REKLAMA

Po co Polacy oglądają seriale? Psycholożka: To jeden z elementów rozwoju osobistego

"Seriale pełnią dzisiaj rolę jednego z elementów rozwoju osobistego" - mówi nam psycholożka. O tym, jaką rolę pełnią współczesne seriale takie jak "Odwilż" w naszym życiu i jak wpływają na nasze emocje, rozmawiamy ze specjalizującą się w temacie Katarzyną Kucewicz.

po co oglądamy seriale odwilż
REKLAMA

Po co oglądamy seriale? Dlaczego wybieramy dane gatunki? Jaką rolę produkcje telewizyjne pełnią w naszym życiu? O tych kwestiach, a także o serialu "Odwilż" rozmawiamy z psycholożką, Katarzyną Kucewicz, która pełni rolę konsultantki merytorycznej w kinie.

REKLAMA

Co dają nam dziś seriale takie jak "Odwilż" i nie tylko? Rozmawiamy z psycholożką, Katarzyną Kucewicz

Joanna Tracewicz: Czego widzowie szukają dzisiaj w serialach poza emocjonującą historią i wartką akcją?

Katarzyna Kucewicz, psycholożka: Szukają też z jednej strony wskazówek do rozwiązywania swoich problemów, z drugiej strony odpowiedzi na nurtujące ich, egzystencjalne pytania: co zrobić ze swoimi życiem, relacją, miłością, związkiem. Czasami szukają też uniesień emocjonalnych, a serial pełni rolę jednego z elementów rozwoju osobistego. Nie psychoterapii, tak bym tego nie ujęła, jednak osoba, obejrzawszy serial, może mieć poczucie, że coś się w niej pojawiło, coś przemyślała, zainspirowała się np. do pójścia na terapię czy wprowadzenia zmian w życiu.

To jest oczywiście tylko serial i nie możemy oczekiwać od niego zbawiennego wpływu czy zastąpienia nim terapii, jednak ten rynek rozwija się tak szybko, produkcje są na wysokim poziomie, często w ich tworzeniu pomagają specjaliści, i stąd mają duży wpływ na widzów.

Po co oglądamy seriale? / Odwilż

Seriale, takie jak "Odwilż", czyli dramat psychologiczny, tu z wątkiem kryminalnym, w jaki sposób mogą nam pomóc - jak rozumiem - uporać się z własnymi emocjami, problemami?

"Odwilż" może nam uzmysłowić pewne koleiny, w które wpadamy. Kobiety (w "Odwilży" główną bohaterką jest policjantka i matka, Katarzyna Zawieja, grana przez Katarzynę Wajdę - przyp. red.) próbują, bo tego się od nich społecznie wymaga, pogodzić pracę z rolą matki. A to jest trudne, trudne jest też dokonanie wyboru, czemu się poświęcić. Bardzo wiele kosztuje nas miotanie się pomiędzy różnymi zadaniami, które przed nami stoją. Ten serial porusza ważny wątek, że od kobiet wymaga się umiejętności łączenia przeciwstawnych ról, czyli roli zaangażowanej na full pracownicy z rolą zaangażowanej na full mamy. I kiedy nie jesteśmy w stanie fizycznie podołać temu niemożliwemu do realizacji zadaniu, spotykają nas ostracyzm społeczny, odrzucenie.

"Odwilż" pokazuje, jak trudne i pełne cierpienia jest przekładanie kariery nad rodzicielstwo. Bohaterka stara się godzić te dwie role i jest tym coraz bardziej wyczerpana. To jest serial o policji, ale można spojrzeć na niego szerzej. W każdej pracy jest tak, że próbujemy godzić oczekiwania przełożonego, zespołu z oczekiwaniami dziecka. I często łatwiej odmówić jest nam dziecku niż szefowi, ponieważ szef może nas skrytykować, obniżyć naszą wartość, a dziecko bardzo często przyjmuje naszą decyzję, przetwarzając ją samemu. I dlatego drugoplanowymi ofiarami takiego multitaskingu są po prostu dzieci.

"Odwilż" przełamuje tematy tabu i może nam pomóc zrobić to samo.

Tematy społeczne, tak jak w "Odwilży", coraz częściej wkraczają do seriali. Czy przełamywanie pewnych tabu może pozwolić nam przewartościować życie?

