Przez 20 lat działalności Pidżama Porno niewątpliwie zasłużyła na wiele słów uznania. Jej dokonania na polskiej scenie muzycznej zaowocowały rzeszą oddanych fanów. Wszystko jednak ma swój koniec i 9.12.2007 zespół zawiesił działalność. Tematem niedawno wydanej płyty DVD jest pożegnalny koncert, który odbył się osiem dni wcześniej w Warszawie.

O muzyce Pidżamy nie ma co się rozpisywać, bo każdy kto zna, to wie z czym to się je, a kto nie zna, to za koncertówkę chwytać się nie będzie (chyba, że za "Finalistę"). Główna siła Grabaża leży w jego chwytliwych tekstach, a na scenie nie daje tak wielkiego czadu ani głosem (którego zbyt mocnego to on nie ma), ani żywiołowością (jak choćby Anucha z "Żywiołaka") czy niesamowitą mocą i głębią doznań (tu przoduje Hubert "Spięty" Dobaczewski z "Lao Che"). Dla kogo więc jest ten koncert? Mam wrażenie, że głównie dla tych, którzy już kiedyś na koncercie Pidżamy byli (sam do tej grupy się zaliczam) i mogą powspominać "O jak to fajnie było, szkoda że już nie grają...". Ci, którzy nie znają klimatu z pidżamowych koncertów wybiorą chyba jednak nagrania studyjne. Teraz Grabażowi lepiej jednak idzie wykonywanie utworów "Strachów" ("Strachy na Lachy" - zespół, który z Pidżamy wziął trzech muzyków, w tym założyciela).
Atrakcji zbyt wielu w tym wydaniu się nie doszukamy. Największą niespodziankę sprawił mi zarejestrowany występ Renaty Przemyk, która ożywia atmosferę oryginalnym wykonaniem piosenki "Nimfy (Baby)". Niestety, kolejny gość - Spięty, dostał do odśpiewania kawałek nie pozwalający mu uwolnić energii, którą zwykle prezentuje wraz ze swoją ekipą. A szkoda. Smuci też brak jakichkolwiek wywiadów, poza 21 kawałkami i dwoma bonusami z koncertu poznańskiego nie dostajemy praktycznie nic. W "Finaliście" (poprzednie wydanie Pidżamy związane z jej rozwiązaniem) rozmowy z poszczególnymi artystami stanowiły chyba główną ciekawostkę, tu nie ma żadnych.
Jak na niecałe czterdzieści złotych, które musimy zapłacić, dostajemy stosunkowo niewiele. Zwłaszcza, jeśli porównamy to DVD z poprzednim, o którym już parę razy wspomniałem. Pudełko jest grubsze i to chyba jedyna różnica na plus. Poza tym, dodano kolejny raz książeczkę, tyle że tym razem poza dziesięcioma fotografiami z koncertu nic w niej nie ma. Krótki list od Grabaża jest natomiast zawarty we wnętrzu kartonowego opakowania, ale i tu się nie postarano - tekst jest źle wyjustowany i stanowi wrażenie takiego dopisku "na siłę", żeby się fani nie czepiali. Niezbyt przypadł mi też do gustu ogólny "design". Fakt, napis na okładce jest wypukły, ale uboga czerwono-czarna kolorystyka po raz kolejny każe mi myśleć, że to wydanie bardzo komercyjne.
Ogromnie lubię Pidżamę Porno, bez wątpienia mieści się ona na podium w moim osobistym rankingu polskich kapel rockowych. Jednak "Dwadzieścia" sprawia wrażenie robionego wyłącznie dla zysku, bez włożenia w to serca. Tak to już jest, kapela nie gra, to muzycy nie mają co robić. Niedawno Julo ogłaszał się z lekcjami gry na basie, teraz Dziadek wydaje stare koncerty na DVD. Kupić można, obejrzeć też. Niby poczuje się na nowo moc zespołu, ale pewien niesmak i niedosyt pozostaje.
Tracklista:
01. Co za dzień
02. Marchef w butonierce,
03. Xero z kota,
04. Wieczność feat. Spięty
05. Film o końcu świata
06. 28 (One love)
07. Nimfy (Baby) feat. Renata Przemyk
08. Kocięta i szczenięta
09. Odlotowa Dorota,
10. Bal o senatora '93,
11. Grudniowy blues o Bukareszcie
12. Chłopcy idą na wojnę feat. Spięty
13. Doniebawzięci,
14. Ezoteryczny Poznań,
Bisy:
15. Wojna nie jest Twoim stanem naturalnym
16. Harbour Of The Soul
17. Egzystencjalny paw
18. Twoja generacja
19. Welwetowe swetry
20. Antifa
21. Pasażerski
Poznańskie bonusy:
1. Czas czas czas
2. Droga na Brześć