Na początku tej recenzji chciałbym zaznaczyć, iż nie jestem fanem powieści w stylu fantasy. Powieściopisarze tacy jak Tolkien, Sapkowski, Gaiman czy Piekara, kompletnie do mnie nie przemawiają. Mimo to, dzięki wydawnictwu Fabryka Słów postanowiłem sięgnąć do najnowszego dzieła młodego twórcy prozy fantasy - Krzysztofa Piskorskiego. Skusiło mnie do tego nie miejsce akcji, ani wymienione na tylnej części okładki dziwnie brzmiące nazwy stworzeń, a hasło promocyjne - "I nie tylko dla fanów fantastyki.". Postanowiłem sprawdzić, czy to rzeczywiście prawda.
Akcja książki "Poczet dziwów miejskich" dzieje się we Wrocławiu w czasach współczesnych. Rafał Witkowski - niezależny dziennikarz - oraz jego przyjaciel Jan Miciński są wyjątkowymi ludźmi. Posiadają dar, dzięki któremu widzą więcej niż zwykli śmiertelnicy. Przeciętni obywatele są zabiegani i martwią się tylko o swoje sprawy, a Witkowski i Miciński muszą jeszcze komuś pomagać. Są nimi dziwoludy zamieszkujące wrocławskie podziemia. Gadające kruki, ospałe gargulce, zbuntowane anioły, baby jagi czy płytniki, to tylko niektóre z wymyślnych stworzeń. Problem polega w tym, że niektóre z nich zaczynają bezprawnie interweniować w codzienny, ludzki tryb życia. Tylko Jan i Rafał mogą zapobiec prawdziwemu nieszczęściu.
Na pierwszy rzut oka, fabuła przypomina standardowy thriller lub historię o superbohaterach ratujących świat. Ale pierwsze wrażenie jest często mylne. "Poczet dziwów miejskich" to zbiór opowiadań, a każde z nich koncentruje się na innym dziwoludzie i przepełnione jest ogromną dawką absurdalnego humoru. Piskorski w zręczny sposób wpasowuje tradycyjne polskie legendy (o bazyliszku czy o babie jadze) we współczesny obraz istniejących miast - w tym przypadku ich przedstawicielem jest Wrocław. Może i autor skupia się tylko na jednej rodzimej metropolii, ale osobowości, jakie w niej spotykamy można bezproblemowo dopasować do ogólnego wyobrażenia o grupach społecznych. Pisarz krytykuje w ten sposób zachowanie i mentalność dresiarzy, studentów, a czasem nawet dziennikarzy, starszych ludzi i (o dziwo) amerykańskiego rządu. Cóż za piorunujący zestaw.
Najbardziej atrakcyjny jest jednak zupełnie świeży świat przedstawiony. Postacie ze znanych legend i bajek spotykają się na jednym planie i tworzą pewną subkulturę nieakceptowaną przez resztę społeczeństwa. Dziwoludy z reguły nie wychylają się zanadto, ale gdy już dojdzie do konfrontacji z rzeczywistością, to najczęściej kończy się ona krzykami i niepotrzebnym chaosem. Autor tym samym ukazuje piorunujący, karykaturalny portret polskiego społeczeństwa. Symbolicznie przedstawia dziwoludów niczym odrębną rasę i prezentuje pewien ukryty w stosunku do niej rasizm. Ale przede wszystkim parodiuje zachowania Polaków, ośmieszając różne grupy społeczne. Czasami wprowadza w sytuacje współczesne polityczne realia, a niekiedy wraca do czasów PRL-u i zwalcza stereotyp tzw. "starych, dobrych czasów na kartki". Jak na człowieka młodego, robi to całkiem przekonująco i dodaje do tego swój charakterystyczny absurdalny humor, co czyni całość niekonwencjonalną.
Będąc niezbyt wiernym wielbicielem gatunku fantasy, świat podziemia dziwoludów stworzony przez Piskorskiego wyjątkowo mnie oczarował. Najbardziej przyciąga uwagę fakt, że ta alternatywna rzeczywistość znajduje się tuż obok codziennych realiów Wrocławia. Płytniki chowają się pod chodnikami i gdy nikt nie patrzy malują nocą graffiti na murach, baba jaga jest degustatorką trunków wysokoprocentowych i z wściekłości zamienia dwóch okolicznych dresiarzy w świniaki, a anten [sic!] chce zawładnąć ludzkimi umysłami. Tak zakręcony świat przykuwa uwagę już od pierwszych kartek.
Jedyne, co mnie w powieści nie zadowoliło to jej długość. Jak na "poczet" jest ona zbyt krótka. Świat przedstawiony mógłby być bardziej rozbudowany i zdecydowanie więcej postaci powinno zostać wprowadzonych. Poza tym, denerwował brak ciągłości między jednym opowiadaniem, a drugim. Piskorski często oferuje nam uczucie zmieszania, gdyż zanim zrozumiemy, gdzie się znajdujemy, minie trochę czasu. Tym samym, "Poczet dziwów miejskich" przypomina zestaw nowelek, opowiadających o dziwoludach i zawierających jedynie kilka elementów wspólnych (w postaci głównych bohaterów i ich pomocników).
Nie oznacza to jednak, że książkę źle się czyta. Wręcz przeciwnie! Kolejne opowiadania wchłania się niesamowicie szybko, co sprawia, że czas spędzony przy prozie Piskorskiego nie jest czasem straconym. A jest również dowodem na to, że spodoba się nie tylko miłośnikom fantastyki. Jestem tego żywym dowodem. Gorąco polecam!