REKLAMA

Słońce we krwi - książka Rafała Dębskiego

Książek, filmów czy też gier o tematyce wojennej jest bez liku. Czy to II Wojna Światowa, czy też jakiś mały - na dodatek fikcyjny - konflikt, zainteresowanych nie brakuje. Oczywiście ciekawość zaczyna i kończy się na fotelu przy kominku w domowym zaciszu. Bo nikt nie chciałby być świadkiem, czy też uczestnikiem, prawdziwej wojny. Nie tej znanej z ekranu, w której to pojedynczy żołnierz przechyla szalę zwycięstwa na którąś ze stron, z radością wykaszając w pień wrogów nieśmiertelnym Kałasznikowem. Ale w tej, w której tysiące obywateli ginie co dzień. Z głodu, chorób czy też nienawiści agresorów.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Akcja powieści Słońce we krwi pióra Rafała Dębskiego rozgrywa się w małym, fikcyjnym, afrykańskim kraju - Ghanezi. Państwo zostało ogarnięte wojenną pożogą. Toczy się zażarta walka pomiędzy dwoma ugrupowaniami - Frontem Wyzwolenia a Porozumieniem Ludowym. Obie frakcje chcą rządzić na terytorium kraiku. Oczywiście taka sytuacja jest idealna dla handlarzy bronią, gdyż korzystając z okoliczności, mogą dorobić się fortuny na sprzedaży militariów.

REKLAMA

W sam środek tej zawieruchy trafia Bodrick Robertson - korespondent wojenny dziennika New York Times. Wraz z innymi dziennikarzami, chcącymi zdać relację z konfliktu, zostaje uwięziony w hoteliku, a jego los zależy od agresorów. Bohater wychodzi z opresji, jednak jego ukochana zostaje porwana, a jego przyjaciele umierają. Bodrick wyrusza w ślad za oprawcą, który - wbrew pozorom - nie jest szefem któregoś ze zwaśnionych ugrupowań, lecz niezbyt dobrym znajomym z dawnych lat. Przeszłość dopadła go nawet w tym kraju na Czarnym Lądzie.

Pozory wprowadzają nas w błąd po raz kolejny. Robertson nie jest jedynie bezbronnym pismakiem, zagubionym wśród wszechobecnej walki. A sama powieść nie jest swoistym pamiętnikiem bezradnego dziennikarza, którego jedynym orężem jest aparat fotograficzny. Gdybym miał nadać powieści podtytuł, zapewne brzmiałby następująco: "Kroniki Johna Rambo: Misja Ghanezi". I tym stwierdzeniem nie pomyliłbym się zbytnio.

Główny bohater okazuje się bowiem maszyną do zabijania. Nie ma oporu przed pozbawieniem kogoś życia, doskonale radzi sobie z różnego rodzaju karabinami. Potrafi wpaść w szał bitewny niczym berserk. Mimo wielu ran i postrzelonego boku jest w stanie gołymi rękami zlikwidować zdrowego, wyszkolonego żołnierza. Oczywiście w miarę postępu fabuły dowiadujemy się, skąd tego typu umiejętności wzięły się u dziennikarza. Zaś jego główny przeciwnik to typowy "badass" - psychopata, któremu największą przyjemność sprawia torturowanie oraz widok śmierci.

Spodziewałem się powieści, która przedstawi wewnętrzne przeczucia bezbronnego żurnalisty tkwiącego wśród wojennej pożogi. Spodziewałem się, że książka będzie swoistym Pianistą. Myliłem się i to bardzo - otrzymałem bardzo szablonową historię o groźnym psychopacie i bohaterze-terminatorze. W takim razie, czy Słońce we krwi jest przeciętną powieścią sensacyjną? Nie. Otóż najnowsze dzieło Rafała Dębskiego jest bardzo dobrą książką, w której prym wiedzie akcja.

REKLAMA

Tym, co wyróżnia Słońce we krwi na tle innych tego typu powieści, jest świetne wykonanie. Dużo zwrotów akcji, ciekawe wątki, wyraziści bohaterowie - to niewątpliwe atuty utworu. Książka została napisana językiem zwięzłym, nie znajdziemy tu kilkustronicowych opisów afrykańskiej sawanny, co w powieści sensacyjnej może zabić całą aurę. Dialogi - jak na tego typu powieść - są bardzo dobre, autor wplótł również kilka refleksji na temat miłości, poświęcenia czy też wojny.

Pomimo rażących szablonów, Słońce we krwi czyta się bardzo dobrze. Powieść została napisana ciekawie, na plus należy także zaliczyć zwroty akcji oraz bohaterów - każdy z nich ma charakter. Mimo wad, książkę czyta się bardzo dobrze, z zapartym tchem, aż do ostatnich stron. Dla fanów książek sensacyjnych pozycja poniekąd obowiązkowa, zaś reszcie również mogę polecić. Oczywiście jeżeli nie razi ich schemat omawiany po raz setny.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA