REKLAMA

Publi - Inne morskie opowieści

Ahoj! Któż z nas nie marzył w dzieciństwie o zostaniu piratem? No kto? Nie widzę żadnego takiego łamignata, a to dobry znak, bo inaczej pomyślałbym, że wszyscy czytelnicy Playbacku to szczury lądowe! Wynalezienie gier komputerowych przynajmniej częściowo pozwoliło na realizację fascynacji i wcielenia się w godnych następców sir Francisa Drake'a. Przed Wami przegląd najlepszych pirackich gier, które zawojowały awanturników ze wszystkich stu mórz. Opiszę tutaj pokrótce najpopularniejsze tytuły, a ich oceny określać będzie ilość beczułek pełnych znakomitego haitańskiego rumu. Recenzję najbardziej pirackiej z pirackich gier, czyli Pirates! (Anno Domini 1987), zostawiłem dla kapitana Loona, a spychaniem produktów studia Akella z trapu na pożarcie rekinom oraz chwilą zadumy nad tym jakże niecnym czynem zajął się bosman qjin.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Monkey Island (seria)

REKLAMA

To właśnie od The Secret of Monkey Island, wydanego w 1990, zaczęła się oszałamiająca kariera Guybrusha Threepwooda. Osobnik ten, pyskaty i niepokorny, żyjący na Mêlée Island, od zawsze pragnął zostać piratem. Kiedy realizacja tego planu zmierzała już ku końcowi, Guybrush poznaje Elaine Marley, swoją ukochaną. Niestety, w paradę wkracza poprzedni adorator, paskudny LeChuck. Przez kolejne trzy części serii Threepwood wraz z Elaine przeżywają niesamowite przygody, pełne ciętego humoru i absurdalności (jak chociażby automat z grogiem w Escape from Monkey Island). Przygodówki te trzymały (i nadal trzymają) znakomity poziom. Jak to w przypadku gier LucasArts bywało, kluczem do sukcesu była znakomita fabuła, toteż wielu zakochało się w przygodach dzielnego pirata z Karaibów, który często musiał odłożyć na bok swój tępy miecz i walczyć słowami.

Pod banderą: LucasArts

Piracka jak: jednooka papuga

Wartość: 10 beczek rumu

Black Buccaneer

Co mogło wyjść z połączenia Tomb Raidera i Prince of Persia, dodatkowo wypełnionego klimatem XVII-wiecznych Karaibów? Black Buccaneer! Statek Francisa Blade'a podczas sztormu rozsypał się w drobne wióry, lecz dzielny pirat dotarł jakimś cudem do tajemniczej wyspy. Znalazł tam mityczny artefakt voodoo, dający posiadaczowi moc Czarnego Korsarza. Z takim zapleczem Francis może udać się na poszukiwanie skarbu. To chyba jedyna piracka gra, nastawiona stricte na action-adventure - zupełnie jak przygody Księcia Persji. Francuski Widescreen Games chyba nawet nieźle wzorował się na dziele Ubisoft, a zwłaszcza drugiej części, gdyż Francis może wcielać się w swoje alter-ego i korzystać z mocy niedostępnych zwykłemu śmiertelnikowi. Na drodze do skarbu stoją różnej maści maszkary i inni pretendenci do przejęcia fortuny piratów. Graficznie gra prezentuje się bardzo dobrze, ale zainteresować może tylko fanów piratów i gier akcji w ujęciu TPP. Wspomniałem o niej ze względu na całą otoczkę - bardzo klimatyczną zresztą.

