Miałem wrażenie, że za wchodzącą na ekrany polskich kin produkcję odpowiadają dwie konkurujące ekipy. Jedna chciała zrobić mroczne, post-apokaliptyczne widowisko, druga serial dla nastolatków emitowany na Disney XD.
Obcy bez zapowiedzi pojawili się na niebie. Później nastąpiły cztery fale, trzebiące ludzki gatunek mocniej, niż kiedykolwiek wcześniej.
Pierwsza fala była jak bomba EMP. Elektronika na całym świecie przestała działać. Smartfony się wyłączyły. Samochody przestały jeździć. Samoloty spadły z nieba. Zawiodła łączność, zabrakło Internetu, elektroniczne media masowe przestały istnieć. Druga fala przyniosła ze sobą wodę. Przybrzeżne miasta zostały zalane gigantycznymi tsunami. Największe ludzkie aglomeracje zostały zdewastowane.
Piąta fala przedstawia ciekawą, chociaż wielokrotnie wykorzystywaną wizję na systematyczny podbój Ziemi przez Obcych.
Pierwsze trzydzieści - czterdzieści minut filmu, w których widzimy cywilizacje upadające na kolana, ogląda się naprawdę dobrze. Widok gigantycznej fali zalewającej miasto czy wizja ośrodka dla uchodźców, w którym rozdziela się chorych od zdrowych, to było coś, co doceni każdy miłośnik post-apokaliptycznych klimatów. Siedząc w kinowym fotelu, zacząłem sobie nawet myśleć, że ta produkcja wcale nie musi być taka zła, jak się zapowiadało.
Zwłaszcza, że producenci już w pierwszych minutach ostro dokładają do pieca. Okładkowa Chloë Grace Moretz, będąca główną dźwignią reklamową tego filmu, zabija niewinną osobę. Oddaje strzał, myśląc, że ma do czynienia z zagrożeniem. Widzimy, jak 19-latka z normalnej uczennicy zamienia się w walczące o przetrwanie zwierzę, które potrafi odłożyć na wieszak swoje człowieczeństwo. I to jest rewelacyjne!
Film nagle ulega gigantycznemu ugrzecznieniu. Perspektywa niszczenia ludzkiej rasy gdzieś ulatuje, z kolei głównymi bohaterami Piątej fali stają się nastolatkowie i dzieci. Postacie fatalnie grane, które rzucają banalnymi dialogami i wyglądają po prostu przekomicznie.
To było nie do pomyślenia, że po tak dobrym, klimatycznym wprowadzeniu, widzimy malutką dziewczynkę, która biega z karabinem M16, w pełnym rynsztunku bojowym. Tak oto Armia Stanów Zjednoczonych szkoli młodych ludzi na kolejną generację żołnierzy, która ma poradzić sobie w walce z kosmicznymi najeźdźcami. Żołnierzy, którzy grają tak fatalnie, że film zaczyna walić się jak domek z kart. Niepotrzebna do tego żadna inwazja.
Zmiana nastroju jest gigantyczna. Solidne rzemiosło science-fiction przechodzi w kopię filmów dla nastolatków, pokroju Więźnia Labiryntu czy Niezgodnej. Nagle sto procent kinowego ekranu wypełnili młodzi nastolatkowie, całujący się po kątach, walczący o względy Chloë Grace Moretz i nieustannie wybawiający się z opresji. Słabo!