„Superfast” – Szybcy i Wściekli doczekali się parodii. Obejrzę ją chętniej niż 7 część serii
W sieci pojawił się pierwszy zwiastun „Superfast” - parodii popularnej serii „Fast and Furious”. Ta niebawem dojedzie do kinowych sal z siódmą, jeszcze bardziej odrealnioną i efekciarską odsłoną. Oglądając materiał reklamowy zdałem sobie sprawę, że chętniej obejrzę „Superfast” niż oryginalną super-produkcję z Vinem Dieselem.
„Superfast” jest filmem z gatunku spoof – parodią danej marki, szydzącą z jej charakterystycznych elementów i kluczowych scen. Polacy doskonale znają filmy spoof za sprawą niezwykle popularnej serii „Strasznych Filmów”. Dokładnie tym samym w świecie pościgów, wybuchów i muskularnych mężczyzn już niebawem stanie się „Superfast”.
Po obejrzeniu pierwszego materiału „Superfast” wiem jedno – film obejrzę chętniej niż „Fast and Furious 7”.
Oczywiście doskonale rozumiem sens istnienia serii „Fast and Furious”. Siadasz przed olbrzymim ekranem, wyłączasz mózg, ekscytujesz się efektownymi ujęciami oraz głośną muzyką i udajesz przed chłopakami, że rozpoznajesz wszystkie modele samochodów jakie pojawiają się podczas seansu. Nie mam nic przeciwko. Właściwie po to chodzę do kina – żeby się rozluźnić, zrelaksować, popatrzeć na efekty specjalne i zapierające dech w piersiach widoki. Bardziej ambitne kino wolę konsumować wewnątrz własnych czterech ścian, w spokoju i na własnych warunkach.
Mimo tak „komercyjnego” podejścia seria „Fast and Furious” już dawno przekroczyła pewien akceptowalny przeze mnie poziom niedorzeczności i efekciarstwa. Filmy z Vinem Dieselem są dla mnie niczym „Transformers” od Bay’a – na tyle przesadzone, że po prostu męczące. Patrząc na oszałamiające wyniki finansowe marki byłem przerażony, mając poczucie osamotnienia w swojej ocenie. Na całe szczęście nie tylko ja uważam, że najnowsze „Fast and Furious” przekroczyły granicę absurdu, czego „Super Fast” jest najlepszym przykładem.
„Superfast” już teraz wywołuje kontrowersje. Głównie za obśmiewanie roli Paula Walkera.
Poe śmierci aktor zyskał całe tabuny internetowych sympatyków, którzy niezwykle czule reagują na obecność blondwłosego bohatera „Superfast”. Mimo tego mam nadzieję, że film już niebawem pojawi się w sieci i będzie go można obejrzeć na jednej z platform cyfrowej dystrybucji. Jestem zdecydowanie na tak!