Pierwszy rejs - od tego wszystko się zaczęło. Tematyka piratów to jeden z częściej (chociaż gdzie im tam do takiej II Wojny Światowej?!) eksploatowanych motywów w kinematografii czy przemyśle gier komputerowych. Niemniej w przypadku tego drugiego losy mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej gdyby nie geniusz Sida Meiera i stworzeni przez niego Pirates!
Gdyby przyjrzeć się z bliska rozmaitym ankietom czy plebiscytom na najbardziej rewolucyjne, przełomowe i zwyczajnie najważniejsze w historii pozycje rynku PC - bez wątpienia to właśnie Piratów! należałoby upatrywać w ścisłej czołówce takiego zestawienia. Sid Meier's Pirates! wydane w 1987 roku przez MicroProse pozwalała wcielić się w korsarza pływającego po szesnasto, siedemnasto i osiemnastowiecznych Karaibach. Świat przedstawiony do złudzenia przypominał rzeczywistość - jeżeli tylko w jakimś domu znajdowała się mapa tamtego rejonu, to przeważnie służyła ona jako bardzo istotna pomoc w prowadzeniu pirackiego życia. No pokażcie mi kogoś, kto dzisiaj bawi się przy komputerze z globusem i atlasem pod ręką!
Wydana w 1987 na Commodore 64 wkrótce doczekała się licznych konwersji - Amiga (1990), Apple II (1987), Apple IIGS (1988), Atari ST (1989), Macintosh (1988), NES (1991) oraz wreszcie - PC (1987) zyskując przy tym sympatię raczkującej prasy komputerowej i przede wszystkim samych graczy. Co urzekło najbardziej? Nie tyle oprawa audio-wizualna czy też sama tematyka - choć te na pewno nie były obojętne - absolutnym strzałem w dziesiątkę była niespotykana przed 1987 roku nieliniowość i swoboda. Sid Meier zrezygnował ze standardowej nici fabularnej, po której krok za krokiem musiał podążać gracz. To w dużej mierze my sami decydowaliśmy o przebiegu "kariery" naszego korsarza.
A jak ona wyglądała? Oj, jak na tamte czasy przebosko i przegrywalnie wręcz. W wyniku buntu zdobywamy swój własny statek, a następnie niesieni jedynie wiatrem i melodiami szant żeglujemy od portu do portu, po drodze rabując statki i grabiąc miasta. Grzeczniejsi korsarze mogli natomiast postarać się o uzyskanie listu kaperskiego (jednej z czterech dostępnych w grze narodowości - Francuzów, Holendrów, Hiszpanów lub Anglików) i przysługiwanie się "koronie". A zadań było wiele, bo państwa te nieustannie toczyły ze sobą wojny czy też polowały na innych, zagrażających im piratów. Ostatnią - również równoległą - drogą rozgrywki był prywatny wątek głównego bohatera, który poza zdobytą sławą i tytułami powinien odnaleźć także członków porwanej przed laty rodziny.
I tak oto nasz pirat wiódł sobie beztroskie życie korsarza pływając od portu do portu, zwiedzając tawerny, kradnąc lub zatapiając okręty czy siejąc zgrozę i zniszczenie na lądzie. Tytuł zebrał niezwykle przychylne noty prasy i na długie lata pozostał hitem, jak i niedoścignionym wzorem grywalności. Skasował też dwie prestiżowe nagrody - Best Fantasy or Science Fiction Computer Game of 1987 oraz Best Screen Graphics in a Home Computer Game of 1987. W przyszłości stanowił też inspirację dla kilku "pirackich" hitów, choć najbardziej czerpały z niego dwie pozycje - Corsairs i wydany w 2004 roku remake - Sid Meier's Pirates! Live the life (2004).
I choć historia zatoczyła koło, to jednak właśnie edycja z 1987 roku jest tą, która na zawsze już zapisze się w annałach komputerowej rozrywki. Sid Meier wyraźnie stracił resztki geniuszu, jego gry stały się wtórne aż do bólu, ale to jego nazwisko już do końca świata kojarzone będzie z Pirates!. I chwała mu za to!