Może się do tego przyczynić. Nierzadko łatwiej jest spojrzeć na bohatera i zobaczyć w nim siebie niż patrzeć na siebie. Takie seriale, podczas oglądania których identyfikujemy się z postaciami i widzimy coś podobnego do tego, co wydarza lub wydarzyło się w naszym życiu, pozwalają nam czasem zobaczyć prawdę o sobie. Kiedy jesteśmy w centrum tego wszystkiego, włączają nam się mechanizmy obronne zniekształcające nam rzeczywistość. A scena w filmie, odpowiadająca naszym doświadczeniom, potrafi uzmysłowić, w czym tkwimy i że to nie jest dla nas dobre. Zawieja, główna bohaterka serialu "Odwilż", może wzbudzać w nas mieszane uczucia - z jednej strony podoba nam się, jaką jest policjantką i cenimy ją za to, z drugiej zaś strony trudno nam zaakceptować jej wybory.

Można więc powiedzieć, że twory kultury, w tym przypadku serial, pozwalają nam nabrać dystansu do spojrzenia na własne życie i relacje.

Tak, można tak to ująć.

"Odwilż" to opowieść o byciu na życiowym zakręcie, główna bohaterka stoi na rozdrożu, próbuje wybrać swoją drogę, jest w kryzysie. I my teraz też, jako społeczeństwo, przeżywamy taki kryzys: przeczołgała nas pandemia, kryzys gospodarczy, teraz wojna. Czy obcowanie z trudnymi tematami na ekranie pomaga czy raczej odwrotnie?

To bardzo indywidualna kwestia. Filmy pokazujące ból, przemoc, np. filmy wojenne w takim czasie mogą nam nie ułatwiać radzenia sobie z tym, co przeżywamy na co dzień. Nierzadko dzieje się tak, że z uwagi na aktualną, obciążającą nas sytuację na świecie, wolimy wybierać lekką rozrywkę, nawet taką poniżej własnych możliwości intelektualnych. Wszystko po to, by móc się oderwać.

To, co najbardziej nas przygnębia i bywa szkodliwe, to codziennie oglądanie programów informacyjnych. Śledzenie każdego newsa, oglądanie każdego zdjęcia np. z Ukrainy obciąża psychicznie i trzeba od tego robić sobie przerwy. Takie wydarzenia jak wojna w Ukrainie to dla nas ogromny ładunek emocjonalny. Potrzeba nam umiejętności dystansu i rozkładania tego ładunku na części. Jeśli tak się nie stanie, możemy coraz gorzej się czuć, "udepresyjniać się", nie móc się skupić na pracy, nie móc funkcjonować "tu i teraz" na takim poziomie jak dawniej.

Co ciekawe kino gatunkowe, nawet to brutalne, może nam czasem pomagać - niektórzy ludzie chętnie oglądają np. horrory gore, żeby się odstresować - jest to dla nich rozrywka a nie oglądanie eskalujące stres. Warto natomiast siebie monitorować i jeżeli czujemy, że w danym serialu, filmie jest czegoś za dużo, zaczynamy się źle czuć pod jego wpływem, trzeba t przerwać i poczekać na lepszy moment.

Rzeczywiście sama łapałam się na początku wojny w Ukrainie, że pod wpływem przesycenia newsami i tragicznymi informacjami, nie byłam w stanie oglądać nic innego poza komediami romantycznymi, w których wybory bohaterów - porównując je do aktualnej sytuacji - wydają się nieistotne i błahe, nawet jeśli kiedy indziej inaczej byśmy je odbierali. Z drugiej strony czasem będąc w gorszym nastroju świadomie wybieram produkcje czy muzykę, które podtrzymają mój melancholijny nastrój. Jak to właściwie działa?

Bardzo wiele osób w pierwszym okresie wojny decydowało się na takie produkcje po to, żeby "odtajeć", żeby nie musieć za dużo myśleć, "ponapawać" się ładnymi widokami, ludźmi i uspokoić nerwy. Należy też pamiętać, że nie ma złych emocji. Nie ma emocji, które są niewłaściwe, niedobre, mogą być co najwyżej przez nas bardziej lub mniej lubiane. Smutek jest emocją, która wymaga ukojenia.

Często jest tak, że od dziecka słyszymy taki przekaz, żeby nie płakać, tylko się uśmiechnąć, żeby nie smucić się, tylko zjeść coś słodkiego. Część dorosłych osób ma takie poczucie, że kiedy pojawia się smutek, trzeba go zagłuszyć. To nie jest właściwa strategia. Żadna emocja, która jest zagłuszona, wyparta, przykryta inną, nie maleje, a wręcz rośnie i robi więcej szkody. Dlatego często nasz organizm próbuje sam się wyregulować i kiedy jesteśmy smutni nie przychodzi z odsieczą i z zastąpieniem tego smutku jakąś inną emocją, aby ten smutek wyprzeć, ale mówi nam: posiedź trochę w swoim smutku. Smutek jest jak gość. Nie udawaj, że nie słyszysz pukania, tylko wpuść go do domu, a to pozwoli tej emocji szybciej minąć, bo damy jej, sobie przestrzeń, żeby razem pobyć.

Czasami daniem tej przestrzeni na posmucenie się jest słuchanie smutnej muzyki, oglądanie wzruszających filmów, co pozwoli nam np. się wypłakać, spowolnić, zanurzyć się w myślach. Smutek też pozwala nam dojrzewać, zainspirować się do poszukania sobie odpowiedzi na pytanie, czego potrzebuję w życiu. Z kolei, co ciekawe, osoby, które lubią horrory to nierzadko są osoby lękowe. Oglądając te horrory, mają lęk pod kontrolą. Możemy przekierować nasze obsesje w banie się, że zaraz z szafy wyjdzie upiór. Często nasze wybory danych filmów czy seriali są związane z tym, by poradzić sobie z jakimiś emocjami.

"Wiedźmin" i "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" są atakowane za pokazywanie mniejszości. Dlaczego?

Coraz częściej w serialach i filmach oddaje się głos kobietom, przejmują one miejsce zarezerwowane do tej pory dla mężczyzn, jak np. w kryminałach, ale też oddaje się głos mniejszościom, np. społeczności LGBT. Dlaczego to budzi taki sprzeciw części widzów? Wielu z nich tłumaczy, że wątek miłości nieheteronormatywnej musi być jakoś umotywowany w dziele, bez zgody na to, że taka osoba, najogólniej mówiąc, po prostu jest.

Wydaje mi się, że wciąż w kinie, zwłaszcza polskim, obecność osoby nieheteronormatywnej jest przejaskrawiana. Mam wrażenie, że mimo wszystko nasze społeczeństwo jest coraz bardziej otwarte na LGBTQ+. Pewną trudnością może być to, że widzom, którzy nie są osobami LGBTQ+, nie znają taki osób trudniej jest się identyfikować z takimi postaciami. Trudniej jest im oglądać romantyczną komedię poświęconą związkowi homoseksualnemu, bo nie umieją sobie siebie wyobrazić w takiej sytuacji. A często to stanowi o sile danego wątku - na ile widz jest w stanie utożsamić się z daną postacią, zastanowić się co chciałby zrobić na jej miejscu, współczuć jej i ją polubić.

Takie odniesienia do własnego życia sprawiają, że taka postać jest nam bliska. Natomiast to bardzo ważne żeby w produkcjach była obecna różnorodność i aby osoby LGBTQ+ były postaciami równorzędnymi z osobami hetero. Wtedy normalizujemy różnorodność. Zresztą nie tylko chodzi o LGBTQ+. Tak samo mamy na przykład z osobami plus size, które też rzadko kiedy są widziane w filmach w rolach normalnych, a nie ośmieszających. Fatshaming w serialach czy filmach ma się niestety dobrze, uważam, że to dramat.

Ważne jest dla nas, by dziele kultury odnaleźć siebie. Ale fascynuje nas też świat daleki i obcy. Dlaczego Polacy tak bardzo kochają seriale kryminalne? Bo wkraczają do zakazanego świata?

Poniekąd trochę tak, na zasadzie bajki. Ale ludzi frapuje też zło i zbrodnie, mroczne oblicze człowieka. Te seriale są tak wciągające, bo próbujemy zrozumieć, o co chodziło sprawcy, jaka jest jego tajemnica. Większość z nas żyje zgodnie z prawem i zgodnie z normami, i takie odchylenie od norm jest dla nas ciekawe, bo jest inne od naszej rzeczywistości. Oczywiście czasami mamy romantyzowanie zła, czego przykładem jest choćby postać Charlesa Mansona, z którego robi się legendę, mimo że narobił wiele złego. Często bohaterowie historii kryminalnych są tak przedstawiani przez kreatywność reżyserów, że są charyzmatyczni, demoniczni. Zresztą w "Odwilży" też pojawia się taka postać.

Tak! Mnie skojarzyła się bardzo mocno z Hannibalem Lecterem z "Milczenia owiec". Czy więc chodzi o to, że chcemy wiedzieć, co siedzi w głowie takiego człowieka bezkompromisowego i zdolnego do okrucieństw?

Z jednej strony zastanawiamy się, co siedzi w głowie, a z drugiej strony podziwiamy jego spryt, umiejętność manipulacji, siłę. I to jest też część tego romantyzowania. W filmach te postaci, inspirowane np. prawdziwymi osobami, ostatnio był taki głośny film "Jak pokochałam gangstera" na Netfliksie o Nikosiu, są pokazywane nie jako zerojedynkowa złe, a jako ciekawi ludzie. Bardzo często ludzie, którzy znali gangsterów, np. pruszkowskich czy wołomińskich, będących inspiracją pewnych postaci filmowych, mówią, że tak naprawdę to nie byli tacy fascynujący w rozmowie ludzie, jak się to wydaje podczas seansu jakiejś produkcji.

To przecież często tak naprawdę osoby psychopatyczne, budzące strach, odrazę. I to też przyczynia się do tego, że zło jest dla nas wciągające. Kiedyś brałam udział w takiej debacie, gdzie padło jedno zdanie, które bardzo mi utkwiło w pamięci - jak to jest, że znamy imiona, nazwiska, często biografie przestępców, a nie wiemy, kim były ofiary. One są zawsze w cieniu.

Myślę, że ten zabieg w pewnym sensie jest konieczny - trudno ogląda się film czy serial, kiedy całym sercem nienawidzimy postaci, czy coś w niej nam mocno przeszkadza.

A przynajmniej wciągnąć się w sposób myślenia danego bohatera. Musi nas zaciekawić. To jest zgubne, bo jeżeli za bardzo się ociepli wizerunek takiego zbrodniarza, powstają fankluby, choćby wspomnianego już Mansona. Choć oczywiście one związane są głównie z popkulturą, a nie realną postacią. Ale oczywiście zbrodniarz ma też cechy ludzkie, może być świetnym rozmówcą, malarzem, filozofem, może być dowcipny.

Tak jak choćby fikcyjny Walter White z "Breaking Bad". Z jednej strony mu współczujemy i cenimy go, choć wywołuje w nas w pewnym momencie odrazę.

Dobre skonstruowanie postaci sprawia, że nawet jeśli się z nią nie zgadzamy i nie chcemy się z nią identyfikować, chcemy śledzić jej losy.

A skąd w nas chęć powrotu do tych samych tytułów? Lubimy najbardziej te piosenki, które już znamy? Szukamy w nich tych samych emocji.

Myślę, że to wynika z tego, że coś z jakiegoś powodu nie daje nam spokoju albo zmieniliśmy się i chcemy jeszcze raz zmierzyć się z tymi problemami - zwłaszcza, jeśli chodzi o produkcje psychologiczne. Możemy wówczas nawet nie znaleźć tych samych emocji, a nowe, bo wyciągniemy inne wnioski, zwrócimy uwagę na inne wątki, z uwagi na to, że w nas dokonała się zmiana, bo coś przeżyliśmy, zrozumieliśmy, mamy nowe doświadczenia.

REKLAMA
 class="wp-image-1940986"
Katarzyna Kucewicz

Katarzyna Kucewicz - psycholożka, psychoterapeutka, autorka 4 książek i dziesiątek artykułów eksperckich, konsultantka merytoryczna filmów, seriali i sztuk teatralnych. Współtwórczyni Ośrodka Psychoterapii i Coachingu INNER GARDEN w Warszawie

Serial "Odwilż" dostępny jest w HBO Max. Dziś premierę ma finał produkcji.

* Zdjęcie główne: Adam Golec

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA