REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

Almodovar, Holland i Pawlikowski żądają od UE, by zmusiła serwisy VOD do większych inwestycji w Europie

Od 2018 roku serwisy VOD takie jak Netflix czy HBO GO mają obowiązek tworzenia części swoich nowości w Europie. Grupa filmowców ze Starego Kontynentu apeluje do Unii Europejskiej, by wprowadziła nowe zasady narzucające konieczność jeszcze większych inwestycji w lokalne tytuły. Pod listem podpisali się m.in. Paweł Pawlikowski i Agnieszka Holland.

29.10.2020
13:52
serwisy vod polska
REKLAMA
REKLAMA

Europejskie kwoty programowe zostały ustawione przez Parlament Europejski w 2018 roku na poziomie co najmniej 30 proc. całej oferty. Szefowie Netfliksa z Reedem Hastingsem na czele trochę kręcili nosem na tę decyzję, ale ostatecznie musieli się do niej dostosować. Wydaje się zresztą, że z korzyścią dla siebie. Wyniki polskiego zestawienia Netflix TOP 10 regularnie pokazują, iż rodzime filmy i seriale przyciągają olbrzymią liczbę widzów i przeważnie poprawiają ocenę danego serwisu VOD w oczach odbiorców.

Nie wszyscy są jednak zadowoleni z dotychczasowego układu. Jak donosi portal Variety, grupa ponad 500 europejskich filmowców i producentów podpisała się pod mocnym listem otwartym skierowanym do Unii Europejskiej. Artyści apelują o zwiększenie kontroli i wzmocnienie ochrony europejskiej branży filmowej w negocjacjach z gigantami branży takimi jak Netflix czy Amazon Prime Video.

Wśród orędowników listu znaleźli się reżyserzy Pedro Almodovar, Agnieszka Holland i Paweł Pawlikowski.

Jakie dokładnie są postulaty przedstawicieli europejskich producentów? Filmowcy podkreślają w odezwie, że trwająca pandemia koronawirusa pokazała duże zainteresowanie filmami i serialami wśród widzów, ale też delikatność rynku pozbawionego części dróg dystrybucji. Z czego serwisy VOD nie omieszkały skorzystać. Sygnatariusze listu otwartego obawiają się, że w obecnej sytuacji Netflix, Amazon czy HBO będą próbowały forsować na naszym gruncie model amerykański zakładający całkowite przeniesienie praw w zamian za pełne finansowanie. W Europie dominuje podejście bardziej partnerskie i dające niezależnym producentom większą wolność twórczą.

serwisy vod polska class="wp-image-457204"

Unia Europejska pracująca właśnie nad nową wersją dyrektywy AVMS (Audiovisual Media Services) miała by pomóc zagwarantować utrzymanie dotychczasowego statusu quo, a przy tym dodatkowo przymusić platformy streamingowe do dodatkowego angażowania środków na lokalnym gruncie. Agnieszka Holland, Paweł Pawlikowski i inni sugerują, że UE powinna wprowadzić obowiązek inwestowania co najmniej 25 proc. uzyskanych przychodów w Europie. Z czego aż 80 proc. tej kwoty miałoby przypaść niezależnym firmom produkcyjnym a połowa produkcjom tworzonym w językach narodowych poszczególnych krajów.

Czy takie zmiany byłyby z korzyścią dla widzów? To zależy od przyjętego punktu widzenia.

Nie ma wątpliwości, że Unia Europejska ma środki pozwalające na ograniczanie niektórych daleko idących zakusów globalnych korporacji, ale czasem zbyt niechętnie po nie sięga. Powstawanie większej liczby lokalnych filmów i seriali cieszy tak branżę, jak i widzów mogących obejrzeć nowości w swoim języku. To z pewnością wartość dodana. Nie ma się jednak co oszukiwać. Walka toczy się tutaj mniej o podwyższenie jakości oferty VOD, a bardziej o wywalczenie jak największych pieniędzy.

REKLAMA

Sam fakt, że dana produkcja powstała w Polsce nie czyni jej automatycznie lepszą od dowolnego dzieła z USA, Egiptu czy Japonii. Nie musi też wcale cieszyć się olbrzymią popularnością. Kto jak kto, ale akurat Agnieszka Holland powinna sobie z tego zdawać sprawę. Bo akurat współtworzony przez nią dla Netfliksa serial „1983” okazał się porażką tak w oczach krytyków, jak i widzów. I trudno byłoby znaleźć wielu użytkowników, którzy by za nim tęsknili lub domagali się kolejnego sezonu.

Nadmierna fetyszyzacja rodzimych produkcji nie służy więc wcale dobru widzów. Co nie zmienia faktu, że dalsze regulacje są potrzebne, a europejskie prawo musi nadążać za błyskawicznie zmieniającymi się w dobie pandemii warunkami. Czy urzędnicy przychylą się do propozycji przedstawionych w liście? Trudno stwierdzić. Czasu na podjęcie decyzji jest coraz mniej, bo ostateczny termin uchwalenia nowej dyrektywy przypada w styczniu 2021 roku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA