REKLAMA

„Sukcesja” to nie jest serial, który ma ci zrobić dobrze. Adrien Brody o tym wie i dołącza do obsady

„Sukcesja” działa trochę jak zimny prysznic. Niby ci się nie podoba, drżysz przed wejściem, nie rozumiesz, po co to robisz, ale gdy jest po wszystkim i udało ci się przeżyć wstrząs, uświadamiasz sobie, że dokładnie tego było ci trzeba.

sukcesja adrien brody
REKLAMA

Może to higieniczne porównanie nie jest najtrafniejsze, bo „Sukcesja” nie niesie ze sobą „oczyszczenia” – czy to rozumianego jako relaks, czy głębiej, jak to mówili dawni Grecy, katarktycznego. To nie serial, z którym ma ci być komfortowo. Nie jest on przecież tylko spojrzeniem na bogatych ludzi żyjących sobie, nie troszcząc się o dobra doczesne (od tego jest „Seks w wielkim mieście”), czy dla samej przyjemności podziwiania tych obrzydliwie bogatych (bo od tego mamy „Dynastię”).  

REKLAMA

Sukcesja” to serial o innej perspektywie.  

Produkcja HBO nie bawi się w półśrodki, nie pokazuje uniwersalnych problemów wszystkich ludzi i nie wrzuca ich do blendera ze splendorem, sławą i wielkimi pieniędzmi. Serial najpierw pokazuje ogromny korporacyjny biznes, a potem kreuje bohaterów, sprawdzając, z jakiej gliny będą ulepieni i co będzie spoiwem ich relacji.

Mamy więc troje rodzeństwa, wychowywanego w cieniu bezwzględnego ojca prowadzącego wielką korporację, które walczy o sukcesje, o władzę. Nie o pieniądze, bo w gruncie rzeczy niczego im nie brakuje i mogą pozwolić sobie na największe nawet zbytki, nie o uznanie, bo ich życie może być serialem relacjonowanym przez tabloidy.  

Serialowa potyczka rozgrywa się na najwyższym poziomie władzy, wyższym, pozwolę sobie zaryzykować, niż miało to miejsce w „House of Cards”, bo rodzina Roy'ów, mimo problemów i zawirowań, nie przegra przecież wyborów, a jej decyzje, choć mają wpływ na życie milionów ludzi, odbywają się poza czujnym okiem kamer.  

Jesse Armstrong stworzył serial wyjątkowy i bezkompromisowy.  

Bo oparty o największe obawy współczesnego świata, ale jednocześnie pozbawiony taniego moralizatorstwa i załamywania rąk nad naturą późnego kapitalizmu. Tu obserwujemy po prostu ludzi tak obrzydliwie bogatych, że pieniądze przestają mieć jakiekolwiek znacznie. To właśnie dzięki temu „Sukcesja” została tak kapitalnie przyjęta, zgarnęła dziesiątki nagród i dzisiaj jest najbardziej oryginalnym serialem w telewizji i serwisach VOD.  

Nie jestem jedyną osobą, która to dostrzega, bo potwierdzono angaż Adriena Brody’ego, zdobywcy Oscara, którego w telewizji mogliśmy oglądać ostatnio w „Peaky Blinders”, a także Alexandra Skarsgarda – niedawno zagrał w filmie „Godzilla vs. Kong”.  

REKLAMA

Wzmocnienie obsady potwierdza tylko to, co pisałem wyżej – „Sukcesja” jest wyjątkowa i wiele wskazuje na to, że już na stałe wgryzie się w telewizyjny krajobraz. Serial tak oryginalny i artystycznie wysmakowany przyciąga aktorów, którzy bardzo starannie wybierają swoje role. A dla nas jest to również sygnał, że HBO nie obawia się sypnąć kasą na jedną ze swoich najciekawszych produkcji. I kto wie, może „Sukcesja” zostanie z nami na długie lata, tak jak to miało miejsce z „Rodziną Soprano” czy „Grą o tron”? 

Oscarowe i głośne tytuły możesz obejrzeć w CHILI za darmo dzięki nowej promocji Logitech – sprawdź  

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA