Playman Extreme Running to w moich relacjach z grami komórkowymi największe zaskoczenie ostatnich miesięcy. Patrząc jedynie na obrazki spodziewałem się dzieła ubogiego, nudnego, które swoistą rewolucję mogłoby nam urządzić dobre pięć lat temu. A tymczasem…

Mr. Goodliving to takie specyficzne studio, które istnieje od bardzo dawna. Specjalnie imponujących funduszy nie posiada, produkuje raczej niewiele gier, ale w sumie wszystkie - jak jeden mąż - trzymają poziom. Od jakiegoś czasu upodobali sobie szczególnie produkcję "luźnych" sportówek, w której humorystyczne wykonanie pomieszane jest ze zdrową rywalizacją. I właśnie jedną z takich gier jest Playman Extreme Running.
W skrócie aplikację można zdefiniować jako "dużo biegania i masa le parkour". Jakby ktoś nie wiedział - to ostatnie to wcale nie nazwa dziwacznej potrawy, a taki nowoczesny sport polegający na skakaniu po dachach, wspinaniu się po murach, itd. Szczerze przyznam, że choć moje doświadczenia z tą dyscypliną są raczej ubogie, przy grze Mr. Goodliving bawiłem się po prostu znakomicie!
I tak oto w trakcie zabawy naprawdę sporo skaczemy, wspinamy się, odbijamy, podciągamy. Od prostych sztuczek, do wymyślnych rzutów, odbijania od ścian niczym w najlepszych ujęciach Matrixa, wirowania na poręczach czy efektownego przelatywania nad obiektami. Zakres ruchów jest naprawdę imponujący, a w momencie gdy czujesz, że poznałeś już wszystko… aplikacja postanawia kolejny raz Cię zaskoczyć. W efekcie w kulminacyjnym momencie zabawy główny bohater wyczynia takie cuda, że przysłowiowa "głowa mała". Jest to bardzo przyjemne - takie swoiste, le parkourowe "from zero to hero".
Twórcy przygotowali dla nas w sumie osiem etapów o dość różnorodnej budowie. Na każdym z nich mierzymy się w kilku dyscyplinach. Pierwsza z nich - opcjonalna - to tryb, w którym uczymy się nowych sztuczek. Stają się one bardzo użyteczne w "sprint", "flag hunt", "score FLOW". W pierwszym z nich rywalizujemy z komórkowym przeciwnikiem - kto pierwszy przebiegnie całą trasę, w drugim zbieramy chorągiewki (na czas), a w trzecim musimy robić wymyślne sztuczki aż do osiągnięcia określonego limitu punktowego.
Oprawa graficzna na pierwszy rzut oka może wydawać się bardzo uboga. A właściwie nawet - dokładnie taka jest. Sprawia to jednak, że wszystko, co widzimy na ekranie telefonu jest przejrzyste i czytelne. A w przypadku Playman Extreme Running należy uznać to za bardzo istotną cechę. Animacja zasługuje na pełne uznanie, bowiem jest płynna i prezentuje naprawdę spore możliwości, których nie powstydziłby się nawet gameloftowski Prince (of Persia). Jeśli chodzi o dźwięk - jest go niewiele, tylko jakaś kompletnie niedopasowana muzyczka w menu głównym.
Ale kto by się dźwiękiem przejmował przy takiej grywalności?! Playman Extreme Running wciąga i nie chce puścić. Jest praktycznie idealna pod względem wykonania, a jej jedyną wadą jest tylko to, że nawet 100 etapów tak świetnej zabawy to byłoby za mało. No dobra, przesadzam - wkurza też zbyt długi czas ładowania. Ogólnie jednak jest to niesamowita niespodzianka i jedna z lepszych produkcji na komórki, w jakie miałem przyjemność zagrać w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy.