REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Poznajcie Borgiów, jednych z najciekawszych antagonistów w historii gier

Jest wiele powodów, dla których Assassin’s Creed II (a także pośrednio dodatki do tej gry) to tak udany tytuł. Przyjemny gameplay, wciągająca historia, dobrze napisany główny bohater to niektóre z nich, jednak nie wolno tu pominąć także kreacji naszych głównych antagonistów - Rodrigo Borgii i jego rodziny.

14.04.2013
21:34
Poznajcie Borgiów, jednych z najciekawszych antagonistów w historii gier
REKLAMA

Uwaga, tekst zawiera niewielkie, wyrwane z kontekstu spoilery, które nie powinny popsuć wam przyjemności z ewentualnej rozgrywki, ale lojalnie przed nimi ostrzegam.

REKLAMA

To zdecydowanie jedni z najciekawszych antagonistów, na jakich natknąłem się w jakiekolwiek grze - i to wcale nie dlatego, że Rodrigo, Cesare, Lukrecja i reszta to jakieś wybitnie skomplikowane, wielowymiarowe jednostki - wręcz przeciwnie, mowa tu o całkiem oczywistych szwarccharakterach. Siłą Borgiów jako przeciwników Ezio jest jednak pewien zabieg, jaki część gier od czasu do czasu stosuje i który moim zdaniem rzadko kiedy nie wypala. Pozwolę go sobie dumnie nazwać Efektem Gruntildy (choć nie łudzę się, pewnie ktoś już zdązył go sformułować i nazwać bardziej fachowo, ale zapomnijmy o tym na potrzeby tego tekstu).

29

Możliwe, że ktoś tu pamięta jeszcze bardzo popularna swego czasu platformówkę 3d na konsolkę Nintendo 64, pt. Banjo-Kazooie. W tej oto grze, przeciwnikiem pary głównych bohaterów była sztampowa i stereotypowa do bólu wiedźma Gruntilda, istny archetyp złej i zielonoskórej czarownicy, pozbawionej jakichkolwiek pozytywnych cech. Było jednak coś, co sprawiało, że przyjemność z jej ubicia na sam koniec gry byłą nieporównywalnie większa, aniżeli przy okazji bossów w konkurencyjnych tytułach, z kultowym Super Mario 64 na czele. Otóż Gruntilda od momentu pojawienia się na początku, nie pozwalała o sobie zapomnieć. Co jakiś czas pojawiała się w swojej własnej zielonej osobie, straszyła bohaterów, życzyła im wszystkiego najgorszego - ogółem, gra tak dobrze budowała niechęć i odrazę, jaką gracz powinien czuć do czarnego charakteru, pozwalając jej od czasu do czasu o sobie przypomnieć, że moment ostatecznej konfrontacji był wyczekiwany jak nic innego.

Rodrigo (a potem Cesare) w grach spod znaku Assasin's Creed to podoba historia - tak naprawdę osoba jednego lub drugiego Templariusza przewija się przez cały czas grania, tak na pierwszym, jak i drugim planie. Co chwile słyszymy o jakichś niegodziwych czynach naszego antagonisty, jesteśmy świadkiem jego działań, a czasami nawet któryś z Borgiów osobiście krzyżuje nam szyki, sprawiając tylko, że chęć zrewanżowania się jest jeszcze większa. Owe gry bardzo umiejętnie dawkują nam momenty faktycznej konfrontacji z Borgiami, w zasadzie długo zabierając graczowi sprzed nosa możliwość faktycznego porachowania kości któremuś z nich, niekiedy w ostatniej chwili.