Pod banderą: Widescreen Games

Piracka jak: huśtanie się na rei

Wartość: 5 beczek rumu

Port Royale (1 i 2)

Oto strategia, która łączy wszystko to co najlepsze w Pirates! i Patrician. Akcja rozgrywa się w przeciągu dwóch, złotych dla piractwa stuleci: XVI i XVII. Wcielamy się w postać korsarza, służącego królestwu Holandii, Francji, Hiszpanii lub Anglii, łupiącego karawele przeciwników i spieniężający łupy w największych portach Karaibów, bądź organizującego i ochraniającego konwoje. Do naszej dyspozycji oddanych może zostać aż 100 statków. Gdy już zaoszczędzimy co nieco lub też najzwyczajniej w życiu znudzi się nam burzliwy żywot pirata, złoto możemy przeznaczyć na kupno i rozwój manufaktur bądź wydobycie i handel przeszło dwudziestoma surowcami. Gra podpiera się elementami historycznymi, oczywiście w ograniczonym stopniu. Znajdują się tu prawdziwe miejscowości, nazwiska gubernatorów oraz piratów, a także kilka tajemniczych miejsc, o których istnieniu wiedzą tylko najpodlejsi morscy zawadiacy. Port Royale cechuje bardzo przyjemna, kolorowa graficzka i sympatyczny tryb wieloosobowy. Dwójka to w zasadzie to samo, tylko "więcej, piękniej, lepiej". Gra w sam raz dla fanów Pirates!, z nieco większym zacięciem do handlu łupami.

Pod banderą: Ascaron Software

Piracka jak: skrzynia ze skarbem

Wartość: 8 beczek rumu

Korsarze mieli być przeniesieniem ducha i grywalności Pirates! w nową jakość i nowa realia rynkowe. Dla ekipy Microids może nie wyszło to najlepiej, jednak gra zdobyła dużą popularność ze względu na przyzwoitą ilość miodu w sobie zawartą. Do zadań znanych z dzieła Sida Meiera dołączyły wątki dyplomatyczne oraz szpiegowskie. Trzeba czasem się zastanowić czy pertraktować, czy wysłać bandę szpionów, co by wybadała kto, komu i dlaczego. Oprócz tego korsarze mogli zdobywać miasta, a potem je rozbudowywać i czerpać coraz większe zyski z morskiej prosperity. Podczas abordażu i podbijania miast ma się znacznie większą kontrolę nad piratami niż w innych tego typu produkcjach. Maksymalnie można do ataku użyć trzydziestu chłopa. Gra została zjechana od góry do dołu przez media branżowe, ale doceniona przez graczy, którzy pomimo braków w grafice potrafili się przełamać i czerpać z Corsairs to, co najlepsze.

Pod banderą: Microids

Piracka jak: solone mięso

Wartość: 7 beczek rumu

Tortuga (seria)

Tortuga (znana w Polsce jako Piraci Nowego Świata) to druga seria "pirackich" gier od Niemców z Ascaron, w której skład wchodzi Tortuga: Age of Piracy oraz Tortuga: Two Treasures. Tym razem handel zepchnięto na drugi plan, a skupiono się na walkach na morzu. Na początku mamy wybór czy działamy na własną rękę, czy też może wesprzemy majestat jednej z XVII-wiecznych morskich potęg. W trakcie rozgrywki można się rozmyślić, ale prawdziwy pirat jest twardy i nie zmienia zdania jak chorągiewka, prawda? Przez 16 scenariuszy zmieniają się zadania, lecz w praktyce wszystko wygląda podobnie: napady, bitwy, rabowanie i inne codzienne zajęcia pirata. Bajecznie kolorowa jest dwuwymiarowa grafika. W trakcie walk gra przełącza się na engine trójwymiarowy, na którym możemy podziwiać krzątającą się na statku załogę. W drugiej części gry kierujemy postacią Thomasa Blythe, który szuka legendarnego skarbu wicegubernatora Jamajki, Henry'ego Morgana. Fabuła jest już tu znacznie bardziej rozbudowana, a grafika w pełni 3D. Niestety, jest nieco mniej grywalna niż poprzedniczka, ze względu na większe nastawienie na momenty zręcznościowe.

