"Dziewczyna z tatuażem" Davida Finchera podzieliła widzów - choć nie brakuje takich, którzy byli nią zachwyceni, wielu uważa ją za najgorszy film w dorobku reżysera. Mimo tej polaryzacji opinii, sequela wyczekuje mnóstwo osób. Okazuje się, że możemy się nie doczekać.
"Dziewczyna z tatuażem" miała premierę w 2011 roku i chyba dla wszystkich było jasne, że ekranizacja drugiej części bestsellerowej trylogii (a już niedługo - tetralogii) Stiega Larssona wkrótce musi trafić na ekrany kin. Tak się jednak dotąd nie stało, a jakby tego było mało - wciąż brak jakichkolwiek oficjalnych informacji na temat jej produkcji. Jeszcze w połowie minionego roku David Fincher twierdził, że nie po to Sony łożyło grube miliony na prawa do adaptacji, żeby tak po prostu porzucić ten projekt.
Tymczasem Rooney Mara, która wcieliła się w postać Lisbeth Salander, czyli tytułowej dziewczyny z tatuażem, oświadczyła ostatnio, że nie wierzy, aby miało jeszcze dojść do realizacji sequela. Plotki sprzed kilkunastu tygodni głosiły, iż druga część filmu - "Dziewczyna, która igrała z ogniem" - ma szansę wejść do kin w 2016 roku. Jeśli jednak aktorka odtwarzająca jedną z głównych ról nic o tym nie wie i jest przekonana, że kontynuacja w ogóle nie powstanie, można je chyba ze spokojem wsadzić między bajki.
"Dziewczyna z tatuażem" zarobiła na świecie ponad 230 milionów dolarów, przy budżecie wynoszącym 90 milionów. Wynik ten nie był szczególnie satysfakcjonujący dla Sony i prawdopodobnie właśnie to jest przyczyną stagnacji, w jakiej znajduje się sequel. Pozostaje mieć nadzieję, że wypowiedź Mary sprowokuje producentów do wydania oficjalnego oświadczenia na ten temat.