Grając w przeróżne gry, możemy się wcielić w naprawdę różne rodzaje postaci. Nie zawsze są to ludzie, ale za każdym razem dane jest nam poznać ich emocje i odczucia dotyczące oglądanych zdarzeń. Podczas przechodzenia gry "The Suffering" spotykamy się z osobą, która z pewnością nie ma czystego sumienia. To nie nowojorski policjant, który zabija z powodu osobistej zemsty, ani nie łysy morderca z zimną krwią realizujący zlecenia i lubujący się w cichych akcjach. Torque to zły człowiek.
Już w przeszłości sporo rozrabiał, a teraz jego życie ma się zakończyć na wyspie w więzieniu Abbott, gdzie spędzi ostatnie chwile dzielące go od wykonania wyroku śmierci. Jak wiadomo, takiej kary nie dostaje się za drobne kradzieże, czy przechodzenie na czerwonym świetle [W naszej kochanej Polsce nie wiadomo, nie wiadomo... - mCrvn]. Nasz przyjemniaczek został uznany za winnego zamordowania własnej żony i dzieci, jednak on nie pamięta, żeby kiedykolwiek zrobił coś takiego.
POCZĄTEK KOŃCA
Wydarzenia nagle nabierają przyspieszenia, a przyszłość skazańców i strażników zakładu karnego staje pod znakiem zapytania, gdy następuje trzęsienie ziemi towarzyszące dziwnym krzykom dobiegającym z pobliskich cel. Coś złego zaczyna się dziać wokół nas i naszym jedynym celem jest przetrwanie tej rzezi. Po wydostaniu się z celi wokoło widzimy okrutnie zmasakrowane ciała, a jedyną bronią jest wyciągnięte ze zwłok ostrze. Dodatkowo, nasza widoczność jest ograniczona, bo większość lamp uległa zniszczeniu i w więzieniu panuje półmrok. Z ponurym nastawieniem ruszamy więc przed siebie, bo wystarczy chwila spojrzenia na rozerwanych i poszarpanych byłych współwięźniów, żeby uznać siedzenie w miejscu za zbyt niebezpieczne i nie budzące nadziei na przeżycie. Na każdym kroku jesteśmy świadkami kolejnych morderstw dokonywanych przez przedziwne bestie, które pojawiły się w Abbott i po krótkiej chwili nie pozostaje nam nic innego, jak zmierzyć się po kolei z każdą z nich, udowadniając, że wybrali sobie złe miejsce do plądrowania. I tak to się zaczyna...
WĘDRÓWKA ZŁEGO CZŁOWIEKA
Po takim rozpoczęciu gry przeciętny gracz nie powinien potrzebować już więcej pretekstów do tego, żeby chwycić mocno myszkę i przeć przed siebie, radośnie zabijając wszystkich pojawiających się na drodze wrogów. Autorzy poszli jednak krok dalej i nie ograniczyli się do bezsensownej młócki. Co prawda, jak na grę TPP/FPS przystało, większość czasu spędzimy plując ołowiem (lub rzucając trotylem), ale przy okazji będziemy też mieli szansę, by kilkakrotnie porządnie się przestraszyć, a to wszystko dzięki niesamowitemu klimatowi, jaki tworzą wszystkie poszczególne elementy gry. Najistotniejszym i dostarczającym chyba największą dawkę grozy jest trio - dźwięk, niepewność, zaskoczenie. O ile eksterminacja wrogów nie przysparza kłopotów, bo naboi zawsze jest wszędzie sporo porozrzucanych (choć zdarzają się i lokacje, po których musimy wracać do poprzednich pomieszczeń po zaopatrzenie, jak np. walka pod prysznicami na samym początku historii), o tyle problemem może być to, gdzie wypatrywać przeciwników. Idziemy spokojnie przez korytarze, denerwują nas niecodzienne dźwięki świadczące o tym, ze nie jesteśmy sami... po chwili muzyka nabiera głośności i buduje coraz to większe napięcie, by zakończyć się mocnym uderzeniem stalowych krat w celi, w momencie, gdy na naszym ekranie przez ułamek sekundy pojawia się jakiś dziwny obraz - przykładowo mogą to być zmasakrowane zwłoki, czy jeden z potworów. Co prawda po dłuższej przygodzie z "The Suffering" powoli przyzwyczajamy się do tych motywów i nie odrzucają nas od monitora tak, jak za pierwszym razem, ale wrażenie dobrze zbudowanego nastroju pozostaje.
Dodatkowo, żeby nie było zbyt łatwo, wrogowie potrafią być dość zaskakujący. Nigdy nie wiadomo, kiedy z niepozornej plamy krwi na suficie wyłoni się żądna krwi bestia, albo czy z ciemnego pomieszczenia nie wyjdzie do nas istota z długimi ostrzami w miejscu dłoni [Edwardowie Nożycoręcy? - mCrvn]. Nie spotkamy tu może zbyt wiele typów "tych złych", ale większość z nich potrafi solidnie nastraszyć. Oprócz wspomnianych już typów, możemy spotkać jeszcze innych stojących nam na drodze. Są to zarówno zwykli strażnicy więzienni, którzy, zamiast brać nogi za pas, starają się zatrzymać więźniów, jak również postacie z najgorszych horrorów. Bo jak inaczej nazwać dziewczynkę, która biegnie na nas i w ostatniej chwili okazuje się być demonem, albo dziwną kreaturę naszpikowaną strzykawkami, która nie dość, że w nas nimi rzuca, to jeszcze w bezpośrednim starciu potrafi skoczyć na Torque'a i starać się wbić mu igłę w szyję [eee, może szaloną psycho-lekarką? - mCrvn]?
Oczywiście, mając świadomość tego, że "The Suffering", pomimo ziejącej z każdego zakamarka grozy, jest wciąż typową strzelaniną, możemy odrzucić wszelkie hasła w stylu Nec hercules contra plures i chwycić za broń. A jest za co łapać, bo do początkowego ostrza po chwili dochodzi rewolwer, za chwilę druga jego sztuka i karabin, a także niezastąpione granaty i reszta ekwipunku zdatnego do rzucania. Wszystko to tylko po to, żeby siać zniszczenie, w czym może nam też pomóc transformacja w postać bestii. Obok paska życia mamy też drugi, który wskazuje poziom adrenaliny napełniającej się podczas walk. Gdy osiągnie on górną granicę, możemy na chwilę zmienić się w potwora, który roznosi wszystko swoimi pazurami i biega szybciej niż jego ludzki odpowiednik.
Nasz bohater cały czas ma mieszane uczucia w stosunku do tego, czy faktycznie popełnił zbrodnię, o którą go oskarżono. To my mamy szansę zadecydować o tym, jakie będą dalsze jego losy. W zależności od tego, w jaki sposób będziemy przechodzili grę, możemy zobaczyć różne jej zakończenia. W trakcie wędrówki przez więzienie i jego okolice stajemy przed różnymi sytuacjami wymagającymi wyboru. Nieraz możemy uruchomić maszynę śmierci, jak na przykład komorę gazową, czy krzesło elektryczne, które mogą uśmiercić jakąś przypadkową osobę. Wtedy słyszymy zadowolony głos psychopaty dobiegający gdzieś z wnętrza naszej głowy. Gdy jednak uratujemy tego kogoś od śmierci sprawiając, że nie zostanie rozszarpany przez nowych lokatorów Abbott, odzywa się żona Torque'a mówiąca gdzieś pośrodku jego umysłu o tym, że on wciąż może być dobrym człowiekiem. To, jak postąpimy, zależy tylko od nas samych - to jeden z elementów, który zachęca nas do tego, żeby po ukończeniu przygody przeżyć ją jeszcze raz, zmieniając nieco bieg wydarzeń.
CIEMNO, GŁUCHO, STRASZNIE...
"The Suffering" jest z pewnością produkcją grozy, w którą najlepiej grać w nocy ze słuchawkami na uszach. Nie byłoby tak, gdyby nie odpowiednia oprawa graficzna i dźwiękowa. Co prawda jakość wyświetlanych obiektów pozostaje w tyle za grywalnością i dźwiękiem, bo gra jest konwersją z konsol, ale reszta wyrabia ponad normę. Jak wiadomo, w dziedzinie rozrywki komputerowej technologia bardzo szybko idzie do przodu, a już w momencie premiery na PC, przygody Torque'a nie miały co się równać z najnowszymi produkcjami. Teraz, po kilku latach, gdy postanowiłem odświeżyć sobie przeżycia związane z przemierzaniem Abbott, miałem świadomość, że wszystko może wydawać mi się brzydkie, niewyraźne i sztuczne, jednak po zagłębieniu się w przygodę całkiem zapomina się o tym lekkim ograniczeniu technicznym. Pomimo niedoskonałej grafiki, wszystko jest świetnie skonstruowane, każdy pojedynczy element znajdujemy tam, gdzie powinien być umieszczony, a autorzy przyłożyli się do zadbania o szczegółowość, skutkiem czego nie zwraca się uwagi na kanciastość postaci, czy sztuczny wygląd broni w widoku FPP. Jednym z takich dopracowań graficznych może być chociażby fakt, że po nawiązaniu walki Torque jest przez pewien czas obryzgany krwią - mała rzecz, a cieszy.
Dużo lepszą opinię mam o udźwiękowieniu, które jest doskonale powiązane z wszystkimi wydarzeniami na ekranie. Świetnie dopasowane są zarówno odgłosy towarzyszące odpowiednim akcjom, jak również muzyka. Nie mogę się też w żaden sposób przyczepić do kwestii wypowiadanych przez lektorów. Pasują oni do swoich ról i spełniają powierzone im zadanie. Czasem zdarzyła mi się tylko dziwna przypadłość - podczas strzelania z karabinu brakowało dźwięków wystrzału. Ten sam problem pojawiał się również na innym komputerze, więc raczej wina nie leży po stronie mojego sprzętu.
ROZPOCZĄĆ CIERPIENIE
Jestem przekonany, że "The Suffering" to gra, która powinna przypaść do gustu zarówno każdemu miłośnikowi grozy, jak i fanowi prostych, lekkich i przyjemnych strzelanin, jednak pełna przyjemność z produkcji odczuwalna jest tylko wtedy, gdy maksymalnie wczujemy się w poczynania prowadzonego przez nas bohatera i dobrze zastanowimy się nad podjęciem jakiejś decyzji. Z pewnością nie jest to gra dla dzieci ze względu na naprawdę sporą dawkę krwi i ukazanie różnych rodzajów morderstw. Jeśli tylko lubisz się bać i wziąć udział w porządnej akcji, "The Suffering" to gra dla Ciebie.