Zamknięte kina, miliony na disco polo i na deser naga Anja Rubik. To był fatalny rok dla popkultury
To był dziwny i zły rok dla popkultury. Ale przyczyniła się do tego nie tylko pandemia koronawirusa.
Ten tekst mógłby właściwie tylko i wyłącznie dotyczyć wszystkiego, co związane z pandemią koronawirusa. I w większości dotyczy. Od kiedy istnieje popkultura to ta branża nigdy nie doświadczyła podobnego trzęsienia ziemi. Ale poza tym oczywiście nie zawiodły także media oraz wszelkiej maści celebryci. O tym w jak dziwnych i schizofrenicznych czasach żyjemy niech świadczy fakt, że to w 2020 roku globalnym hitem stał się film promujący kulturę gwałtu („365 dni”), a jednocześnie na ulice Polski wyszedł Strajk Kobiet. Tak było.
Najgorsze wydarzenia 2020 roku – to był zły rok dla popkultury:
Zamknięte kina
To problem o wiele szerszy niż tylko fakt, że nie mamy gdzie chodzić oglądać filmowych premier. Już kilka razy pisałem o tym, do czego sytuacja w 2020 roku może doprowadzić. A nieoczekiwany ruch Warnera, by w 2021 roku swoje premiery równolegle wypuszczać do kin i do serwisu HBO Max, choć pozornie wydaje się oczywistym w obecnej sytuacji, tylko dobije kina, gdy już powoli zaczną stawać na nogi po miesiącach zamknięcia. Pod tym względem rok 2020 prawdopodobnie był momentem granicznym. Zobaczymy, jakie ostatecznie skutki to przyniesie zapewne w najbliższych miesiącach.
Zatrzymanie całej branży filmowej
To również wydarzenie bez precedensu. Podobnie jak w wielu innych dziedzinach życia i biznesu, także i branża filmowa została zmuszona do wstrzymania prac. To nie tylko związało się z przesunięciem premier ogromnej ilości produkcji, ale też i zwolnieniami oraz bezrobociem pośród tysięcy pracowników ekip filmowych na skalę globalną. Nie zabrakło też zapewne licznych ludzi, którzy w tym roku mieli postawić swoje pierwsze kroki w branży filmowej, ale pechowe zrządzenie losu zmusiło ich do zmiany planów. Masa filmów utknęła w samym środku zdjęć, co wiąże się nie tylko ze zmianami dat premier na nieokreśloną bliżej przyszłość, ale chwilę potrwa zanim w ogóle wszystko to się unormuje.
Przesunięte premiery filmowe
Nie jest to może największy problem z tych, które miały miejsce w 2020 roku, ale też jest on o wiele szerszy niż tylko fakt, że fani kina nie mogli obejrzeć filmów, na które czekali. Przesunięte premiery filmowe w skali takiej, jaką obserwowaliśmy w 2020 roku, to coś, co dotąd nie miało miejsca. Wiąże się to nie tylko ze straconym rokiem 2020, ale i licznymi „zakłóceniami” premier w roku 2021, gdyż trzeba to teraz jakoś sensownie poukładać. Oczywiście filmy nie zające, nie uciekną, ale fakt jest taki, że na niektóre sobie długo poczekamy.
Rok artystycznych rozczarowań filmowych
Te rozczarowania wyniknęły przede wszystkim ze wspomnianych wcześniej przesunięć premier. Nie obejrzeliśmy bowiem zarówno oczekiwanych blockbusterów jak i wielu innych, bardziej ambitnych i skromnych produkcji. Część z nich pojawiła się w streamingu, ale nie wszystkie. Dopiero ostatnie tygodnie 2020 roku zaczęły przynosić większe ilości dobrego kina, choć i tak w skali mniejszej niż poprzednio. A te nieliczne udane produkcje są mimo wszystko mniej wyraziste i o poziom gorsze od tych z lat ubiegłych.
Miliony dla artystów disco polo
Tu chyba nie trzeba wiele tłumaczyć. Wprawdzie Minister Edukacji chwilowo wycofał się z formuły funduszu, który zakładał dofinansowanie dla wszelkiej maści twórców i wykonawców (szczególnie hojnie obchodzący się z discopolowcami) przydzielone przez algorytm (tak było, Polska mistrzem Polski), ale niesmak i brzydki zapach pozostały. A po czasie i trochę cichaczem, owe dotacje, pomniejszone raptem o 10 proc. ostatecznie zaczęły być wypłacane tam, gdzie miały trafić pierwotnie.
Na Sylwestrze 2020 TVP ponownie królować będzie disco polo. Ale przecież władze stacji publicznej realizują „misję”, prawda?
Celebryci wypowiadają się w sprawach, o których nie mają pojęcia
Celebryci nie istnieją od wczoraj, a ewolucja ich obecności w naszym życiu wydaje się do przewidzenia, biorąc pod uwagę rozwój social mediów oraz to, jak skutecznymi i potężnymi platformami promocyjnymi one są. Ale w tym temacie ewidentnie coś poszło za daleko.
Celebryci, którzy wypowiadają się na tematy niezwiązane z ich obszarami wiedzy i praktyki zawodowej np. w programach publicystycznych czy śniadaniówkach, to scenariusz z „Czarnego lustra”, a nie ze zrównoważonej rzeczywistości. Aktorzy czy prezenterzy, którzy przeprowadzają wywiady w swoich programach na tematy związane np. z depresją czy atakami paniki, to jakieś przerażające kuriozum.
Podobnie np. pan Marcin Najman, który w TVP Info uchodzi od jakiegoś czas za specjalistę od spraw geopolityki i zagadnień społecznych.
O mechanizmie veto w Unii Europejskiej. pic.twitter.com/QX8oZL6lIa
— Marcin Najman (@MarcinNajman) November 16, 2020
Albo Anja Rubik, która nago na okładce Vogue’a (swoją drogą to okładce tej bliżej do Playboya niż Vogue’a, ale co ja tam wiem) „walczy” o prawa kobiet, gdy normalni ludzie wychodzą na ulice, to również sytuacja i nie na miejscu, i niezbyt smaczna.
Wspominałem już o Blance Lipińskiej, autorce polskiej odpowiedzi na „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, która doradzała suplementy diety na depresję?
Głośno było też o Edycie Górniak rozprawiającej w jednym ze swoich „lajwów” na Instagramie na tematy związane z szeroko pojętą medycyną i zabierającej głos na temat maseczek oraz szczepionek.
Spadająca na łeb, na szyję jakość programów w telewizji (publicznej)
Nie będę się wdawał w dyskusję o tym, czy obecna telewizja publiczna jest bardziej propagandowa niż ta za poprzednich władz (albo nie, wdam się, JEST, bo to niestety widać gołym okiem), natomiast jedno jest niepodważalne – jeszcze nigdy poziom programów (publicystycznych i rozrywkowych) nie był tam tak bardzo niski i bliski bruku. Poczynając od odważnej promocji disco polo, przez takich ekspertów do spraw geopolityki jak wspomniany wyżej Marcin Najman, na programach typu Motel Polska, które nie tylko budzą uczucie zażenowania, ale są zwyczajnie w świecie obraźliwe dla inteligencji widzów bez względu na pochodzenie i wykształcenie, kończąc. Nie brakuje oczywiście w TVP starych, sprawdzonych i udanych formatów, ale te nowe pomysły są niepokojąco przerażające i fatalnie zrobione.
Telewizje prywatne też mają swoje za uszami, ale w porównaniu z tą paździerzo-tekturą z TVP wypadają bardziej... wyrafinowanie.
Wielkie straty dla popkultury
Jakby mało złych wieści brakowało na świecie w 2020 roku, los zgotował popkulturze (i nie tylko) jeszcze kilka dodatkowych ciosów. Na zawsze odeszli m.in. pisarze Carlos Ruiz Zafon czy Jerzy Pilch, aktor Wojciech Pszoniak oraz reżyser Jiri Menzel. Dla wielu szczególnie dotkliwe były straty legend, bez których światowa popkultura zrobiła się pusta – mam tu na myśli m.in. Eddie’ego Van Halena, Seana Connery’ego czy Diego Maradonę. Wyjątkowo bolesna i najbardziej szokująca była chyba jednak nieoczekiwana śmierć aktora Chadwicka Bosemana, który przez lata ukrywał przed światem swoją walkę z rakiem.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.