REKLAMA

Bardziej Gra o Tron niż Lochy i Smoki. Triangle Strategy to wielka polityka w małym Switchu - recenzja

Po ponad 50 godzinach w autobusach, pociągach i samolotach w końcu przeszedłem Triangle Srategy. Uparłem się, żeby grać w tę złożoną turową strategię wyłącznie w terenie, ograniczając się do małego ekranu tabletu konsoli Nintendo Switch. Chciałem w ten sposób sprawdzić, jak tak duża gra spisuje się na małym wyświetlaczu.

28.04.2022 04.50
Triangle Strategy recenzja
REKLAMA

Mam dziwną, masochistyczną słabość do strategii na Switchu. Chociaż ten gatunek gier wybitnie nie idzie w parze ze sterowaniem kontrolerami oraz małym wyświetlaczem tabletu, przeszedłem już kilkanaście "strategicznych" oraz "taktycznych" tytułów na hybrydowej konsoli Nintendo. Od wielkich hitów na wyłączność jak Fire Emblem: Three Houses, po porty popularnych serii z innych platform, co by wskazać np. Civilization VI. Ot, taki dziwny fetysz.

REKLAMA

Jestem jednym z tych graczy, którzy grają w Europę Universalis VI na konsoli. Dlatego naprawdę czekałem na Triangle Strategy - grę dla Switcha od weteranów jRPG ze Square Enix, w której producenci mieszają grafikę w stylu retro oraz turowe taktyczne starcia z możliwościami współczesnych platform oraz silników graficznych. Dla osoby takiej jak ja, która kocha Final Fantasy Tactics pełnym sercem, Triangle Strategy zapowiadało się jak spełnienie marzeń z czasów świetności PlayStation Portable.

Bardziej Gra o Tron niż Lochy i Smoki. No i bardzo dobrze. W Triangle Strategy więcej jest polityki niż magii.

 class="wp-image-2154165"

Chociaż magia oraz fantastyczne kreatury jak najbardziej są obecne w świecie Triangle Strategy, Square Enix postanowiło zaserwować graczom znacznie bardziej przyziemną, polityczną opowieść. No i bardzo dobrze! W japońskich turówkach regularnie ratujemy świat przed zagładą z ręki pradawnego smoka, demonicznego księcia czy szalonego maga. Brutalna wojna o surowce między ludzkimi królestwami, zaproponowana w Triangle Srategy, to świetna odskocznia.

Gra dla konsoli Nintendo Switch rozkochała mnie w sobie systemem głosowania, mającym realny wpływ na kampanię fabularną. Główny bohater oraz jego towarzysze rozstrzygają fundamentalne kwestie przy pomocy głosów. Nim te zostaną zliczone, możemy wpłynąć na sojuszników. Sytuacja przy urnie jest również wypadkową naszych wcześniejszych decyzji, wyrażonych poprzez wybór linii dialogowych niczym w grze cRPG. Absolutnie rewelacyjne (i odważne projektowo) jest to, że graczowi nie zawsze uda się postawić na swoim.

Czasem musimy po prostu wypić gorzkie piwo nawarzone na skutek naszych wcześniejszych działań.

 class="wp-image-2154180"

Polityczne intrygi, machinacje na najwyższym szczeblu, kruche sojusze i bolesne zdrady - wszystko to wymaga sporej dawki koncentracji po stronie gracza. Dlatego warto zaznaczyć, że chociaż mówimy o grze dla Switcha, tytuł wcale nie jest łatwy do ujarzmienia po powrocie między kolejnymi podróżami służbowymi. Grając w Triangle Strategy wyłącznie w trasie, dałbym wiele za rozbudowany dziennik w którym mogę przeczytać streszczenie dotychczasowej akcji. Ot, typowe problemy starych graczy.

Polityczny charakter Triangle Strategy sprawia, że gra początkowo wydaje się baaardzo nudna.

Aż trzy razy podchodziłem do tej produkcji, nim scenariusz w końcu "zaskoczył", a mnie porwały meandry rywalizacji trzech królestw. Początek przygody jest bardzo nudny i nijaki. Wprowadzająca animacja wyjaśnia niewiele. Brakowało mi kontekstu. Nie wiedziałem kim jestem oraz jaka jest moja agenda. Sytuacji nie poprawia fakt, że postaci głównego bohatera oraz jego najbliższych sojuszników są potwornie sztampowe. Tak banalne i przewidywalne, że to aż mdłe.

 class="wp-image-2154186"

Kompletnie inaczej wygląda sytuacja po drugiej stronie barykady. "Ci źli" zostali świetnie rozpisani. Są wielowątkowi i kąpią się w odcieniach szarości. Złapałem się na tym, że gram w Triangle Strategy właśnie motywowany ciekawymi sylwetkami rywali, o głównym bohaterze myśląc bardziej jak o pustym naczyniu, z którym może się utożsamiać jak najwięcej graczy. Biorąc to wszystko pod uwagę, apeluję: nie rezygnujcie z przygody po pierwszej godzinie albo trzech. Triangle Strategy we wspaniały sposób nagradza cierpliwych graczy, pięknie rozwijając narracyjne skrzydła.

