Najwidoczniej twórcy nie mają dość jednej z najbardziej popularnych postaci komiksów, Spider-Mana. Nie zabili jeszcze kury znoszącej złote jajeczka, bo po co? Niektórzy nie zdołali zapoznać się jeszcze z trzecią komputerową/konsolową wersją Człowieka-Pająka, nawiązującą do fabuły filmu, a już dochodzą do nas wieści o nowej grze, której podtytuł brzmi: Friend or Foe.
Opinie na temat poprzedniej produkcji ze Spider-Manem były różne. Średnia ocen w Internecie nie należy do wysokich, ale niejednej osobie przypadła bardzo do gustu (w tym mnie). Czy zatem warto czekać na Friend or Foe? Jasne! Tym razem gra powstaje na podstawie komiksu, a nie jak wcześniej - filmu (choć występowali bohaterowie i antybohaterowie, których znamy tylko ze stron komiksu). Tytułów z tegoż gatunku na "pieca" nie jest dużo, więc pozostaje grywać w to, co nam jest dane, ale bez tykania jakichś szmelców a'la Spider-Man 2: The Movie. Choć czasem i po takie crapy - z posuchy - można sięgnąć mimo woli.
O wersję na PC dbać będą ludzie z Beenox Inc., którzy mogą się pochwalić paroma tytułami (Kelly Slater's Pro Surfer, Marvel: Ultimate Alliance czy Spider-Man 3: The Game). Zaś pieczę nad konsolowymi produkcjami będzie sprawować Next Level Games (nie licząc przenośnych urządzeń). Dziwi natomiast brak gry na PS3 (na "czarnulkę" Sony z numerkiem "dwa" - już tak).
Friend or Foe nie będzie wbrew pozorom przypominać poprzednich gier z "pajączkiem" w roli głównej. Tym razem dostaniemy rasową sieczkę - lub jak kto woli - bijatykę. Takiego typu na "blaszakach" to szukać jak igły w stogu siana. Taka prawda. A niekiedy przydaje się odskocznia od - powiedzmy - cRPG-ów, FPS-ów czy RTS-ów, a takie młócenie tłumu przeciwników (zwłaszcza z towarzyszem obok siebie) daję ogromną frajdę i spisuje się doskonale w sytuacjach, kiedy nie mamy zbyt wiele czasu na odprężenie się przy konsoli/komputerze i zagłębianie się w gry, którym należy, a wręcz trzeba, poświecić odrobinę więcej wolnej chwili.
Wspomniałem wyżej, że spędzić czas przy gierczeniu ze znajomym/znajomą byłoby miło. Dziękujmy za to, że twórcy takową możliwość nam udostępnią za sprawą trybu co-operative (fani obu odsłon LEGO Star Wars wiedzą coś o tym. :)) oraz versus, by móc uczestniczyć w szrankach przeciwko innemu graczowi lub razem z nim. Te właśnie tryby mogą zapewnić dłuższą żywotność gry.
W Spider-Man: Friend or Foe ujrzymy całą plejadę postaci stworzonych przez Marvela, nie tylko Venoma, Green Goblina, Octopusa czy Sandmana. Co ciekawe - będziemy mogli sterować każdym z nich i wykorzystywać ich atuty podczas wykonywania misji. Ponadto przypadnie nam rozdzielanie punktów umiejętnościom danych bohaterów, które zdobywamy za miażdżenie oponentów.
Krajobrazy, jakie będzie nam dane podziwiać, nie należą do najpiękniejszych, ale w zupełności wystarczają. Nie zabraknie zimowych scenerii z Nepalu czy bardziej gorących klimatów w Egipcie. Oczywiście autorzy nie zapomnieli o zamkniętych pomieszczeniach czy zakorkowanych przez pojazdy wszelkiej maści i przeludnionych szaraczkami metropoliach.
Wizualnie przypomina komiks. Oglądając filmiki czułem się, jakbym oglądał bajkę w całkiem niezłym i oryginalnym stylu jej zaprezentowania (pod względem graficznym). Nie jest to też to samo, co widzieliśmy w Ultimate Spider-Man, ale zbliżony do tego efekt. To, czy komuś się podoba , czy nie - to już rzecz gustu. A moje zdanie jest raczej pozytywne, bo prezentuje się - na screenshotach i gameplayach - bardzo ładnie. Nie szokuje, ale też nie kłuje w oczy.
Naoglądawszy się i naczytawszy tego i owego na temat Spider-Man: Friend or Foe odniosłem wrażenie, że twórcy idą w kierunku naprawdę udanych LEGO Star Wars (i w tej będą humorystyczne sceny). Być może zazdroszczą im niezłego sukcesu? Jeśli tryb dla wielu graczy (nie mylić z sieciowym) okaże się strawny i dostarczy niemałej dawki rozrywki oraz gra będzie czymś więcej niż tylko banalną zręcznościówką, to możemy mieć tytuł mogący zachęcić sporą grupę graczy, szczególnie tę grupę, która dobrze bawiła się przy takich tytułach, jak LEGO SW: The Original Trilogy. Gra z pozoru dziecinna i nie bardzo mająca zadatki na hit może być małą perełką wśród dużych, lśniących pereł.