Pod banderą: Ascaron Software

Piracka jak: beczułka prochu

Wartość: 9 beczek rumu

Tropico 2: Pirate Cove

W pierwszym Tropico gracz wcielał się w skórę el comandante, by ze stalowym uśmiechem na twarzy i czołgami pod telefonem skutecznie rządzić małą wysepką na ciepłym morzu. Tym razem cofamy się o kilkaset lat, do czasów, gdzie na wodach Zatoki Meksykańskiej niepodzielnie panowali piraci. W porównaniu to poprzedniczki, w Zatoce Piratów nie wzbogacisz się zbytnio uprawiając pole bądź eksportując dobra narodowe. Tutaj trzeba łupić, kraść, plądrować! Oczywiście by wszystko szło po myśli kapitana, trzeba utrzymywać swoich kompanów w dobrym nastroju, toteż na swojej wyspie trzeba budować domy uciech, kantyny, warsztaty oraz noclegownie, co by każdy rozbójnik przed walką na morzu był najedzony, napity, wyposażony i wychędożony. Piraci zdobywają doświadczenie w trakcie misji, które potem można korzystnie przekładać na ich statystyki i skuteczność na polu bitwy. Co najlepsze, ważny jest także wygląd piratów. Na pewno Barnaba z Podróży Pana Kleksa przegrałby z brodatym moczymordą w kapeluszu z czachą i piszczelami.

Pod banderą: Frog City Software

Piracka jak: pijana małpa

Wartość: 6 beczek rumu

Sid Meier's Pirates! (2004)

Na koniec zostawiłem coś naprawdę niesamowitego, czyli remake "matki gier pirackich"! Piraci powrócili po 17 latach od premiery, by opanować umysły starych wilków morskich, którzy na niejednej Amidze zęby zjedli, jak i młodych awanturników, którzy szczuci polygonami i gigaherzami mogli w końcu poznać oldschoolowy power! Wiele w samej mechanice gry się nie zmieniło. Dodano za to liczne atrakcje, jak elementy składankowe, widowiskowe ucieczki z więzienia, znakomite przerywniki renderowane na bieżąco na enginie gry czy też minigierki. Chociaż wielu wytknęło nowym Piratom komplikowanie rozrywki przerywnikami typu taniec z córką gubernatora, kiedy trzeba sobie przypomnieć zasady prosto z Dance Dance Revolution, to i tak gra przypadła wszystkim do gustu. Znakomity humor, współczesna oprawa na wysokim poziomie i ta sama, niezmienna od niespełna 20 lat fantastycznie wysoka grywalność zapewniła Pirates! wysokie miejsce na listach sprzedaży. Przepis był prosty: to samo, tyle że lepiej! Sid Meier wiedział co robi - dla mnie absolutny number one wśród wszystkich gierkowych, pirackich kryp!

Pod banderą: Firaxis Games

Piracka jak: Edward Czarnobrody!

Wartość: 10 beczek rumu + rekomendacja sternika-kuternogi!

REKLAMA

Abstrahując od gier przeznaczonych głównie dla samotnego gracza, koniecznie muszę wspomnieć jeszcze o coraz to większej popularności tematów "pirackich" w świecie gier MMO. W tej chwili całkiem sporą popularnością cieszy się już gra World of Pirates, która jest niczym innym jak stareńkimi Piratami Sida Meiera spreparowanymi tak, by rozgrywka nadawała się do rozegrania w Internecie. W drodze są także Pirates of the Burning Sea, których najprościej można określić mianem Sea Dogs online oraz Pirates of the Caribbean Online - MMORPG opartym o fabułę filmowej trylogii Piratów z Karaibów z Johnnym Deppem, Keirą Knightley (ale ciacho!) i Orlando Bloomem w rolach głównych.

Piraci towarzyszyli grom komputerowym od dłuższego czasu, a w ostatnich latach przeżywają prawdziwy renesans. Zawsze gdzieś w kątach umysłu pałętają się myśli o Piotrusiu Panie czy Piratach Polańskiego. Bo smak przygody, słona woda w ustach, marynowane mięso w kambuzie i skrzynie pełne złota w luku to jest to! Yo ho ho!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA