Seriale o superbohaterach to ostatnimi czasy jeden z najbardziej popularnych gatunków. Marvel i DC od dawna tworzą animacje i produkcje aktorskie ze swoimi postaciami, ale wciąż zostało ich jeszcze wielu. Którzy herosi najbardziej zasługują na własne produkcje?
Ostatnimi czasy na rynku seriali z superbohaterami można zaobserwować duże zawirowania. Marvel i Netflix wkrótce zaczną ze sobą ostro rywalizować, więc z serwisu znikną wszystkie produkcje spod szyldu wydawnictwa. Od dzisiaj wiadomo, że ten los nie ominie także „Jessiki Jones” i „Punishera”. Nie znaczy to jednak, że w najbliższej przyszłości fani Marvela nie doczekają się nowych produkcji. Trwają prace nad produkcjami, w których wystąpią Vision, Scarlet Witch, Loki oraz Falcon i Zimowy Żołnierz.
DC również ma w swoim repertuarze nowe seriale. Dopiero co na ekrany trafili „Titans” oraz 3. sezon „Ligi Młodych”, a w planach jest choćby produkcja oparta na wczesnym życiu Alfreda Pennywortha. Warto przy tym pamiętać, że dwa wielkie wydawnictwa komiksowe nie wyczerpują wszystkich możliwych tytułów i bohaterów. Ostatnio pokazał to zresztą serial „The Umbrella Academy”.
Jakie jeszcze pasjonujące postaci z komiksów zasługują na swoje seriale?
Wolverine i X-23
Wolverine to obok Spider-Mana i członków Avengers najpopularniejszy bohater ze stajni Marvela. Dlatego tak szokujące jest, że do tej pory Logan nie otrzymał swojego własnego serialu aktorskiego. Ba, nawet w animacji musiał zawsze dzielić się czasem ekranowym z pozostałymi X-Menami. Oczywiście, był jedną z najważniejszych postaci (a w przerwanym przedwcześnie „Wolverine and the X-Men” dowodził nawet drużyną), ale to nigdy nie była opowieść stricte o nim. A tymczasem jest mnóstwo komiksowych opowieści o wczesnych latach Logana, które zasługują na przełożenie na mały ekran. Nie wspominając o tym, że idealnym tematem pod serial jest relacja Wolverine'a i jego przybranej córki, Laury Kinney zwanej X-23. Ona z kolei zadebiutowała na łamach serialu „X-Men: Ewolucja”, ale w zaledwie dwóch epizodach. I zdecydowanie zasługuje na więcej.
Sandman
Ze wszystkich wymienionych na tej liście bohaterów serial z Sandmanem jest jednym z najbardziej prawdopodobnych. Wiele zależy od sukcesu „Dobrego Omenu”. Jeżeli serial przyciągnie wystarczająco dużo widzów, to następne dzieło Gaimana na liście do zaadaptowania będzie na pewno „Sandman”. Przyznał to zresztą jakiś czas temu sam autor. „Sandman” od Vertigo to jeden z najsłynniejszych komiksów w historii. Pozostaje na granicy głównego nurtu DC, ale dzięki temu prezentuje ciekawe spojrzenie na to uniwersum, a zwłaszcza jego ciemniejsze strony. Sukces „Legionu” pokazuje, że takie podejście może przynieść dobre skutki.
Bigby Wolf
Wielki Zły Wilk z serii komiksowej „Baśni” teoretycznie nie jest superbohaterem, ale ma wszystkie cechy, które pozwalałyby go tak nazwać. Seria autorstwa Billa Willinghama opowiada o grupie słynnych postaci z baśni i legend, które zostają zmuszone opuścić swój świat z powodu wojny z tajemniczym Adwersarzem. Od lat mieszkają w Nowym Jorku i próbują wtopić się w tłum zwykłych ludzi. Seria doczekała się też adaptacji (a dokładnie prequela) w postaci gry „The Wolf Among Us”, która została bardzo pozytywnie przyjęta. Miała powstać także druga część, ale studio Tellltale Games zbankrutowało. A skoro nie gra, to czemu nie serial? Bigby idealnie nadawałby się jako antybohater do produkcji fantasy z zacięciem kryminalnym lub nawet neo-noir.
Blade
Niemal to samo można by powiedzieć o Bladzie, choć dla niego lepszy byłby horror akcji. Od pewnego czasu po sieci krąży zdjęcie przedstawiające Mahershali Aliego w tej roli. Fani łowcy wampirów oszaleli ze szczęścia, szybko prosząc firmę, by spełniła ten scenariusz. Trudno nie oprzeć się jednak wrażeniu, że Blade najlepiej pasowałby na bohatera animowanego serialu w stylu „Castlevanii” Netfliksa. Mogłaby to być produkcja z jednej strony brutalna, a z drugiej dobrze wykorzystująca kampowość tej postaci Marvela. Te cechy pasują do animacji nawet lepiej niż do Wesleya Snipesa, który wcielał się w Blade'a w filmowej trylogii.
Spider-Man (Miles Morales)
Osoby, które do tej pory nie były zaznajomione z marvelowskim uniwersum Ultimate, poznały Milesa Moralesa dzięki „Spider-Man: Uniwersum”. To jeden z najciekawszych komiksowych bohaterów tej dekady. Morales został powołany do życia w 2011 roku jako osoba, która ma zastąpić Petera Parkera w świecie Ultimate i stać się nowym Spider-Manem. Jak łatwo się domyślić ta decyzja wywołała kontrowersje, ale Miles szybko zdobył olbrzymią sympatię widzów. Oprócz filmu „Spider-Man: Uniwersum” chłopak pojawiał się też w rolach drugoplanowych w kreskówkach „Mega Spider-Man” i niedawnym „Marvel's Spider-Man”, ale obie produkcje stały na przeraźliwie niskim poziomie. Dlatego Miles Morales tym mocniej zasługuje na swój własny serial.
The Question
Kojarzycie Rorschacha ze „Strażników”? A co jeśli wam powiem, że ważną inspiracją dla tej postaci był The Question z DC Comics? A to nie jedyna ciekawa informacja z nim związana. Vic Sage jest genialnym detektywem, który stara się ujawniać korupcję i powiązania na szczytach władzy. Święcie wierzy w najbardziej absurdalne teorie spiskowe, dlatego wielu członków Ligi Sprawiedliwości uważa go za niebezpiecznego szaleńca. Tym bardziej, że w swoich dochodzeniach często stosuje brutalne metody, a jego twarz jest ukryta za maską pozbawioną cech charakterystycznych. Bohater został w doskonały sposób przedstawiony w animacji „Liga Sprawiedliwych bez granic”, ale pojawił się tam w zaledwie kilku odcinkach. Od dłuższego czasu istniały też plany, by Question pojawił się w którejś produkcji tzw. Arrowverse. Ale w 2017 roku ujawniono, że DC Films ma plany związane z tym bohaterem i na razie nie może zostać wykorzystany.
Venom i Carnage
„Venom” bezwzględnie udowodnił, że symbioty Marvela wciąż cieszą się olbrzymią popularnością. Dlatego mimo fatalnych recenzji film zarobił olbrzymie pieniądze i zwrócił się z nawiązką. Trudno jednak powiedzieć, żeby produkcja dobrze oddała osobę Eddiego Brocka i jego relację z symbiotem. Również cameo Cletusa Kasady'ego (zamiast groźne i campowe w stylu Jokera) było zwyczajnie kiczowate. Jako zadeklarowany fan Venoma i Carnage'a mam tylko nadzieję, że powodzenie filmu przyniesie fanom nowe produkcje również na inne media. Animacja poświęcony wyłącznie symbiotom mogłaby być prawdziwą ucztą ultra-przemocy. I pokazałaby Venoma w pełnej krasie, również pod względem wizualnym.