Star Wars: The Clone Wars wraca z nowym sezonem po 5 latach. Disney wreszcie przeprosił się z prequelami
Disney zaskoczył wszystkich. Jak gdyby nigdy nic, firma poinformowała, że skasowany blisko 5 lat temu serial Star Wars: The Clone Wars doczeka się kolejnego sezonu. Najwidoczniej osoby zarządzające Lucasfilm przypomniały sobie o prequelach.
Na moim Twitterze zaczęły wyskakiwać posty z hashtagiem #CloneWarsSaved. Były pełne rozemocjonowanych komentarzy. Ponieważ serial o Wojnach klonów został skasowany pięć lat temu, ale przed zniknięciem doczekał się kilku dodatkowych odcinków, zacząłem sprawdzać daty. Myślałem, że ktoś odkopał wiadomości sprzed lat. Okazało się, że nic z tych rzeczy.
Star Wars: The Clone Wars wróci po 5 latach do emisji z zupełnie nowymi odcinkami.
Co prawda podczas konferencji EA Play przed targami E3 ogłoszono oficjalnie, że w grze Star Wars: Battlefront 2 pojawi się sezon Wojen klonów, w którym pojawią się postaci z trylogii prequeli, ale ani przez chwilę nie przyszło mi przed myśl, że Disney może odkopać stary telewizyjny projekt. A tu proszę: pojawi się 12 nowych odcinków, które trafią na nową platformę VOD od Disneya.
Od rozpoczęcia emisji ostatniego sezonu minęło w końcu aż 5 lat. Disney zdążył w tym czasie wyprodukować kolejne 4 serie serialu animowanego Rebelianci, w którym pojawiły się postaci z The Clone Wars, co dało wielu wątkom epilog. Zapowiedziano też Resistance, czyli kolejną animację poświęconą Ruchowi oporu z nowej trylogii.
Lucasfilm zapowiedział jednak niespodziewanie nowy sezon Wojen klonów podczas San Diego Comic-Con.
Ze względu na mijające dziesięciolecie premiery serialu Wojny klonów, podczas konwentu zorganizowano panel im poświęcony. Fani spodziewali się wspominek, ale Dave Filoni zrzucił w jego trakcie prawdziwą bombę. Zapowiedź nowego sezonu wraz z hashtagiem #CloneWarsSaved pojawiła się na puszczonym z zaskoczenia zwiastunie, w którym wróciły dobrze znane postaci.
Szybko też się wyjaśniło, skąd na Twitterze pojawiły się posty. Reakcje użytkowników podawali dalej fani Gwiezdnych wojen oraz… deweloperzy gry Battlefront 2. Emocjom trudno się dziwić, bo ogłoszenie kolejnej serii The Clone Wars jest prawdziwą niespodzianką. Dave Filoni przy tym zdradził, że było to możliwe tylko dzięki wsparciu fanów i akcji #SaveTheCloneWars.
Lucasfilm od przejęcia przez Disneya ignorował przecież prequele Gwiezdnych wojen, jak tylko się dało.
Wojny klonów skasowano, chociaż prace nad kolejnymi seriami już były zaawansowaniu. Potem ten okres w historii odległej galaktyki był na cenzurowanym. Książki, komiksy i gry były powiązane bezpośrednio z oryginalną trylogią i nowymi filmami. W kolejnych epizodach motywy i postaci z prequeli się raczej nie pojawiały i tak tylko się kurzyły przez lata.
Na szczęście coś wreszcie zaczęło się zmieniać. Han Solo co prawda jest kolejnym spin-offem z czasów zaraz sprzed Nowej nadziei, ale jeden z bohaterów wspomina w nim o Aurze Sing. Padme z kolei będzie bohaterką nowej powieści o Thrawnie, która cofnie się fabularnie, zapewne w retrospekcjach, do spotkania Chissa z Anakinem Skywalkerem.
Powrót serialu The Clone Wars to świetna wiadomość dla wszystkich fanów.
Nie chodzi zresztą o osoby, które tęsknią za tym serialem per se. Był produkcją dla dzieci i regularnie zgrzytałem zębami, widząc uproszczenia na potrzeby bajki. Byłem też za stary, żeby polubić Ahsokę. Z perspektywy czasu nie oceniam produkcji jednak już tak surowo, ale też w dzisiejszej wiadomości widzę coś więcej, niż zapowiedź kolejnych epizodów Wojen klonów.
Powoli zaczynałem bowiem tracić nadzieję, że wśród nowych filmów kinowych pojawią się spin-offy poświęcone Obi-Wanowi Kenobiemu albo Yodzie, chociaż plotki o nich krążą od lat. Obawiałem się, że skoro Disney grubą kreską odcina się od prequeli, co kolejne dzieła osadzone w tym uniwersum potwierdzały, na te filmy nie ma co liczyć. A teraz mam, nomen omen, nową nadzieję.
Coraz częstsze nawiązania do czasów upadku Republiki, sezon The Clone Wars w Battlefront 2 i wreszcie nowa seria serialu Wojny klonów są dowodem na to, że Lucasfilm jednak nie zapomniał o fanach tego okresu. Daje to nadzieję na film, na który czekam najbardziej. Ewan McGregor jest przecież w idealnym wieku, by zagrać Kenobiego, doglądającego młodego Skywalkera na Tatooine…