Spotify idzie jak burza, ale kolejne miliony użytkowników nie odwrócą niebezpiecznego trendu
Spotify ma problem z zarabianiem pieniędzy, chociaż firma pozyskuje klientów w zawrotnym tempie. Szwedzi pochwalili się nowym rekordem i jak na razie konkurencja nie jest dla nich zagrożeniem. Pytanie - jak długo?
Spotify powstało w 2008 roku. Z roku na rok powiększa się baza klientów serwisu, który pozostaje liderem rynku strumieniowania muzyki. Firmie udało się obronić przed ekspansją Apple Music i pozyskać kolejne miliony abonentów.
Za Spotify płaci miesięcznie 60 mln osób.
Niecały rok temu, czyli we wrześniu 2016 roku, firma raportowała, że 40 mln osób opłaca usługę w wersji Premium. Pół roku później, w marcu 2017 roku, przekroczono próg 50 mln subskrybentów płatnej wersji.
Pozyskanie kolejnych 10 mln klientów zajęło firmie niecałe 5 miesięcy. W osiągnięciu takiego wyniku pomogło otwarcie się na 33 nowe kraje. Na chwilę obecną streaming funkcjonuje w 60 różnych państwach.
Nie wiadomo, jak w ostatnim czasie zmieniła się liczba użytkowników bezpłatnej wersji. Ostatnie dane na ten temat pochodzą z czerwca - wtedy z usługi w wersji darmowej i Premium korzystało łącznie 140 mln osób.
Można szacować, że Spotify Premium opłaca co trzeci abonent.
Problem w tym, że nawet tak ogromna baza użytkowników nie przekłada się na zyski, co jest sporym problemem w kontekście zbliżającego się debiutu giełdowego firmy. Rok w rok Spotify generuje coraz większe straty, które w 2016 roku sięgnęły poziomu 0,5 mld euro.
Pieniądze tracone przez Spotify są proporcjonalne do zwiększających się przychodów. Firma wpadła w błędne koło. Użytkownicy są źródłem zarobku - w darmowej wersji ze względu na odsłuchiwane przez nich reklamy, w płatnej z abonamentu - ale serwis musi płacić artystom za każde odtworzenie ich utworu.
Niedługo użytkownicy mogą zyskać dodatkową powód, by opłacać abonament.
Usługa w wersji darmowej jest dla wielu osób wystarczająca. Problem w tym, że użytkownicy nieopłacający Spotify generują koszta, które firma musi pokryć z reklam i abonamentów. W dodatku dostęp jest tak tani, że nawet znaczące zwiększenie liczby subskrypcji nie pozwoli Spotify wyjść na zero - stąd próby negocjacji nowych, korzystniejszych umów z wytwórniami.
Niewykluczone, że ze względu na zapisy w nowej umowie z Sony Music Entertainment nowości muzyczne z tego źródła będą dostępne wyłącznie dla abonentów Premium przez pewien czas od debiutu w katalogu. Twórcy streamingu zgodzili się na to w zamian za niższe stawki za pojedynczy odsłuch piosenki przez użytkownika. Inni dostawcy treści mogą pójść w ślady Sony.
Największy konkurent Spotify, czyli Apple Music, w ogóle nie ma bezpłatnej wersji i radzi sobie świetnie.
Szwedzka firma nadal jest liderem rynku, ale pojawił się nowy, silny gracz. Apple Music debiutowało zaledwie dwa lata temu. Po pół roku ze streamingu Apple'a korzystało 10 mln ludzi, a w czerwcu podczas WWDC 2017 firma chwaliła się 27 mln płacących użytkowników - to znacznie więcej, niż starsze serwisy takie jak np. Tidal.
Spotify ma dwukrotnie więcej klientów od rywala, ale istnieje kilka razy dłużej niż dynamicznie rozwijające się Apple Music. Nie wiadomo co prawda, czy i ile Apple zarabia na sprzedaży abonamentów za streaming muzyki, ale firma może pozwolić sobie na dopłacanie do interesu, byle tylko zwiększyć atrakcyjność iPhone'a w oczach konsumentów.
Dla Spotify to sprzedaż dostępu do biblioteki jest jedynym sposobem na biznes i firma musi teraz znaleźć sposób, by związać koniec z końcem.
Apple ma ogromne zasoby gotówki i rentowność Apple Music nie jest kluczowa. Nie jest w dodatku wykluczone, że streaming już teraz przynosi zyski twórcom iPhone'a ze względu na dobre kontakty z wytwórniami budowane przez lata działalności sklepu iTunes Store. Lider rynku strumieniowania muzyki nie ma tak komfortowej sytuacji.
Rywalizacja trwa w najlepsze. Jedną z przewag Spotify nad Apple Music jest dostępność aplikacji na wielu platformach, na których nie jest obecny największy konkurent szwedzkiej firmy. W przypadku ekosystemu urządzeń Apple'a aplikacja firmy trzeciej nie może pochwalić się jednak tak szeroką integracją jak rozwiązanie systemowe.
Prywatnie nie jestem użytkownikiem Spotify, ale kibicuję Szwedom. To dzięki nim streaming muzyki się spopularyzował. Jeśli jednak debiut giełdowy okaże się katastrofą i nie uda się zminimalizować strat - nie mówiąc o wypracowaniu pierwszych zysków - to serwis może zostać zamknięty lub zniknąć z rynków takich jak Polska.