30

Z racji tego, że Assassin’s Creed to nie jest gra oparta na faktach, autorzy dosyć śmiało starają się owe historyczne persony wpasować w realia stworzonej przez nich rzeczywistości, dbając jednak o to by, pewne smaczki znane miłośnikom historii pozostały wciąż obecne. I tak między Cesare a Rodrigo dochodzi wraz z upływem czasu do coraz większej ilości konfliktów, a tan pierwszy ma szeroko komentowany i krytykowany romans z własną siostrą. Najbardziej jednak scenarzyści gier pofolgowali sobie przy okazji kulis działania Rodrigo Borgii - dowiadujemy się bowiem, że cała jego kariera w Kościele nigdy nie miała nic wspólnego z religią, a wszystkie działania podyktowane były chęcią zdobycia Jabłka Edenu i dotarcia do tajnej krypty w sercu Watykanu - a wszystko, by jak na Templariusza przystało, ustanowić nowy, lepszy porządek, gdzie cała władza znalazłby się w rękach tego Zakonu właśnie. By zakończyć temat widocznych na pierwszy rzut oka historycznych odstępstw, dość powiedzieć, że mówimy tu o grach, gdzie jako Ezio mamy okazję powalczyć sam na sam z dzierżącym magiczny pastorał Rodrigiem, albo gonić uciekającego Cezare na prowizorycznym spadochronie. Z drugiej jednak strony, Borgiowie to świetny materiał na Templariuszy rodem z uniwersum Assassin's Creed. Ich znane z podręczników historii dążenie do władzy, umiejętne i imponujące rozszerzanie własnych wpływów za pomocą kontrolowania jak największej ilości wysoko postawionych ludzi i przejmowania zasobów, idealnie wręcz łączy się z metodami działań Templariuszy, jakie zarysowano nam w grach z serii.

28

To też czyni z Rodrigo, Cesare i reszty tej dysfunkcyjnej rodziny tak dobrych antagonistów - nie tylko są źli do szpiku kości (przynajmniej z perspektywy gracza), ale przede wszystkim skuteczni, efektywni i wcale nie odstają inteligencją od naszego protagonisty, a przy wielu okazjach go przewyższają w umiejętnościach szybkiego kojarzenia faktów i działania. Zresztą, Ezio był tak udanym bohaterem właśnie dlatego, że tak dobrze był skontrastowany ze swoimi przeciwnikami i co ciekawe, ta zależność ewoluowała przez całą trylogię składającą się z AC II, Brotherhood i Revelations. W pierwszej z tych gier, młody Auditore był porywczym i nieopierzonym żółtodziobem, który wydawał się wręcz bez szans w starciu z potężnym i doświadczonym Rodrigo - ale potem, sytuacja uległa zmianie i w Assassin’s Creed Revelations to Ezio jest mądrym, efektywnym w swoich działaniach i doświadczonym panem sytuacji, a Cesare zaszczutym i niepotrafiącym logicznie ocenić sytuacji szwarccharakterem, który mimo ogromnych możliwości i zasobów, stoi na straconej pozycji w starciu z naszym protagonistą. Tym niemniej wcale nie czyni to rozgrywki mniej emocjonującą, wręcz przeciwnie - chęć by wreszcie wyrównać rachunki jest nawet większa, ale o tym najlepiej będzie, jak przekonacie się sami, grając.

Tak czy inaczej, jest jest jakiś powód, dla którego chciałbym teraz jeszcze raz zapoznać się z losami Ezio Auditore, to będzie to na pewno chęć zmierzenia się jeszcze raz z potężnym rodem Borgiów - konfrontacje były różnorodne i zapadające w pamięć, a same postaci napisane tak dobrze, że mimo dosyć prostych rysów charakterologicznych, potrafiły wzbudzić emocje u gracza. I na dobrą sprawę, rozmaite odstępstwa od faktów historycznych czy niekiedy odważne pomysły na rozwiązanie ich wątków wręcz tej kreacji służyły, czyniąc rozgrywkę bardziej emocjonującą, a możliwość starego dobrego sprania im tyłków znacznie bardziej satysfakcjonującą - a tego przecież wszyscy wymagamy od czarnych charakterów. I jak pokazują nie tylko gry, ale i serial czy komiks, Borgiowie nadają się do tej roli doskonale.

REKLAMA
27

Warto się o tym przekonać samemu, np. poznając historię Ezio w grze Assassin's Creed II, do której linki znajdziecie poniżej:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA