REKLAMA

Recenzja - Still Life

Still Life gości na łamach "największego polskiego zinu" już po raz trzeci. Grę warto jednak przypomnieć ze względu na temat numeru, do którego produkcja Microids pasuje jak ulał. Jako gracz/recenzent do przygód McPhersonów wracam po kilku miesiącach z niesamowitą przyjemnością.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Pomimo konwencji klasycznej gry przygodowej typu point & click, tytuł, według mnie, wymyka się ramom wyznaczonym przez czołowych przedstawicieli gatunku. To produkcja niezwykle filmowa, w której nacisk położono (dzięki Bogu) na rozwój akcji, a nie na rozwiązywanie absurdalnie trudnych zagadek. Łamigłówki, oczywiście, znajdziemy, ale nie zajmą nam one wiele czasu (no może poza trzema, z którymi KAŻDY może mieć problemy).

REKLAMA

Historia opowiedziana w grze mogłaby posłużyć jako scenariusz do niezłego filmu (byle nie do kolejnego odcinka W11). Animując Victorię McPherson (tak, z "tych" McPhersonów), agentkę FBI, mamy za zadanie odkryć tożsamość seryjnego mordercy, grasującego we współczesnym Chicago. Zabójca nie tylko pozbawia prostytutki, które padają jego ofiarą, żywota, ale również masakruje zwłoki, co wydaje się mieć dlań niezwykle istotne znaczenie.

Gra rozgrywa się na dwóch płaszczyznach fabularnych, dzięki temu pokierujemy również postacią Gusa McPhersona (z "tych" McPhersonów). Dziadek Victorii (prywatny detektyw, którego mieliście szansę spotkać w Post Mortem), zajmuje się bardzo podobną sprawą w Pradze lat 20 XX wieku. Na zlecenie lokalnych pań lekkich obyczajów, poszukuje maniakalnego zabójcy, który działa niezwykle podobnie do mordercy z Chicago. Nie muszę dodawać, że nie jest to zwykły zbieg okoliczności?

Autorzy Still Life pozostali nieugięci wobec panujących trendów i zdecydowali się nie spłycać gry, wycinając co to brutalniejsze fragmenty i cenzurując język, jakim posługują się bohaterowie. Opowieść przedstawiona przez Microids to brutalny i wulgarny thriller, w którym natkniemy się na naprawdę mocne sceny . Przeszukując miejsca zbrodni obejrzymy zmasakrowane ciała ofiar, przyjrzymy się motywom mordercy, postaramy się wejść w jego psychikę. Bohaterowie gry nie przebierają w słowach i dobrze, bo dodaje to grze realizmu. Gra zdecydowanie nie nadaje się dla ludzi młodych czy specjalnie wrażliwych!

Słowem - nieźle. Grafika świetnie oddaje mroczny klimat gry, miejsca które odwiedzamy, a jest tego sporo - od kostnicy, przez akademik, ruiny w Pradze, do nowoczesnej galerii, są zrealizowane z niebywałą dbałością o szczegóły. Chicago to przytłaczająca, nowoczesna metropolia, a Praga - ukazane w różnych odcieniach szarości, secesyjne miasto. Postacie zaprojektowano przyzwoicie. Zresztą, jeżeli miałeś przyjemność poznać Syberie, czy Post Mortem - na pewno wiesz, czego można się spodziewać po grafikach Microids. Winszuję autorom za znakomite wstawki filmowe, które zrealizowano naprawdę wyśmienicie - zastosowano bardzo ciekawe efekty graficzne, przez bullet time, "interaktywny komiksu", po filtr rodem ze starej taśmy filmowej. Do cutscenek zresztą chętnie się wraca, a jest to o tyle ułatwione, że możemy je ponownie obejrzeć z poziomu menu gry.

Na plus trzeba zapisać oprawę audio. Już czołówka, dzięki sugestywnej melodii, powoduje przyspieszone bicie serca. Podczas gry towarzyszy nam mieszanka muzyki klasycznej, ambientu, industrialu. Autorzy z niesamowitą łatwością potrafią zagrać na emocjach gracza - wywołać panikę, czy ciekawość. Dobra robota.

W Still Life odczuwamy swoistą więź z bohaterami. Wcielając się w rolę Victorii spotkamy ciekawe indywidua, między innymi studenta gustującego w filmach gore, krawężnika nieprzebierającego w słowach i patologa z problemami rodzinnymi. Gus na swojej drodze napotyka "alternatywnie pomocnego" komendanta praskiej policji, kilka prostytutek i prawdziwego Artystę przez wielkie "A". Wiarygodnie zarysowane sylwetki postaci niezależnych pomagają wczuć się w niezwykły, bardzo filmowy nastrój, jaki towarzyszy nam podczas rozgrywki.

Na medal spisali się scenarzyści. Historia opowiedziana w Still Life autentycznie porusza i zastanawia, a przede wszystkim - wciąga. Gracz czuje autentyczną presję spotykając się z kolejnymi potencjalnymi ofiarami, przeszukując okaleczone ciała, analizując na pozostawione na miejscu zbrodni przez prowadzącego z policją swoistą grę mordercę napisy i wskazówki.

Niestety - nie udało się uniknąć kilku niedoróbek. Te szczególnie rzucające się w oczy to zdecydowanie przesadzone łamigłówki w liczbie trzech - zagadka z otwieraniem pracowni (potwierdzam! - Papkin), zagadka z pieczeniem ciasta i zagadka z wejściem do kryjówki w kanałach [bez przesady, gdyby były zbyt łatwe, to też by wszyscy marudzili - Volt.].

REKLAMA

Still Life zostało wydane w polskiej wersji językowej przez Cenegę i muszę przyznać, że zostałem mile zaskoczony. Polonizacja jest pełna, ekipa lokalizująca wzięła na warsztat tak teksty mówione (świetny Jarosław Boberek!), jak i napisy . Zadbano również o elementy otoczenia podmieniając niektóre tekstury z oryginalnymi napisami na rdzennie polskie odpowiedniki.

Produkcja Microids to gra bardzo dobra, żeby nie rzec - wybitna. Tytuł pod każdym względem dopracowany, opatrzony ciekawym scenariuszem, piękną oprawą i nietuzinkowym klimatem, który mogę z czystym sumieniem polecić każdemu. Szkoda jedynie, że nic nie wyszło z planowanego sequela. Ale jak się nie ma co się lubi...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA