REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Pierwszy raz czekam na „The Walking Dead” – ostatni odcinek przed przerwą poniewiera

Serial „The Walking Dead” jest w szczytowej formie, podobnie jak dźwiękowe adaptacje komiksów Kirkmana. Nie licząc pierwszego sezonu widowiska, nie pamiętam kiedy odliczałem dni do następnego epizodu. Produkcja AMC jest zaskakująco dobra, a pierwsza część piątego sezonu dosłownie wgniata w fotel.

01.12.2014
17:37
Pierwszy raz czekam na „The Walking Dead” – ostatni odcinek przed przerwą poniewiera
REKLAMA
REKLAMA

Uwaga – tekst zawiera spoilery dotyczące piątego sezonu serialu.

[+] „The Walking Dead” niczym „Gra o Tron”

Producenci serialu już dawno odlecieli od komiksowego pierwowzoru. Twórcy wciąż czerpią inspiracje z komiksów Kirkmana, ale określenie „bardzo luźna adaptacja” to najlepsze, co można napisać o wierności względem oryginału. Z tego powodu nawet zagorzali fani ilustrowanych opowieści nie mają pojęcia co się wydarzy. Chociaż serial jest znacznie ugrzeczniony względem komiksu, ogląda się go niemal jak „Grę o Tron”. Ma się wrażenie, że poza Rickiem, Carolem, Glenem, Maggie i Darylem każdy bohater może zginąć w każdym momencie. Nikt nie może czuć się pewnie, zwłaszcza kiedy na horyzoncie majaczą nowi aktorzy.

the walking dead sezon 5 12

W piątym sezonie „The Walking Dead” już teraz odeszły dwie bardzo ważne postacie. Pomyśleć, że wciąż daleko do jego finiszu. Każdy z bohaterów doczekał się fantastycznego (ale i groteskowego) zakończenia, które wprowadza oglądających w osłupienie. Bardzo mi się to podoba. Nie dość, że widz nie wie, czego może spodziewać się po scenarzystach i trzyma kciuki za ulubione postacie, to jeszcze dostaje godne zobaczenia sceny, o których fani „Żywych Trupów” nie zapomną przez długi czas.

[+] Beth

Nie, nie, nie. Nie i jeszcze raz nie. Ósmy odcinek piątego sezonu naprawdę mnie otumanił. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Podobnie jak podczas śmierci Eddarda Starka w „Grze o tron”, tak i tutaj czuję opór każdej przesiąkniętej serialami komórki mojego ciała. Oczywiście, że Beth nie była postacią zbyt skomplikowaną. Jasne, jej rola ograniczała się do zapchajdziury. Liczyłem jednak, że po jej widocznej gołym okiem metamorfozie scenarzyści mają pomysł na nową, silniejszą, młodą kobietę. No i mieli.

the walking dead sezon 5 19

Scena na szpitalnym korytarzu była gęsta jak smoła. Dosłownie można było ciąć ją nożem. Twórcy w kapitalny sposób zbudowali napięcie, o co dawniej w życiu bym ich nie podejrzewał. Muzyka, dialogi, nawet cisza – wszystko idealnie zagrało. Chociaż nie godzę się na pożegnanie z aktorką, cieszę się, że dostałem tak solidne widowisko. Postać Beth towarzyszyła widzom od drugiego sezonu. Jej strata siłą rzeczy doprowadza do kolejnych zmian na charakterach głównych bohaterów. Zmianie ulegną również widzowie, którzy wiedzą teraz, że muszą być przygotowani na niemal wszystko.

[+] „The Walking Dead” w końcu zaczyna ogarniać mrok

Akcja serialu rozgrywa się w świecie, w którym nie żywe trupy są największym zagrożeniem. To człowieka powinno obawiać się najbardziej. Dotychczas producenci ukazywali to za pomocą postaci Gubernatora. Gdy tej zabrakło, gdy zniknął symbol ludzkiego zepsucia i moralnej degrengolady, twórcy postanowili podjąć jedyną słuszną decyzję – zepsuli cały świat.

the walking dead sezon 5 13

Aż chce się napisać – w końcu! Piąty sezon „The Walking Dead” jest wyjątkowo mocny i dosadny. Oczywiście to wciąż nie to samo, co brutalne i szokujące karty komiksu. AMC dalej jest grzeczne i zachowawcze, aby serial był znośny dla jak najszerszej rzeszy widzów. Mimo tego pomyślmy tylko, co dotychczas przygotowali dla nas producenci.

W zaskakująco mrocznym Terminusie można było doszukać się porównań do obozów zagłady działających podczas drugiej wojny światowej. Tam, podobnie jak tutaj, ludzka tkanka nie ulegała całkowitemu zmarnowaniu. Po raz pierwszy serialowi udało się podnieść tak bezpośredni wątek kanibalizmu. Kto pamięta legendarną scenę z odciętą nogą, ten doskonale wie o czym piszę. Nie mogło zabraknąć religii, która stała się symbolem bezsilności. Z tej perspektywy obraz uchodźców dosłownie rozsmarowanych po asfalcie w ósmym odcinku wydaje się błahostką.

[-] Nowe postacie to złe postacie

To normalne, że gdy nowa postać zastępuje starą, widzowie przyjmują to z lekką niechęcia. Wszakże zawsze lepsze zło znane niż nieznane. Nawet mając tego świadomość uważam, że świeżutka postać księdza Gabriela  jest piekielnie (heh) słaba. Aktor z wiecznym bólem na twarzy i brakiem bystrości pod czaszką najzwyczajniej w świecie działa mi na nerwy. Nie miałbym absolutnie nic przeciwko, gdyby to on i Tyreese powędrowali do krainy wiecznego odpoczynku. Ci panowie po prostu nie pasują do fikcyjnego świata AMC.

eugene

Jasne, jest jeszcze młody Noah i to z nim można wiązać większe nadzieje. Aktor staje na wysokości zadania. Stanowi również świetną przeciwwagę dla starzejącej się w oczach obsady. Coraz bardziej zarośnięta ekipa Ricka potrzebuje świeżej krwi, która zostanie z nimi na więcej niż kilka odcinków. Ktoś musi zastąpić Beth. No i błagam, nawet nie wspominajcie o Eugene.

REKLAMA

Chcę więcej

Nie licząc pierwszego sezonu, nie pamiętam kiedy wcześniej czekałem na kolejne odcinki „The Walking Dead”. Do momentu zimowej przerwy serial nie tylko daje radę. On jest po prostu lepszy niż kiedykolwiek wcześniej. Chociaż po mocnym otwarciu mało mięsisty środek nieco ostudził mój zapał i tak mówimy o bardzo dobrym telewizyjnym widowisku. Po trzech nijakich sezonach stale rosnąca baza fanów w końcu dostała coś wartego uwagi. Cóż, byle do wiosny.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA