REKLAMA

Śniadanie na Plutonie

Neil Jordan stworzył kolejny znakomity film. Po cięższych gatunkowo produkcjach ("Wywiad z wampirem", "Michael Collins", "Chłopak rzeźnika" czy "Koniec romansu") Jordan zrobił wreszcie świetną komedię - nie bezrefleksyjny, głupi filmik, ale coś, co dotyka poważnych tematów z wielkim wdziękiem.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

"Śniadanie na Plutonie" opowiada o Patricku "Kici" Braydym - młodym transwestycie z niewielkiego irlandzkiego miasteczka. Od początku różni się od innych - został porzucony przez matkę pod drzwiami parafii. Później, przygarnięty przez gosposię księdza, zaczyna się dziwnie zachowywać - nosić damskie sukienki, malować się. Dowiaduje się, że jego ojcem jest ksiądz, któremu matka zostawiła dziecko pod drzwiami. W katolickiej szkole wywołuje oburzenie swoim zachowaniem, poglądami, śmiałymi pracami pisemnymi. W końcu postanawia odejść z małej miejscowości, gdzie traktują go jak odmieńca i szukać szczęścia gdzie indziej. W końcu, po spotkaniu w drodze osób, które również były w stosunku do niego uprzedzone, rusza do Londynu w celu odnalezienia matki. Nie wie jak wygląda, ani jak ma na nazwisko. Wie jedynie, że jest podobna do jednej z dawnych gwiazd piosenki brytyjskiej - Mitzy Gaynor. W Londynie poznaje różnych ludzi, częściej nastawionych pozytywnie i rozumiejących jego odmienność, choć spotyka też kogoś, kto usiłuje go zamordować. Jego podróż kończy się w nietypowy, przewrotny sposób - co prawda poznaje matkę, ale to z ojcem nawiązuje bliższe kontakty.

REKLAMA

Film Jordana traktuje o poważnych sprawach - o homoseksualizmie i transseksualizmie, o inności i uprzedzeniach, a także przedstawia tło historyczne (rozruchy między Irlandczykami a Brytyjczykami, które praktycznie z różnym natężeniem trwają do dziś). Jednak wszystko to reżyser ukazuje w sposób lekki i inteligentny. Jednocześnie widz zostaje zmuszony do pewnej refleksji. Rzadko się zdarza, żeby o tak poważnych tematach opowiadać w taki sposób i robić to udanie.

Z jednej strony w "Śniadaniu na Plutonie" aż roi się od kontrowersyjnych scen, ale moim zdaniem to jeszcze bardziej podwyższa to wartość filmu. Najlepiej od czasu do czasu poważne tematy potraktować po prostu mniej poważnie. Ktoś mógłby powiedzieć, że "Kicia" jest nieprzystosowana i zwariowana, nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. A może jest tak, że Patrick Brayden po prostu w ten sposób chce patrzeć na świat, żeby samemu nie zwariować?

Zdecydowanie największym plusem filmu jest postać głównego bohatera, świetnie zagranego przez Cilliana Murphyego. W rzeczywistości "Kicia" najlepiej z wszystkich bohaterów wie, czego chce; systematycznie dąży do wyznaczonego celu. Kiedy pojawiają się problemy, potrafi zadbać o swoich przyjaciół i okazać prawdziwe serce. Mimo, że jest wyśmiewana, nic sobie z tego nie robi i idzie dalej. Ponadto tryska humorem w każdej sytuacji.

Murphy zagrał kapitalnie. Sądzę nawet, że to rola jego życia. Czasem jednak kiedy ktoś zagra tak dobrze tak charakterystycznego bohatera, przez dłuższy czas po nakręceniu filmu nie dostaje żadnych propozycji, ponieważ zostaje zaszufladkowany. Mam nadzieję, że w przypadku tego aktora będzie inaczej (zagrał już zresztą w nagrodzonym Złotą Palmą w Cannes "Wietrze buszującym w jęczmieniu"). Również inni aktorzy spisali się na medal, a zwłaszcza Liam Neeson grający ojca "Kici". Cała akcja jest okraszona znakomitą muzyką z lat 70-tych, przy której aż chce się poderwać z fotela. Również scenariusz i reżyseria są warte docenienia. Tak jak wcześniej napisałam, bardzo podobało mi się ujęcie tematu filmu.

REKLAMA

Dobrym zabiegiem było też podzielenie filmu na rozdziały. A za jedne z lepszych uważam dwie sekwencje: Patrick Brayden w więzieniu i "Kicia" rozprawiająca się z terrorystami. To naprawdę warto zobaczyć!

Myślę, że "Śniadanie na Plutonie" jest jedną z lepszych premier tego kwartału, jeżeli nie całego roku. W przenikliwy sposób opowiada o problemach Irlandczyków (polscy twórcy mogli by się od Jordana uczyć). Dobrze jest zobaczyć czasem siebie w krzywym zwierciadle i zastanowić się nad swoim postępowaniem. Należy też nie traktować otaczającej nas rzeczywistości zbyt serio, dla dobra naszego zdrowia psychicznego. Lepiej zjeść posiłek na jakiejś odległej planecie. Najlepiej na.... Plutonie :)

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA