Serial dokumentalny Schody swoją pierwszą premierę miał w 2004 roku. Od 8 czerwca można oglądać go w serwisie Netflix razem z trzema nowymi epizodami. Warto, bo to jeden z najlepszych odcinkowych dokumentów, jakie kiedykolwiek powstały.
OCENA
Schody ogląda się jak dobry serial kryminalny. Akcja rozwija się z każdym odcinkiem, napięcie rośnie do niej wprost proporcjonalnie, im dalej w las, tym więcej trupów w szafie, zaś główny bohater jest co najmniej tajemniczy. To pewnie jedynie kilka czynników, które wpłynęły na jakość tej serii. Zaś na ich czele fakt, że mamy do czynienia z historią prawdziwą, która w rzeczywistości jeszcze się nie zakończyła.
I być może nigdy się nie zakończy.
Michael Peterson ma dziś 74 lata. Być może do tej pory nie wyjawił wszystkiego, co wydarzyło się w jego domu w Północnej Karolinie, pewnego grudniowego wieczoru 2001 roku. Amerykański pisarz, dziennikarz i były żołnierz zadzwonił na pogotowie i poinformował, że znalazł na schodach nieprzytomną Kathleen. Druga żona Petersona zmarła na skutek utraty krwi od 90 minut do 2 godzin po poniesieniu urazów, w tym z tyłu głowy. W relacji pisarza spadła ona ze schodów, co zauważył dopiero, gdy wrócił do domu znad ogrodowego basenu. Choć żadne ślady nie wskazywały bezpośrednio na Petersona, został on zatrzymany, a wkrótce postawiono mu zarzut morderstwa.
Reżyser dokumentu, Jean-Xavier de Lestrade, oraz jego ekipa towarzyszyli Petersonowi i jego obrońcom przez cały okres przygotowań do procesu, zbierania informacji, przesłuchań, podróży do Niemczech, gdzie pisarz mieszkał przed laty. Udało się im także porozmawiać ze stroną oskarżającą. Twórcy mieli dostęp niemalże wszędzie.
Udało im się zgromadzić ponad 600 godzin nagrań.
Dreptali po piętach obrońcy Davidowi Rudolfowi i jego współpracownikom. Byli z nimi i z Petersonem aż do pierwszego procesu oraz po latach, przy kolejnych etapach sprawy.
Premiera produkcji odbyła się w 2004 roku. W 2012 roku zaprezentowano kolejną część dokumentu, najpierw jako film pełnometrażowy, później jako 2 kolejne odcinki serii. W 2015 roku Lestrade ogłosił, że pracuje nad trzecią częścią. Efektem są 3 kolejne odcinki, które razem z dotychczasowymi pokazuje Netflix. Ten serial dzieje się na naszych oczach, a kolejne kontynuacje są realizacją scenariusza pisanego przez amerykańskie władze i obrońców Petersona.
Rzeczywiście, obserwując pracę Davida Rudolfa i towarzyszącego mu sztabu ludzi, raz po raz zastanawiałam się nad tym, ile to wszystko mogło oskarżonego kosztować?
Ten dochodzi zresztą do smutnej konstatacji, że w USA biedni ludzie idą do więzienia, bo nie stać ich na sprawiedliwą obronę.
Jeszcze nie wie, że po latach proces doprowadzi go do bankructwa.
Do pracy zespołu obrony nie należą tylko przesłuchania czy analiza badań. W Schodach możemy oglądać, jak działają obrońcy tych zamożniejszych obywateli. Michael Peterson na przykład bierze udział w specjalnym indywidualnym szkoleniu przygotowującym do przesłuchań. Przy sprawie działa także konsultantka do spraw wyboru ławników. Organizowane jest nawet badanie focusowe, które ma pokazać słabe strony argumentacji obrony.
Mimo iż narracja serialu siłą rzeczy skupia się na oskarżonym, twórcy mówią też sporo o argumentach oskarżenia. Nic dziwnego - ekipa obrony pracując rzetelnie nad swoim zadaniem nakreśla i analizuje możliwe scenariusze linii oskarżenia, podchodząc do sprawy racjonalnie i chłodno, jak tylko się da. Przez lata między Rudolfem a Petersonem nie wytwarza się jakaś szczególna więź, ten pierwszy cały czas pozostaje profesjonalny, a do tego diabelnie skrupulatny, w czym oskarżony powinien wypatrywać swojego wybawienia. Aha - twórcy dokumentu nie wydają sądu nad Petersonem. Widzowie, jak ławnicy, mogą sami zadecydować, czy mu uwierzą.