Machina promocyjna nowego filmu Sony ruszyła pełną parą. Spider-Man: Homecoming VR Experience obiecuje posiadaczom gogli wirtualnej rzeczywistości niesamowitą przygodę. Szkoda tylko, że nie wygląda to zachęcająco.
Czytaj też: Spider-Man: Homecoming - recenzja Spider's Web
Osoby, które wysupłały niemałe pieniądze na HTC Vive, Oculus Rift i PlayStation VR nie cierpią, jak na razie, na klęskę urodzaju i jest spora szansa, że rzucą się wygłodniali na wszystko z VR w nazwie. Ta grupa docelowa to dla marketingowców łakomy kąsek.
Nie wyobrażam sobie, by którykolwiek fan komiksów przeszedł obojętnie obok Spider-Man: Homecoming VR Experience.
Informacja o przeniesieniu Spider-Mana do wirtualnej rzeczywistości wywołała błysk w moim oku. Oglądając kreskówki jako dzieciak, wielokrotnie sobie wyobrażałem, jak kapitalnie byłoby strzelać z nadgarstków pajęczą siecią i jakim świetnym uczuciem musiałoby być huśtanie się na linach pomiędzy wieżowcami na Manhattanie.
Odpalając trailer Spider-Man: Homecoming VR Experience byłem podescytowany. Po zobaczeniu gameplayu zrzedła mi mina. Tom Holland dwoił się i troił, żeby zachęcić fanów do spojrzenia na świat z perspektywy odgrywanego przez siebie bohatera. To co zobaczyłem, bynajmniej nie zachęciło mnie, by jutro rano ustawić się w kolejce po własne gogle.
Grafika w grze promującej nowy film Sony wygląda po prostu... odpychająco. Nie było dobrym pomysłem zestawienie jej bezpośrednio z kadrami z filmu. Nie widziałem jeszcze tej produkcji uruchomionej bezpośrednio na goglach VR, ale trudno mi uwierzyć, by demo przywodzące na myśl czasy królowania PlayStation 3 mogło czymkolwiek zachwycić.
Testowałem wiele różnych gier w wirtualnej rzeczywistości, a trailer Spider-Man: Homecoming VR Experience wypada na ich tle bardzo blado.
Super byłoby przejrzeć się w wirtualnym lustrze i zobaczyć w nim maskę Spider-Mana, ale rozgrywka w Spider-Man: Homecoming VR Experience jest zbyt statyczna. Bohater stoi, nie śmiga na linach i nie wykonuje akrobacji, a jeśli się porusza, to niczym na szynach w oskryptowanych momentach - pewnie po to, by nie wywołać mdłości.
Zadaniem gracza jest jedynie wybieranie odpowiedniego zestawu sieci, celowanie kontrolerem w odpowiedni punkt na mapie i wciskanie przycisku. Najpierw strzela do baloników, a potem następuje krótkie starcie z Vulture'em, który lata po nieboskłonie, podczas gdy gracz może tylko się rozglądać i podziwiać otoczenie.
Spider-Man: Homecoming VR Experience nie wywołuje ekscytacji, tylko znużenie.
Nie chcę jednak wyjść na naburmuszonego zgryźliwca. Doceniam to, że coraz więcej filmów chce promować swoje filmy wśród posiadaczy gogli wirtualnej rzeczywistości. Korzystając z okazji, z pewnością przetestuję Spider-Man: Homecoming VR Experience, ale przynajmniej się nie rozczaruję - po trailerze i gameplayu nie robię sobie w związku z tym demem żadnych nadziei.
Znacznie bardziej czekam na klasyczną grę ze Spider-Manem w roli głównej, która pojawi się na PlayStation 4. Ciekaw też jestem, czy w produkcji na konsolę Sony pojawią się gadżety znane z filmu. Podczas seansu, gdy Peter Parker poznawał możliwości swojego stroju, wyglądało to jak świetny materiał na samouczek do gry wideo.