REKLAMA

Kochały go całe Włochy, ale filmu polubić się nie da. Recenzujemy „Boskiego kucyka” Netfliksa

Plakaty z Robberto Baggio z Bravo Sport wisiały na ścianach wielu polskich domów, a jego nazwisko nosiło na plecach sporo dzieciaków grających w piłkę na przełomie mileniów. Ikona futbolu powróciła w nowym filmie „Robberto Baggio: Boski kucyk”. Niestety włoski oddział Netfliksa nie udźwignął ciężaru legendy.

robberto baggio boski kucyk netflix recenzja biografia film
REKLAMA

Roby, bo tak też nazywali go fani, jest uznawany jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii, ale za biografię Roberto Baggio filmowcy zbytnio się nie brali. Piłkarz nie był bowiem tak skandalizujący jak odnoszący sukcesy mniej więcej w tych samych czasach Maradona.

Przylgnęła jednak do niego łatka najbardziej uwielbianego włoskiego piłkarza. Czym sobie zasłużył na to miano? Na to pytanie stara się odpowiedzieć nowa produkcja Netfliksa powstała we współpracy z telewizją Mediaset.

REKLAMA
 class="wp-image-1728016" width="580" height="386"
Kadr z filmu Boski kucyk / Netflix

Można nazwać Baggio pechowcem, ale przeciwności uczyły go pokory i przysparzały kibiców.

Mało brakowało a Roberto Baggio w ogóle nie zostałby piłkarzem. Na samym początku kariery doznał poważnej kontuzji, która później prześladowała go całe życie. Mając 18 lat zerwał sobie więzadło krzyżowe w prawym kolanie, a lekarze nie dawali mu szans na powrót na murawę. Było to zaraz po tym jak podpisał warty niemal trzy miliardy lirów kontrakt z Fiorentiną w Serie A.

Takich punktów krytycznych było jeszcze wiele w jego życiu. Zawsze powtarzał sobie jak mantrę, że „trzeba być upartym” i podnosił się. W radzeniu sobie z przeciwnościami losu pomógł mu buddyzm, na którego przeszedł pomimo wychowania w katolickiej rodzinie i konserwatywnym kraju.

Dla wyrażenia przywiązania do nowej religii zapuścił kucyka – swój znak rozpoznawczy. Buddyjska filozofia towarzyszy mu przez większość życia, więc stanowi też ważny aspekt filmu.

 class="wp-image-1728019"
Kadr z filmu Boski kucyk / Netflix

Fani piłki nożnej będą rozczarowani, bo w „Boskim kucyku” jest jej na dobrą sprawę mało.

Uznaję to za plus, bo chcę obejrzeć biografię, a nie mecz. Baggio miał wielki talent i choć niektórzy dostrzegali w nim boską moc, to był zwykłym człowiekiem, któremu też zdarzało się popełniać błędy. Za to go właśnie ludzie kochali.

Paradoksalnie nie odwrócili się od niego, gdy w czasie finału mistrzostw świata w USA 1994 roku przestrzelił karnego i przez to Włochy przegrały z Brazylią. Nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić, co musiał wtedy czuć. Zresztą z filmu też się tego nie dowiedziałem, następuje bowiem w tym miejscu kilkuletni przeskok czasowy i Baggio kosi trawę.

 class="wp-image-1728028"
Kadr z filmu Boski kucyk / Netflix

W całym filmie Narracja jest bardzo chaotyczna, a cięcia drastyczne. Tak jakby najpierw powstał serial, ale zrezygnowano z niego i z losowych scen stworzono film. Gdy już rozkręcał się jeden wątek, to za chwilę był przerywany i przenosiliśmy się o wiele lat w przód. Idzie się w tym pogubić, a wielu rzeczy musimy się domyślać lub sprawdzać w sieci.

Aktor Andrea Arcangeli, który wcielił się w postać „Kucyka”, spisał się za to bardzo dobrze. Udało mu się pokazać przemianę wewnętrzną, jaka zaszła w Baggio. Początkowo był nerwusem i wykazywał się arogancją w stosunku do m.in. trenera reprezentacji Arrigo Sacchiego, jednak po wejściu na ścieżkę oświecenia stał się zupełnie innym człowiekiem. W filmie podobała mi się też, jak pokazano skomplikowaną relację z surowym ojcem piłkarza. Andrea Pennacchi koncertowo zagrał takiego włoskiego „janusza”.

Robberto Baggio: Boski kucyk” jest przeciętną filmową biografią, która po łebkach pokazuje życie wielkiego piłkarza.

Wygląda to jak półtoragodzinna rekonstrukcja wydarzeń w filmie dokumentalnym, ale z lepszym aktorstwem. Skupienie się na życiu prywatnym i duchowym Baggio było fajnym zagraniem, bo nawet pamiętając jego wyczyny z dzieciństwa, kompletnie nie interesowałem się nim poza boiskiem. Niestety większość najlepszych ciekawostek znalazłem na Wikipedii.

To jeden z tych łzawych, niskobudżetowych filmów biograficznych, które pomagają nam uwierzyć we własne możliwości, a w czasie seansu niemal stajemy na nogi, by iść, działać, zmieniać życie i świat. Jednak, gdy wjeżdżają napisy końcowe łapiemy doła, bo same dobre chęci to za mało, gdy nie ma się talentu.

REKLAMA

Robberto Baggio: Boski kucyk” możemy obejrzeć online na Netfliksie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA