Co czyni dobry horror? Wysublimowany scenariusz? Szczegółowa metaforyka czasów dzisiejszych? A może ogromna ilość krwi i flaków? Ludzie oglądający ten gatunek filmowy zazwyczaj wiele nie oczekują. W końcu ma on dostarczać wielu emocji, a przede wszystkim strachu. A do tego potrzeba porządnego warsztatu. Posiada go, i to zdecydowanie, Brytyjczyk Christopher Smith - twórca "Lęku". Może w sprawach scenariusza zawinił, ale atmosfera grozy w opustoszałym metrze była odczuwalna i jak najbardziej prawdziwa. W kolejnym obrazie postanowił się zrehabilitować i odnaleźć złoty środek pomiędzy komedią a horrorem. Tak właśnie powstała "Redukcja".
Palisade Defence to firma specjalizująca się w sprzedaży i produkcji broni, którą później wykorzystuje wojsko. W nagrodę za efektowną promocję swoich produktów oraz ciężki wkład w rozwijanie Palisade grupa pracowników wyjeżdża na wycieczkę integracyjną do Europy (gdzieś w okolice węgierskich lasów). Jednakże drzewo tarasujące ulicę zmusza grupę do przejścia reszty drogi. Zatrzymują się w obskurnym i opuszczonym schronisku. Wkrótce dowiedzą się, że nie są w lesie sami.
Film Christophera Smitha można nazwać połączeniem czarnej komedii i horroru. Co więcej, ta mieszanka idealnie służy jako pastisz kina grozy. Jest tak nawet w scenie początkowej, gdzie ucieczka dwóch prostytutek i bliżej nieznanego osobnika płci męskiej jest zaopatrzona w wesołą muzykę, która podkreśla groteskowość nie tylko tej jednej akcji, ale również całego filmu. Kolejne wątki w scenariuszu są jakby kopią z innych produkcji. Lecz jest to świadomy zabieg. To tak jakbyśmy połączyli "Hostel" ze "Wzgórza Mają Oczy" i umieścili to w scenografii rodem z "Blair Witch Project". Niekiedy można nawet zauważyć podobieństwa do "Drogi Bez Powrotu". A główni bohaterowie, grupa pracowników, to stereotypy, jakie występują w każdym "slasherze". Idealny pomysł na horror klasy B!
Na szczęście pastisz tych produkcji nie przemienił się w marną parodię rodem ze "Strasznego Filmu". Smith ambitnie wykorzystuję swoją wiedzę i stara się bawić widzem. Doskonałym przykładem jest scena kiedy każda z postaci opowiada straszną historię dotyczącą miejsca, w którym się znajdują. W iście modernistycznym stylu bawi się gatunkami, tworząc retrospekcje w stylu kina niemego czy przerażającego dokumentu i zahacza nawet o erotyk. Wybierając po parę elementów z każdego segmentu, autor łączy je w całość i kreuje prawdziwą historię, którą kryje tajemnica "Redukcji". Co więcej, nawet wziął sobie do serca "Krzyk" Wesa Cravena, gdzie scenariusz jest tak naprawdę teorią współczesnych horrorów młodzieżowych. Jest w filmie scena, w której bohater mówi, że musi iść do ubikacji. Następnie wyraźnie zaznacza fakt, że "zaraz wróci". Gdy widz jest już niemalże gotów na dalszy, naturalny rozwój akcji zapoczątkowany przez ten naiwny dialog, Smith oferuje coś zupełnie innego. Lekko zaskoczeni oglądamy dalej i zauważamy, jak reżyser "Lęku" bawi się typową formą kina grozy.
Oprócz typowych (zabawnych) "smaczków" dla rasowych wielbicieli horrorów, "Redukcja" jest również bogata w specyficzny humor. Na początku jest on dość grubiański i amerykański (bekanie, grzybki halucynogenne, rozmowy facetów o męskim "ego") lecz później ewoluuje w groteskę z elementami brytyjskiego żartu. Np. w niespodziewany sposób odrywane są kończyny. Inny przykład to marzenia innych uczestników wyprawy o pięknej amerykańskiej blondynce, którą posiadają w ekipie. Oczywiście to tylko parę przykładów. Nie chcę wam zdradzać najlepszych elementów.
Jednak jest obawa, że film może się spodobać jedynie zagorzałym wielbicielom horrorów. "Redukcja" bazuje na znanych motywach (szczególnie kontrowersyjnych ostatniego czasu "porno-gore" jak "Hostel" czy "Wzgórza Mają Oczy") i czyni z nich bardzo dobry i wciągający pastisz kina grozy. Widzowie, którzy niezbyt przepadają za tego typu obrazami, mogą do końca nie zrozumieć przekazu Smitha. Warto jednak zaznaczyć, że Smith odnalazł złoty środek. Obraz służy jako komedia, przy której można się świetnie bawić, ale również (i przede wszystkim) jako pełen napięcia i niecodziennego suspensu "slasher". Dawno nie oglądałem tak świetnej pozycji i szkoda, że ominęła polskie kina i trafiła od razu na dvd.