Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdybyście nagle przenieśli się w czasie o dwadzieścia lat wstecz? Czy chcielibyście zmienić w swoim życiu jakieś decyzje? Czy mielibyście prawo wpływać na swoje życie i innych, nie wiedząc, jak taka zabawa może się skończyć? I czy naprawdę można sprawić, abyśmy nigdy nie żałowali niczego, co zrobiliśmy? Przed takimi dylematami staje główna bohaterka serialu "Hindsight", który zadebiutował w styczniu tego roku.
Jeżeli pamiętacie film "Peggy Sue wyszła za mąż" z roku 1986, w którym w tytułową bohaterkę wcieliła się Kathleen Turner, to już mniej więcej wiecie, o co chodzi w nowym serialu z Laurą Ramsey jako Beccą w roli głównej. Zarówno w filmie jak i w serialu obie kobiety stają przed podobnym wyborem i muszą szybko ocenić, czy naprawdę nie chcą, by ich życie ponownie potoczyło się tak samo.
Becca to atrakcyjna blondynka, która jutro ma ponownie wyjść za mąż, tym razem za Andy'ego (Nick Clifford), z którym zna się od dziecka.
Kobieta kocha swojego przyszłego męża, ale zaczynają targać nią wątpliwości. Mężczyzna, nie rozpala jej tak, jak jej pierwszy małżonek, Sean (Craig Horner), ale jest za to odpowiedzialny, czuły i zrobiłby dla niej wszystko. Przeddzień ślubu Becca zaczyna wspominać dawne czasy, swoje nieudane pierwsze małżeństwo oraz przyjaźń z jedną z najważniejszych osób jej życia, Lolly (Sarah Goldberg), która skończyła się nagle parę ładnych lat temu.
Te rozterki nie dają spokoju głównej bohaterce. Chęć rozpoczęcia wszystkiego od nowa stanie się za chwilę już nie tylko niebezpiecznym marzeniem, ale całkiem realną opcją.
Becca wsiada do windy, słabnie i... budzi się dwadzieścia lat wcześniej, czyli w roku 1995, kiedy to ma wyjść za mąż, ale za Seana, swojego pierwszego byłego już męża.
Dziewczyna nie wie, jak zachować się w tej sytuacji, podróż w czasie rozbudza jej dawne uczucie, ale mimo wszystko Becca nie potrafi zapomnieć o swojej rzeczywistości, gdzieś tam, w roku 2015. Powierniczką jej sekretów i osobą, której dziewczyna może w zupełności zaufać, staje się na nowo jej dawna (teraz znowu aktualna) przyjaciółka, Lolly.
Nasza główna bohaterka staje przed trudnymi wyborami. Po pierwsze, Becca za wszelką cenę chce uniknąć błędów z przeszłości, nie zdając sobie sprawy, że nowe decyzje mogą zwiastować inne, ale równie niekoniecznie pożądane konsekwencje. Po drugie, jej świadoma zmiana wydarzeń z przeszłości ma też wpływ na życie innych osób, co... rychło może zakończyć się katastrofą.
Czy naprawdę każdego dnia budujemy swoje życie na nowo i powinniśmy wierzyć w efekt motyla? Czy może tak naprawdę nasze losy zapisane są w kartach i obojętnie jakie decyzje podejmiemy, ich efekt w ogólnym wymiarze będzie taki sam?
Choć "Hindsight" nie jest górnolotną pozycją i jego celem nie jest odpowiedź na filozoficzne pytania, pozwala zastanowić się nad konsekwencjami naszych decyzji i nad tym, jaki naprawdę mamy wpływ na nasze życie. Serial jest lekki w swojej formie i choć bywa momentami banalny i stereotypowy, przyjemnie się go ogląda.
Każdy odcinek to czterdzieści minut rozrywki, zabawnych sytuacji i próby docierania do prawdy, poznawania przez widza niektórych wydarzeń z przeszłości, która teraz stała się... przyszłością.
Dobrze jest przenieść się w lata 90. i przypomnieć sobie, co to znaczy żyć bez smartfona oraz jakie hity królowały wtedy w dyskotekach. To głównie muzyka, gadżety i stroje bohaterek świadczą o tym, że akcja dzieje się dwadzieścia lat temu od dnia dzisiejszego. I to właśnie ta różnica w jakości życia często jest przyczyną zabawnych sytuacji czy sentymentalnych momentów.
"Hindsight" to niezła pozycja, przy której można się odprężyć i pobujać w tym Macareny. Perypetie dwóch przyjaciółek, które zmagają się ze swoim życiem są dowcipne i ciekawe. Nie brak tu oczywiście moralizatorskich tekstów, ale da się je przeżyć, bo nie są zbyt nachalne. Serial wydaje mi się produkcją raczej dla pań i dziewczyn, ale żeby nie być seksistowska powiem - może i panowie znajdą tu coś dla siebie.
Jak na razie wyszło 7 odcinków serialu. Pierwszy sezon ma liczyć 10 epizodów. Nie wiadomo, czy produkcja dostanie zielone światło, jeśli chodzi o drugą serię. Niemniej warto nadrobić parę odcinków i przekonać się, że takie seriale jak "Hindsight" też są potrzebne. Pozwalają odpocząć od mrocznych kryminałów i przekonać się, że naprawdę, nie tylko my mamy spóźniony refleks.