Jak tak dalej pójdzie, to do kina pójdziemy sobie posłuchać muzyki i popatrzeć na efekty specjalne. Właśnie poznaliśmy kolejny istotny fragment mającej wkrótce pojawić się w kinach nowej części Gwiezdnych wojen.
Co gorsza, nie jest to żadna plotka. Źródłem informacji jest sam Rian Johnson, a więc reżyser filmu. A sama informacja jest dość istotna, więc jeśli tytuł tego artykułu nie dał ci do zrozumienia, że jego treść może zepsuć ci zabawę na samym filmie, masz ostatnią szansę, by wcisnąć Wstecz w swojej przeglądarce internetowej.
Zostaliście ostrzeżeni. Przejdźmy do rzeczy.
Na pewno zwróciliście uwagę, że choć Przebudzenie Mocy zaangażowało wszystkie najważniejsze postacie z klasycznej trylogii Gwiezdnych wojen, tak nie spędziły one ze sobą za wiele czasu. Han przez chwilę mógł czule objąć swoją żonę, ale to w zasadzie tyle. Na pewno jednak zastanawiacie się, czy to się nie zmieni w Ostatnim Jedi.
Czy Luke i Leia spotkają się w Ostatnim Jedi? Reżyser odpowiada.
Gdy jeden z dziennikarzy poprosił o komentarz na temat jednego z plakatów, na którym Luke i Leia znajdują się w jednym kadrze, reżyser odpowiedział „Dobrze jest zobaczyć ich razem na okładce, nawet jeśli to wszystko co możemy mieć”. Johnson nie mówi tego wprost, jednak z tej wypowiedzi nie może wynikać nic innego, jak to, że w filmie obie postacie się nie spotkają. Mało tu miejsca na odmienną interpretację, choć nadzieja umiera ostatnia.
Czemu warto na to liczyć? Ostatni Jedi był na to ostatnią szansą. Carrie Fisher zmarła niespodziewanie tuż po zakończeniu zdjęć do tego filmu. Wytwórnia Lucasfilm zapewniła też, że nie zamierza najmować nowej aktorki ani też odtwarzać cyfrowo Lei w kolejnym Epizodzie. Losy tej postaci nie są znane, a śmierć aktorki rzekomo nie wpłynęła na zmianę montażu Ostatniego Jedi.
To oznacza więc, że Luke już nigdy nie zobaczy własnej siostry. Johnson dodał też, że w Ostatnim Jedi dowiemy się czemu Skywalker nie zareagował na śmierć Hana Solo i cierpienie Lei z tym związane. Choć to nie jest już spoiler, to trudno się nie zgodzić z Piotrkiem: jak tak dalej pójdzie, to The Last Jedi obejrzymy na YouTubie jeszcze przed premierą.