REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Śmierć w Koryo

W historii Stanów Zjednoczonych James Church był wojskowym, odznaczonym przez Theodore'a Roosevelta medalem honoru za waleczność w trakcie wojny amerykańsko-hiszpańskiej. Taki pseudonim przybrał były oficer amerykańskiego wywiadu, który większość swojego życia służył w Azji. Wielokrotnie znajdował się w komunistycznej Korei Północnej, będącej tłem jego debiutanckiej powieści kryminalnej Śmierć w Koryo. Niedawno odbyła się jej polska premiera.

11.03.2010
22:49
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Głównym bohaterem jest inspektor O, funkcjonariusz koreańskiej milicji. Na samym początku ma wykonać bardzo proste zadanie - zrobić zdjęcie samochodu, który rankiem będzie przejeżdżał niedaleko autostrady. Niestety sprzęt fotograficzny był uszkodzony i misja zakończyła się niepowodzeniem. Tym samym nad O i nadinspektorem Pakiem zbierają się burzowe chmury. Do akcji włącza się Wojskowa Bezpieka z nieprzyjemnym towarzyszem Kimem na czele. Milicjantom pomagać będzie Kang, prowadzący tajemnicze interesy. Wkrótce dochodzi jednak do tragedii. W jednym z pokoi hotelu Koryo zostaje odnalezione zamordowane ciało cudzoziemca. Dowiedzieć się kto popełnił tę zbrodnię nie będzie łatwo, gdyż Bezpieka obserwuje każdy krok inspektorów.

REKLAMA

James Church jako rodowity Amerykanin postanowił zainspirować się klasyką literatury Stanów Zjednoczonych. Styl zapożycza bowiem od Jamesa Fenimore'a Coopera twórcy Ostatniego Mohikanina czy Tropiciela. Autor postanowił najważniejsze części powieści rozpoczynać mottem. Każdy z nich jest poetyckim opisem miast, jakie odwiedza inspektor O i zostały napisane przez znane w historii Korei osobistości. Cooper robił podobnie, gdyż w Pionierach każdy rozdział rozpoczynał szekspirowskimi sentencjami lub słowami znanych amerykańskich postaci. To jednak jedyne podobieństwo. Dziki zachód Coopera był pokazany w sposób bardzo subiektywny, zaś Church bez zahamowań przedstawia brutalne realia komunistycznego państwa.

To jeden z ważniejszych tematów powieści. Autor umiejętnie wprowadza nas w panujące reguły i krok po kroku stara się nas tym zainteresować. Główny bohater raz jest w ogromnej metropolii, innym razem w górskim hotelu czy w przygranicznym miasteczku. Podróże te kształcą nie tylko pod względem turystycznym. Dzięki nim dowiadujemy się w jaki sposób działa Bezpieka i jak skorumpowana jest koreańska polityka. James Church spędził w Korei wiele lat, co widać niemal na każdej stronie. Szczegółowe opisy wciągają czytelnika szczególnie tego, który o tym kraju niewiele wie. Tym samym, książka staje się wiarygodnym źródłem aktualnej sytuacji w tej części Azji.

Ale powieść Churcha to przede wszystkim kryminał. Nie oczekujcie jednak wartkiej akcji i skomplikowanych intryg jak we współczesnych hollywoodzkich produkcjach. Pisarz po raz kolejny sięga do korzeni gatunku i Śmierć w Koryo można porównać prędzej do Sokoła maltańskiego aniżeli do Złodzieja życia czy Kolekcjonera. Autor napisał czarny kryminał dziejący się w "czerwonym" państwie. Wraz z inspektorem O badamy sprawę i obserwujemy najistotniejsze szczegóły. Nawet narracja przeprowadzona jest w formie pierwszoosobowej, co charakteryzuje specyfikę noir. Jest to noir dość nietypowy, gdyż przepełniono go kulturowym bogactwem Korei, ale został wyśmienicie napisany.

REKLAMA

Warto dodać, że inspektor O wprowadza odrobinę świeżości w schemat postaci detektywów i śledczych w kryminałach. Na tle trudnej sytuacji politycznej, O został uczłowieczony. Może idea samotnego wilka bez rodziny jest charakterystycznym elementem wzoru na bohatera, ale zachowanie jest zupełnie inne. Po raz pierwszy wszechobecna świadomość bycia śledzonym nie jest utożsamiana z obsesją, a staje się realnym zagrożeniem. W dodatku, inspektor często popada w tarapaty. Church nie boi się ranić wykreowanej postaci, bowiem ratuje go to od znacznie poważniejszych uszkodzeń. Każda słabość O odkrywa kolejną istotną informację na temat śledztwa, które prowadzi. Inspektor O ma zadatki bycia następną kultową postacią w prozie detektywistycznej.

James Church kończy intrygę w sposób nietuzinkowy odkrywając niemal wszystkie tajniki śledztwa w sprawie śmierci w hotelu Koryo. Jest ona dość skomplikowana, a aby dojść do niego trzeba przejść przez osobistą i czasem odrobinę senną narrację, ale mimo to warto. Wplątując całość w realia Korei Północnej, pisarz tworzy niecodzienną historię w świecie, o którym nie mówi się na co dzień w mediach. Agatha Christie miała swojego Herculesa Poriot, a Church ma inspektora O. Miejmy nadzieję, że powróci w kolejnych dziełach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA