także: Dlaczego akademicy zdecydowali się zagłosować właśnie na dzieło Jana Komasy? Dowiecie się z naszej recenzji „Bożego ciała”.
Fakt, że w zeszłym roku nie nagrodzono „Zimnej wojny” zwiększa szanse „Bożego ciała”, bo szanse na zdobycie dwóch Oscarów rok po roku trzeba by określić jako minimalne. Co nie oznacza, że film Jana Komasy jest zdecydowanym faworytem. Za takiego należy raczej uznać koreański „Parasite”, który będzie miał szansę zgarnąć statuetki również w najbardziej prestiżowych kategoriach. Oprócz tego nominację dla najlepszego filmu anglojęzycznego otrzymały także „Ból i blask”, „Nędznicy” i „Honeyland”.