REKLAMA

Kaczor Donald podobno przewidział „taśmy Kaczyńskiego”. Takich zbiegów okoliczności było więcej

Popkultura to potężne narzędzie wpływania na rzeczywistość. W pewnych rzadkich przypadkach decyzje twórców nabierają jednak zaskakującego, nowego znaczenia po latach. Dlatego nie powinno dziwić, że polski numer komiksu „Kaczor Donald” z 1997 roku przewidział tzw. „taśmy Kaczyńskiego”. Podobnych przypadków było więcej.

kaczor donald srebrna
REKLAMA
REKLAMA

Skali popularności Kaczora Donalda w Polsce nie sposób wyrazić w jednym krótkim zdaniu. Chyba żadna inna klasyczna postać Disneya nie zyskała sobie takiego szacunku i uwielbienia w naszym kraju. Nie bez powodu niemal każde dziecko urodzone w latach 90. pamięta nałogowe czytanie komiksów z Donaldem oraz tzw. „Gigantów”. Zeszyty komiksowe z tym bohaterem zawsze wyróżniały się doskonałym połączeniem sprytnego tłumaczenia i wizualnych gagów.

Czasem dowcip potrafi ukazać drugie dno po wielu latach lub nawet nabrać zupełnie nowego znaczenia. I to mimo że nie było to intencją twórców. Swoiste przewidywanie przyszłości zdarza się w popkulturze całkiem często. Najlepszym dowodem jest numer „Kaczora Donalda” z 1997 roku i jego związek z wybuchem niedawnej afery dotyczącej spółki Srebrna i Jarosława Kaczyńskiego.

Kaczor Donald i Srebrna - co łączy te dwie sprawy?

Na fanpage'u Centrum Komiksów Disneya przypomniana została polska okładka tego zeszytu. Donald w towarzystwie Hyzia, Dyzia i Zyzia reklamuje swój komiks. Pismo stało się wówczas tygodnikiem i dlatego bohater niesie tabliczkę: „Teraz wpadam co tydzień!”. Nie wie jednak, że tuż przed nim jest otwarta studzienka kanalizacyjna. Co to wszystko ma wspólnego z tzw. „taśmami Kaczyńskiego”? Postaci idą tuż obok budynku stojącego przy ulicy Srebrna 16.

W roku wydania komiksu pod tym adresem w Warszawie znajdowała się siedziba wydawnictwa Egmont, które publikowało zeszyty z serii „Kaczor Donald”. Teraz zaś to miejsce jest punktem zapalnym między miastem a spółką Srebrna, w radzie nadzorczej której zasiada Jarosław Kaczyński (szef PiS-u to zresztą najbardziej popularny polski polityk w popkulturze). Cała sprawa nabiera dodatkowego humorystycznego kontekstu, gdy weźmiemy pod uwagę, że niemal każdego dnia „Gazeta Wyborcza” publikuje nowe nagrania z tym politykiem. Wszystkie dotyczą Srebrnej 16. Okazuje się, że co tydzień, to było zdecydowanie za rzadko.

Podobnych przypadków było w historii więcej. W roli wróżbitów występowali choćby „Simpsonowie” czy „Łowca androidów”.

Twórcy popularnej animacji dla dorosłych szczególnie często potrafili nieświadomie przewidzieć przyszłość. W tym kontekście szczególnie często wspomina się o prezydenturze Donalda Trumpa, którą „Simpsonowie” zapowiedzieli już w 2000 roku. Nikt wówczas nie mógłby przewidzieć, że gwiazdor faktycznie zostanie prezydentem USA. Ale nie był to też kompletnie oderwany od rzeczywistości żart. Trump wielokrotnie deklarował w przeszłości, że ma takie ambicje. Tylko, że wtedy nikt nie dał mu szansy na ich spełnienie.

Filmy często były w stanie zapowiedzieć taki a nie inny rozwój technologii. Wideo billboardy na ulicach miast przewidział „Łowca androidów”, „Powrót do przeszłości” pokazał Google Glass zanim ktokolwiek myślał o aparacie w okularach. A elektroniczne bramki na lotniskach wymyślili twórcy... „Spokojnie, to tylko awaria”. W tym ostatnim przypadku coś, co w teorii miało być żartem, okazało się przykrą rzeczywistością.

REKLAMA

Czasem przewidywania są zresztą tak naprawdę komentarzem do ukrywanej prawdy, o której twórca chce głośno powiedzieć. Dlatego, gdy po oskarżeniach Billa Cosby'ego i Harveya Weinsteina o gwałty i molestowanie, wiele osób przypomniało żarty na ten temat z „Przerysowanych” i „Family Guya”. Twórcy obu animacji przyznali jednak wprost, że w momencie powstawania dowcipów wiedza na temat zachowań obu mężczyzn była w Hollywood tajemnicą poliszynela. A oni chcieli tylko wyciągnąć ją na powierzchnię.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA