TVP z nowym serialem historycznym? Nie uciekajcie z krzykiem! „Rozbite marzenia. 1918-1939” ma potencjał
Seriale Telewizji Polskiej w znacznej większości przypadków nie budzą w fanach Netfliksa czy HBO GO ciepłych uczuć. Zwłaszcza gdy chodzi o produkcje historyczne, które pisane są na jedno pseudopatriotyczne kopyto. Wbrew pozorom „Rozbite marzenia. 1918-1939” nie powinny jednak być zaliczane do tej grupy.
OCENA
W poniedziałkowy wieczór odbyła się premiera pierwszego odcinka międzynarodowej koprodukcji poświęconej losom autentycznych osób żyjących w dwudziestoleciu międzywojennym. Produkcję przedstawiano w mediach jako nowy historyczny serial Telewizji Polskiej. W rzeczywistości udział TVP w tworzeniu „Rozbitych marzeń” nie był większy niż producentów z pozostałych krajów biorących udział w projekcie. I czuć to absolutnie w pierwszym odcinku.
Serial rozpoczyna się od przedstawienia pierwszego z bohaterów - Hansa Beimlera, który służy na statku niemieckiej marynarki wojennej jako starszy marynarz. Mężczyzna jest zafascynowany komunizmem, co nie jest trudne w kraju na skraju głodu i pod butem oficerów. Stara się przetrwać zakończenie I wojny światowej i nie stracić przy tym godności. W następnych scenach poznajemy kolejno inne postaci, w tym polską aktorkę, Polę Negri, walczącą w szeregach Białych Marinę Jurłowę i umierającą w szpitalu na hiszpankę, Marie-Jeanne Picqueray.
Rozbite marzenia recenzja - gdzie oglądać serial?
Już w pierwszych minutach produkcja zaskakuje formą wykonania. Od początku mówiło się, że „Rozbite marzenia. 1918-1939” będzie fabularyzowanym dokumentem, w których pojawią się archiwalne materiały. Ich intensywność i powiązanie z częścią fabularną przekracza jednak wszystkie przewidywania.
Niemal każde słowo Beimlera i pozostałych bohaterów serialu znajduje swoje uzupełnienie w zdjęciach, pismach i nagraniach z epoki.
W pierwszym momencie to wręcz przytłaczające jak wiele materiałów zgromadzili twórcy serialu. Warstwa edukacyjna „Rozbitych marzeń” jest dzięki temu znacznie większa niż w przeciętnych produkcjach historycznych. Dzieła takie jak „Czas honoru” a tym bardziej „Korona królów” wykorzystują przeszłe wydarzenia jedynie jako otoczkę do opowiedzenia własnej historii. Tutaj ani na moment nie zwątpimy, że chodzi przede wszystkim o opowiedzenie historii prawdziwych ludzi.
Nie oznacza to jednak, że warstwy fabularna i dokumentalna są w stanie bezboleśnie połączyć się w jedną całość. „Rozbite marzenia. 1918-1939” cierpią na to samo, co niedawno „Czarne lustro: Bandersnatch” Netfliksa. Produkcja ciągle wyrywa widza z obserwowanej akcji, żeby pokazać nowy materiał dokumentalny. Z tego powodu nie jest on w stanie choć na moment wciągnąć się w prezentowane wydarzenia.
Dlatego fabularyzowane momenty wypadają w emitowanej na TVP 2 produkcji zdecydowanie najsłabiej.
I nie ma w tym winy Michaliny Olszańskiej, która gra Polę Negri, oraz pozostałych aktorów. Dostają oni po prostu za mało czasu, by wpłynąć na odbiorców. Pokazanych w serialu bohaterów jest też chyba nieco za dużo. W pierwszym odcinku naprzemiennie śledzimy losy aż piątki z nich, a to podobno nadal nie wszyscy (wbrew reklamom polskiego nadawcy publicznego Negri nie pełni tutaj jakieś wyjątkowej roli). Wypada docenić, że „Rozbite marzenia. 1918-1939” starają się pokazać całe spektrum burzliwych i pasjonujących losów Europy w 1918 roku, ale cierpi na tym rytm opowiadanej historii. To serial z dużym potencjałem i bardzo ambitnymi celami. Chyba nawet zbyt ambitnymi.