Jeśli te plotki okażą się prawdziwe, w serialu Netfliksa możemy poznać rodziców wiedźmina Geralta
Sieć obiegły informacje, jakoby jedna z osób zaangażowanych w pracę nad serialem „Wiedźmin” od Netfliksa miała zdradzić, jakie sceny walki zobaczymy na ekranie. Co to może oznaczać dla fabuły?
Od kilku dni polskie media nawiedza informacja, że Vladimir Furdik, słowacki aktor, który wciela się między innymi w Nocnego Króla z „Gry o tron”, wypowiedział się o serialowym „Wiedźminie”. Rzecz miała dziać się na Comic Conie w Delhi. Aktor, który w serialu Netfliksa jest koordynatorem kaskaderów, miał powiedzieć, że w 1. sezonie produkcji zobaczymy wiele walk z potworami. Jedna – jak podaje portal Ostatnia tawerna – ma odbywać się z wielkim pająkiem. W innej mamy podobno zobaczyć Geralta walczącego z kilkoma przeciwnikami.
Niestety, te doniesienia nie są potwierdzone i wypłynęły w serwisie Reddit. Trudno w tym momencie zweryfikować ich prawdziwość. Gdyby jednak okazało się, iż jest w nich ziarnko prawdy, to fabuła serii może nas jeszcze nieźle zaskoczyć. Większość mediów typowała, że rzekoma potyczka, w którą wda się Geralt, przypomina fragment opowiadania „Miecz przeznaczenia” (ze zbioru o tym samym tytule), gdzie anachroniczny zabójca potworów mierzy się z oprychami pod lasem Driad, Brokilonem.
Droga, z której się nie wraca.
A jednak pojawia się w tych doniesieniach coś, co może mieć interesujące konsekwencje. Vladimir Furdik mówi o potyczce z wielkim pająkiem. Tego typu stworzenia nie miały przesadnie dużej reprezentacji w opowieściach o wiedźminie. Dlaczego więc pojawią się w serialu? Odpowiedzi mogą być dwie. Pierwsza brzmi: tak było twórcom wygodnie. Może Lauren S. Hissrich stwierdziła, że to lepsza bestia od Kuroliszka czy Ghula, może ludzie od efektów specjalnych specjalizowali się w gigantycznych pająkach?
Druga opcja jest jednak znacznie ciekawsza.
A co jeśli wielki pająk pochodzi z pewnego dość już zapomnianego opowiadania? W 1988 w czasopiśmie „Fantastyka" pojawia się opowiadanie „Droga, z której się nie wraca”. Pojawia się w nim dwójka bohaterów: Korin i Visenna. Mierzą się oni z Kościejem, stworzeniem przypominającym przerośniętego pająka. Czy to ma coś wspólnego z wiedźminem Geraltem? Rzecz w tym, że gdy to opowiadanie powstawało, to nie miało nic wspólnego ze słynnym zabójcą potworów.
Dopiero później, gdy wiedźmiński cykl zaczął powstawać, jak przyznaje sam Sapkowski, pojawiły się się pewne zbieżności.
Sapkowski przyznaje, że główny powód powrotu Visenny do cyklu związany był z tym, że żal mu było pięknego imienia bohaterki. Jeśli zaś idzie o Korina – drugiego bohatera opowiadania „Droga, z której się nie wraca”, to autor „Krwi elfów” nie zdecydował się na jego powrót do sagi.
„Droga, z której się nie wraca” jest opowiadaniem trochę zapomnianym. Nie znalazła się w „Ostatni życzeniu” ani w „Mieczu przeznaczenia”. Co jasne – nie ma w niej Geralta, ale późniejsze decyzje co do jej kanoniczności sprawiają, że może ona być dość ciekawym powrotem do tego uniwersum, chociaż nie jest to może najlepsza rzecz, jaka wyszła spod pióra Andrzeja Sapkowskiego.
Czy to możliwe, żeby twórcy sięgnęli do tego opowiadania i pokazali rodziców Geralta?
Moim zdaniem jest to całkiem możliwe. Jeśli tylko twórcy skupią się na wiedźminie, Ciri i Yennefer, pomijając kwestie polityczne, to nie byłbym zaskoczony, gdybyśmy mieli poznać te postacie na wylot. Nie jest wykluczone, że wprowadzając zagranicznych widzów do tego świata, dostaniemy masę retrospekcji, które tłumaczyłyby zawiłości. Skoro więc Visenna może pojawić się w serialu, tak jak pojawiła się w książce, to czemu nie mielibyśmy poznać jej historii?
Opowiadanie – z bardzo interesującym wstępem, z którego pochodzą powyższe cytaty - znaleźć możecie w tomie „Coś się kończy, coś się zaczyna”, który wydało wydawnictwo Supernova. Tam też znajduje się żart, który mógłby być zakończeniem wiedźmińskiej sagi.