Turowa walka to klasyka klasyki. Zabrakło unikalnej mechaniki, ale w jakiś dziwny sposób może to być zaleta.

Twórcy Triangle Strategy nie silą się na żadne unikalne pomysły odświeżające starcia, jak np. system partnerów z fenomenalnej serii Fire Emblem. Gra jest pod tym względem do bólu klasyczna, urozmaicając starcia znanymi zmiennymi: flankowaniem, sekwencjami ciosów sąsiadujących ze sobą sojuszników, przewagą terenową oraz klasami postaci działającymi w systemie kamień - papier - nożyce. Z tego powodu w Triangle Strategy odnajdzie się każdy, kto kiedykolwiek grał w taktyczne RPG.

Produkcja Square Enix błyszczy w innym obszarze: rewelacyjnych projektach pól bitwy. Te są rozwinięte wertykalnie, niezwykle zróżnicowane oraz bardzo ciekawe. Czuć w nich miłość deweloperów, którzy mieli na tyle dużo czasu, by zaserwować graczom ciekawe i niepowtarzalne miejsca. Równie ciekawe potrafią być główne starcia fabularne, ponieważ klasyczna mechanika walki jest wzbogacana licznymi sekwencjami dialogowymi. Jak pisałem wcześniej, linie "tych złych" bywają naprawdę niezłe.

 class="wp-image-2154174"

To się rusza! To się obraca! Triangle Strategy wygląda retro, ale w Unreal Engine powstało piękne środowisko pseudo-3D.

Oprawa wizualna to jedna z największych zalet produkcji. Square Enix gra na emocjach starszych graczy, zabierając ich w podróż do czasów świetności dwuwymiarowych taktycznych gier turowych. Oprawa retro to sprytny lep na sentymenty, za którym kryje się Unreal Engine, zaawansowane efekty świetlne i zasoby w jakości HD. Triangle Strategy trafia w dziesiątkę, zadowalając weteranów tRPG, ale również nowe pokolenie graczy, dla których Switch to pierwsza platforma Nintendo i którzy nigdy nie słyszeli o Tactics Ogre.

Najbardziej mnie cieszy możliwość obracania pola bitwy przyciskami L/R (północ, południe, wschód, zachód) w dowolnym momencie, co umożliwia podejrzenie każdej jednostki, każdego kafla terenu i każdej osłony. Marzyłem o czymś takim katując Final Fantasy Tactics: The War of the Lions na PSP. Podczas pierwszej bitwy w Triangle Strategy zacząłem nawet wątpić, czy swobodna rotacja jest możliwa, ponieważ gra tak autentycznie udaje klasyczną produkcję 2D.

 class="wp-image-2154183"

Mimo wielu danych wyświetlanych na ekranie, produkcja pozostaje czytelna, nawet podczas jazdy miejskim busem. Triangle Strategy wygląda świetnie na ekranie OLED nowszego Switcha, z kolei muzyka - chociaż bez ponadczasowych hitów - jest czymś znacznie więcej niż tylko wypełniaczem. To jedna z tych turówek, przy których nie zdejmowałem z frustracją słuchawek, mając dosyć motywów bitewnych zapętlonych w koło.

Triangle Strategy przeszło bez większego echa, a szkoda. Gra bardzo zyskuje na politycznym ujęciu i wojnie o surowce.

Po uratowaniu dziesiątek światów, setek królestw i tabunie księżniczek taka przyziemna intryga stanowi długo oczekiwany fabularny powiew świeżości. Może skala wyzwania nie jest tak epicka jak to zwykle bywa u japońskich scenarzystów, ale właśnie ta narracyjna unikalność sprawia, że z Triangle Strategy spędziłem ponad 50 godzin, wykonując wiele dodatkowych wyzwań i zadań. Produkcja dla Switcha to świetny kawałek kodu od doświadczonych producentów, którzy znają się na swoim rzemiośle. Czuć to w każdym obszarze gry, od projektów lokacji po oprawę graficzną.

Największe zalety:

  • System głosowań, który nie zawsze układa się po myśli gracza
  • Rewelacyjna oprawa 3D stylizowana na retro
  • Brudna polityczna intryga i wojna o surowce zamiast magii, demonów i ratowania świata
  • Czytelny interfejs umożliwiający zabawę na małym ekranie tabletu
  • Złożona, ciekawa architektura pól bitew (w kontekście innych tRPG)

Największe wady:

REKLAMA
  • Bohater i jego najbliżsi sojusznicy są tak nijacy, że mam mdłości
  • Nuuuuudny początek oraz kiepskie wprowadzenie do gry

Jeśli lata temu zachwycałeś się Final Fantasy Tactics, powinieneś być zachwycony również i teraz. Piękna perełka z oprawą retro, która wystarczy na dziesiątki godzin taktycznej zabawy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA