REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

PIRXowy Jazgot - Dreamfall

W kolejności były: oczekiwanie, euforia z Premiery, gra, i ukończenie jej. O czym piszę? O grze, na którą czekałem niecierpliwie odliczając czas, będącej kontynuacją niezapomnianej gry przygodowej "Najdłuższa Podróż". I oto jest! "DreamFall: Najdłuższa Podróż"! Ukazała się nakładem Cenegi Poland, niezwykle starannie wydana i jeszcze piękniej spolonizowana. Głosu postaciom użyczyli między innymi znani z poprzedniej części - Edyta Olszówka i Jarosław Boberek, oraz Agnieszka Grochowska, jako nowa postać głównej bohaterki. Wszystko pięknie, jak na reklamie Coca -coli!

11.03.2010
12:51
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

"DreamFall: Najdłuższa Podróż" okazała się dla mnie nieoczekiwanym Zawodem. Faktem jest, że "DreamFall" jest dobrą grą przygodową, lecz to, co dla Wielu Graczy jest jej zaletą, dla mnie jest wadą. W moim przypadku oczekiwania, jakie miałem wobec tego tytułu bardzo radykalnie rozminęły się z tym, co otrzymałem, umieszczone czarami XXI wieku na niepozornej płytce. Kojarzy mi się tu analogia do słynnej sceny z filmu "Poszukiwana, poszukiwany" z Wojciechem Pokorą i Mieczysławem Czechowiczem, gdzie roztrząsano kwestię zawartości cukru w … cukrze. W "DreamFall" malutko, minimalnie, mikroskopijnie wręcz występują związki z poprzedniczką. Szkoda, wielka szkoda.

REKLAMA

Fabuła nie rzuciła mnie na kolana. Zbudowana w obszarze przenikających się zdarzeń, umiejscowiona w przyszłości w bliżej nieokreślonym totalitaryzmie, z postaciami mocno dwuznacznymi, oraz tłumem nic niewnoszących manekinów, "niby interaktywnych", ale ta cecha kończyła im się po wypowiedzeniu jednej kwestii. Sam początek z zawiązaniem akcji przy wykorzystaniu wizji z telewizji jest w prostej linii bezwzględnym wykorzystaniem motywu, blisko ocierającym się o wtórność z kultowego amerykańskiego /nie japońskiego/ horroru "Duch". Autorom, jakby mało było tego czytelnego odwołania, poszli "po bandzie" - w końcu jak zrzynać to w całości! Towarzyszący głos obrazowi dziewczynki na ekranie też został "artystycznie" wymodelowany i wymodelowany. To, co miało tworzyć zalążek okazało się nieświeżym jajeczkiem, mocno nieświeżym. Dalej jest już tylko gorzej. Poziom zagadek, które są niewzruszalną podstawą każdej przygodówki zbliżony został w sposób niewyobrażalny do giertychowskiego modelu oświaty dla troglodytów. O radościach związanych z rozwiązaniami wspomnianym w recenzji głównej przez jej Autora - Szanownego Papkina, czyli gumowej kaczuszce, czy sposobie na zdobycie szklanego oka detektywa można pomarzyć!

W zamian otrzymałem beznadziejne chodzenie z punktu A do punktu B z jednym przedmiotem w porywach do trzech (zapraszam do I nie było już nikogo - gdzie rzeczy w jednej chwili ma się, na oko, jakieś 40 - Papkin), jakby używanie większej ilości przedmiotów przez Gracza wyraźnie przekraczało jego zdolności percepcji! Nie ma miejsca, na głębsze omówienie tej kwestii, ale jest to po prostu nieporozumienie i najlepiej pozostańmy przy tym określeniu. Cutscenki. Autorom scenariusza gry, zupełnie się popierniczyło chyba, o co powinno chodzić w kontynuacji takiego tytułu. W ramach przerywników otrzymaliśmy regularny materiał filmowy, przegadany do granic przyzwoitości, niewnoszący nic do sprawy, skutecznie rozwalający nastrój, o długości całych bloków reklamowych w komercyjnej telewizji! W ich trakcie spokojnie można było iść siusiu, zrobić sobie herbatkę, lub wyjść na krótki spacerek z psem. Tragedia.

Walorem głównym części pierwszej była Magia, różnorakość światów występujących w grze z ich niepowtarzalnymi bohaterami. W "DreamFallu" te pierwiastki są niemal racjonowane jak cukier w stanie wojennym! Ta historia została bezlitośnie zatłuczona przez Autorów i nic nie zmieni takiej mojej oceny. Nie jestem w stanie dopatrzyć się w fabule pozytywów, jest, jaka jest i tyle. Nie godzę się na schemat, w którym śmierć w dramatycznych warunkach głównych dla treści postaci jest elementem grającym na uczuciach. Ani to inteligentne, ani efektowne. Motyw jak z kiepskiego melodramatu - vide: "odejście Faith". Zamiast radosnej gry, zabawy, rozrywki przez duże R, z wykorzystaniem walorów naszego intelektu dostałem ciężkostrawnego GNIOTA. Smutne.

"DreamFall: Najdłuższa Podróż" jest grą, która występując jako twór samoistny jest niezłym produktem. W momencie porównania go z poprzedniczką pada, jak ścięty kosą łan zboża! Na koniec wspomnę jeszcze, że faktycznie oprawa graficzna prezentuje się okazale, podobnie jak i dźwiękowa. Niestety, sposób sterowania wymyślił jakiś akrobata chyba, lub miłośnik wszystkich typów kontrolerów z wyjątkiem klawiatury komputera. O pracy kamery nawet nie będę się wypowiadał, wystarcza jedno słowo - Porażka. Ile razy "odjechała" tam, gdzie sobie tego nie życzyłem, lub spojrzałem prosto w oczy okrągłe i wielkie jak spodki od kawowego serwisu Zoe nie jestem w stanie policzyć. Okoliczność wnerwiająca do białości!

Oponentom tej opinii pozwalam sobie przypomnieć fakt oczywisty: to jest moja opinia. A co dobiło mnie najbardziej? Panamarcinkiewiczowe "yes!, yes!, yes!" w wykonaniu Kruka! Brakowało tylko cytatu z wypowiedzi, któregoś z aktualnie Wielkich Bliźniaków! A mnie się wydawało, że są granice śmieszności!

REKLAMA

Ukończyłem grę, pudełko powędrowało na półkę obok "Najdłuższej Podróży", mimo, iż w mojej ocenie nie zasługuje na to miejsce. Czuję pustkę i niedosyt, a miało być przecież tak Pięknie!

PS. Pisałem ten tekst na gorąco, na prośbę Młodego Człowieka, którego bardziej Szanuję, niż niejednego pełnoletniego - Papkina (bardzo dziękuję, poczułem się w tym momencie autentycznie zaszczycony! - dop. Papkin). Na temat jakości i wartości tej gry przedyskutowaliśmy niezły kawałek czasu "na gadaczu". Jego recenzja gry pisana z pozycji Fana "DreamFalla" jest bardzo dobra, tyle tylko, że ja się z nią nie zgadzam, a to moje Prawo jest. Nie wypisałem powyżej wszystkich wad tej gry w mojej ocenie, ale tak naprawdę stwierdzenie, czym jest "DreamFall" należy tylko i wyłącznie do Graczy. I bardzo dobrze.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA