REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy
  3. Seriale

Hollywood kończą się pomysły. Najbardziej szalone i absurdalne propozycje remake'ów [TOP 7]

Nie ma co ukrywać, że nostalgia za latami 80. i 90. całkowicie zdominowała współczesną popkulturę. Do produkcji z tamtych dwóch dekad wraca się bez przerwy, przetwarzając je na dziesiątki sposobów. Remake to nowe słowo klucz. W ciągu ostatnich kilku lat doszło do tylu przeróbek starych hitów, że hollywoodzkim scenarzystom powoli zaczyna brakować tytułów. Od czego jednak mają moją skromną osobę?

18.09.2018
21:49
Popkultura to remake. Szalone i absurdalne propozycje przeróbek [TOP 6]
REKLAMA

Remake, prequel, sequel – to ulubione słówka każdego pracownika wielkiej hollywoodzkiej wytwórni. Nostalgia gwarantuje bezpieczny dochód, a przy tym nie wymaga oryginalnych pomysłów. Pełna lista produkcji z lat 80. i 90., które niedawno wróciły w nowej wersji na ekrany mogłaby zająć cały artykuł. Dość wspomnieć o Kaczych opowieściach, nowej wersji Wojowniczych Żółwi Ninja, powszechnie skrytykowanych Pogromcach duchów czy produkowanych przez Netfliksa seriali She-Ra i Troskliwe misie.

REKLAMA

Ostatni przykład na nieudolność wznawiania starych historii, to nowy Predator. Postać kosmicznego łowcy wcześniej też nie miała wielkiego szczęścia do sequeli, ale najnowsza produkcja to niemal parodia. A skoro na kultowych filmach można zarobić, to sprawdźmy, jakie jeszcze marki mogłoby wskrzesić Hollywood.

Rekiny wielkiego miasta

Wojownicze Żółwie Ninja przeżyły już w tym wieku kilka animowanych wersji (najnowsza jest właśnie w produkcji), adaptacji w postaci gier komputerowych, a nawet dwa filmy Michaela Baya. Najwyższy czas dać trochę odpocząć podopiecznym mistrza Splintera. Tym bardziej, że na ławce rezerwowych nie brakuje zamienników. W czasach największej popularności Wojowniczych Żółwi Ninja rozpleniło się seriali-klonów. Każda wersja różniła się doborem i liczbą antropomorficznych zwierzaków, wszystkie jednak opierały się na tej samej koncepcji. Grupa zachowujących się niczym nastolatki herosów musiała powstrzymać mało imponujące zło. Motomyszy z Marsa, gra wideo Battletoads, Stoneprotectors czy Niebezpieczne dinozaury to tylko niektóre z nich. Nic nie pobije jednak Rekinów z wielkiego miasta. Wojownicze Żółwie Ninja lubią pizzę i zostały przemienione z żółwi w ludzi? Nie ma problemu, nasi bohaterowie uwielbiają hamburgery, a ludźmi byli zanim stali się antropomorficznymi rekinami. Jakie to oryginalne! Kolejne pokolenie dzieci po prostu zasługuje na to, by móc ponownie zakrzyknąć: Jawesome!

Kapitan Planeta i planetarianie

 class="wp-image-164947"

Zainteresowanie tematyką ekologii i dbałością o środowisko jest obecnie znacznie większe niż na początku lat 90. Czemu więc nie wrócić do uczciwego niczym zakonnica i świętszego od papieża Kapitana Planety oraz jego dzielnej gromadki kompanów? W końcu serial autorstwa Teda Turnera i Barbary Pyle mógł się pochwalić różnorodną etnicznie i rasowo obsadą zanim to było modne. Kilka lat temu pojawiały się co prawda plotki o pełnometrażowej wersji, w którą zaangażowany miał być Leonardo DiCaprio, ale pomysł ostatecznie nie wyszedł poza fazę planów. Kapitan Ameryka może się schować! Kapitan Planeta dba o cały glob, a przy tym zawsze pamięta by segregować odpady, zbierać makulaturę i chodzić na zakupy z papierową torbą. To się nazywa heros!

Renegat

Żarty z Chucka Norrisa przestałyby być modne jakieś dziesięć lat temu. Czemu więc nie wrócić do innego stróża prawa, nie z Teksasu, a San Diego. Renegat zwany też Mścicielem na Harleyu, to kolejny bohater, który doskonale wpisuje się we współczesne trendy. Reno Raines jest rdzennym Amerykaninem, wrobionym w morderstwo ukochanej. Jego zemsta (rozłożona na pięć sezonów) była dużo bardziej krwawa i heavymetalowa (wiązała się ze znacznie większą ilością jazdy na motorze) niż cokolwiek, co zrobił Strażnik Teksasu. Quentin Tarantino dawno zapowiedział, że zakończy karierę filmową po dziesiątym pełnometrażowym obrazie. Ale nic nie mówił o pracy w telewizji. Renegat w wersji Tarantino? Czemu nie!

Zakonnica w przebraniu

 class="wp-image-165841"

A skoro o zakonnicach i wczesnych latach 90. mowa, nie sposób zapomnieć o jednej z najbardziej hitowych produkcji tamtego okresu. Zakonnica w przebraniu nie tylko potwierdzała dominację Whoopi Goldberg (dziś postaci nieco zapomnianej) wśród aktorek komediowych, ale też w ciekawy sposób łączyła różne filmowe gatunki. Mniszki ostatnio nie mają zbyt dobrej prasy - pojawiają się reportaże pokazujące skalę nadużyć w zakonach, a na dużym ekranie pojawiają się głównie w ponurej atmosferze (patrz Niewinne). Najwyższy czas, by powrócił duch gospel i tańczące zakonnice! O remake'u Zakonnicy w przebraniu mówi się od 2015 roku, ale Disney jest ostatnio zajęty innymi projektami. Dlatego, jak się wydaje, pomysł został na ten moment odstawiony na półkę.

Pieśń Południa

 class="wp-image-167386"

Współczesna strategia biznesowa Disneya opiera się na kilku głównych komponentach: wykupywaniu innych marek, korzystaniu na talencie dawnych konkurentów, takich jak Pixar oraz przerabianiu swoich największych hitów na nową modłę. Nikt nie podważa skuteczności tego typu działań, ani naprawdę wysokiej jakości większości ich filmów. Jak tak dalej pójdzie, to w ciągu kilku najbliższych lat Disney zrobi nowe wersje wszystkich swoich największych hitów. Nawet oni nie mają jednak nieskończonego dostępu do hitów z lat 80. i 90. Pozostaną produkcję nieco mniej... godne przypomnienia. Jedną z nich jest Pieśń Południa. Film który był oskarżany o rasistowskie inklinacje już w momencie swojej premiery. A to było ponad 70 lat temu! Z drugiej strony to samo mówiło się o literackiej wersji Księgi dżungli, co nie przeszkodziło firmie tak ochoczo wrócić do tej marki w 2016 roku. Co ciekawe, Pieśń Południa wykorzystuje technikę, z której nowe produkcje Disneya tak ochoczo korzystają - czyli łączenie animacji z grą prawdziwych aktorów.

Akademia policyjna

 class="wp-image-167419"

Najbardziej dochodowa i najmocniej ukochana seria komediowa w latach 80., a zarazem postrach każdego Polaka posiadającego telewizor w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Być może żadna filmowa seria (nie licząc Gwiezdnych wojen, Władcy Pierścieni i bożonarodzeniowego Kevina) nie była powtarzana tak często, z takim uporem maniaka w polskiej telewizji. Zwariowane poczynania grupy amerykańskich policjantów (o wyjątkowo nietypowych talentach), doczekały się aż siedmiu części, z których każda następna była gorsza od poprzedniej. Ale czy można znaleźć lepszy sposób na przełamanie monopolu filmów akcji i superbohaterskich uniwersów niż stara, dobra, najgłupsza z możliwych komedia?

ReBoot

REKLAMA

I w końcu dochodzi do produkcji, która nawet w swojej nazwie niesie zapowiedź współczesnej popkultury opartej na przeróbkach i remake'ach. Większość produkcji wymienionych w tym topie, to filmy i seriale, których sukces oparty był na stosunkowo chwiejnej modzie. ReBoot, czyli kanadyjski serial stworzony metodą animacji komputerowej, stanowi preludium do nowej ery rozrywki po wynalezieniu Internetu. Główni bohaterowie produkcji znajdują się wewnątrz sieci użytkownika zwanego... Użytkownikiem, który ma niemalże boski status. Jeżeli remake ReBoota wydaje się absurdalny, to nie z powodu niskiej jakości serialu (wręcz przeciwnie, produkcja do dzisiaj ma bardzo silny fandom) czy idiotycznej fabuły. A raczej dlatego, że serialowa fikcja zbyt blisko przypomina dzisiejszą rzeczywistość, w której każdy internauta czuje się panem na swoich włościach, a ataki hakerów to wydarzenie na porządku dziennym.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA