REKLAMA

Papers, Please - rzecz o trudnych decyzjach

Co interesującego może być w brzydkiej, szarej grze w której naszym zadaniem jest sprawdzanie dokumentów ludzi przekraczających granicę? Pozornie wydaje się, że absolutnie nic, więc z wrodzonej przekory musiałem ją nabyć. I szybko okazało się, że jednak w "Papers, Please" jest cała masa ciekawych elementów i rozwiązań. 

Papers, Please – rzecz o trudnych decyzjach
REKLAMA

Tak, serio - to gra o pracy celnika. Siedzimy w budce, przez megafon wywołujemy kolejne osoby czekające w kolejce, które przedstawiają nam swoje dokumenty. Sprawdzamy, czy z papierami wszystko jest w porządku i albo człowieka przepuszczamy, albo zawracamy. Z grubsza tak to wygląda. Cały knif polega na tym, że jest jeszcze szereg istotnych szczegółów, które czynią z "Papers, Please" swoiste arcydzieło. Po pierwsze, każdego dnia otrzymujemy nowe zalecenia dotyczące kontroli. Prócz paszportu, musimy sprawdzać wizy, pozwolenia na pracę, dowody tożsamości i tak dalej. Czyli robi się coraz trudniej, coraz łatwiej o błąd i coraz większa presja na nas ciąży. Płacą nam za każdą "obsłużoną" osobę, a im rzetelniej będziemy podchodzić do swojej pracy, tym więcej czasu nam to zajmie. Po drugie Arstotzka, państwo którego granic strzeżemy, jest krajem totalitarnym, co niesie ze sobą szereg implikacji.

REKLAMA
Papers-Please3

Otóż fakt ten kreuje smutną i ponurą rzeczywistość, która wpływa na atmosferę gry. Przez naszą budkę przechodzić będą osoby rozmaitej proweniencji i autoramentu. Uchodźcy, imigranci, sutenerzy, dziennikarze i terroryści. I tu dochodzimy do największej siły "Papers, Please" - wyborów. Pospieszna kontrola może sprawić, że przepuścimy osobę, która planuje zamach, a nadmierna skrupulatność spowoduje, że rozbijemy czyjąś rodzinę, lub wtrącimy kogoś do więzienia ze względu na chore decyzje Wielkiego Brata.

Potrzebujemy pieniędzy - w domu czeka na nas rodzina, którą musimy wykarmić i dostarczyć leki. Wybór niezgodny z zaleceniami "góry" wiąże się z karą finansową, ale może ocalić niewinną w gruncie rzeczy osobę. Przyjęcie wysokiej łapówki zapewni nam kilka dni spokojnego życia, ale skaże młodą dziewczynę na prostytucję. Trudne decyzje, kursor zawieszony między czerwoną i zieloną pieczątką - mistrzostwo świata w skromnym opakowaniu. Tym w skrócie jest "Papers, Please".

Papers-Please2
REKLAMA

Niby to tylko gra i to, czy uratujesz komuś życie czy nie, nie ma żadnego znaczenia w rzeczywistości. Ale jest w niej coś, co sprawia, że zaczynamy się zastanawiać, co my byśmy zrobili w tej sytuacji. Czy narażalibyśmy byt swój i swojej rodziny dla obcej osoby? Czy przyjęlibyśmy korzyść finansową wiedząc, że w konsekwencji doprowadzi to do czyjejś krzywdy, ale wieczorem będzie co włożyć do garnka i czym napalić w piecu? "Papers, Please" chwyta za gardło, zrasza czoło potem i przyspiesza pracę serca. Gdy raz uznałem, że "to przecież tylko głupia gierka" i postanowiłem być pracownikiem idealnym, po kilku przepracowanych dniach czułem się jak, za przeproszeniem, gówno. Mało jest tytułów, które dostarczają takich emocji i to jeszcze tak intensywnych jak "Papers, Please".

Ta gra powinna zostać zauważona, bo jest w stu procentach tego warta. Jeżeli uchował się jeszcze ktoś, kto twierdzi, że gry wideo są durne i bezwartościowe, pokażcie mu "Papers, Please". To tytuł, w którym stajemy się panem życia i śmierci. Naszą bronią, zamiast karabinu snajperskiego, jest pieczątka. Gwarantuje wam, że o wiele łatwiej byłoby pociągnąć za wirtualny spust, niż po prostu ją przybić. Grę możecie nabyć na Steamie lub GOGu, zaś demo dostępne jest do pobrania na stronie internetowej autora.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA